środa, 29 lipca 2015

Wypad na Wyspy



181. Anglers Reward (Wold Top Brewery) 4%
182. Late Red Autumn Splendour (Shepherd Neame) 4,5%
Scottish Ale (Belhaven) 5,2%
183. Bishops Finger (Shepherd Neame) 5,4%

Korzystając z dobrodziejstw tygodnia brytyjskiego w Lidlu, nalewamy sobie dzisiaj kilka wyspiarskich piw. Ostatecznie to przecież na Wyspach wymyślono ale i tam doprowadzono jego warzenie do perfekcji. Cokolwiek by nam próbowali wmówić różni rodzimi kraftowi browarczykowie. Co prawda, browary Shepherd Neame czy nawet zaliczający się do moich ulubionych Belhaven to jednak produkcja masowa, ale w Wielkiej Brytanii to pojęcie jest zupełnie inaczej rozumiane. Anglers Reward jest jedyną w tym zestawieniu produkcją zupełnie mi obcą, ale wiem skądinąd, że w Yorkshire – a tam zlokalizowany jest browar Wold Top, z którego piwo pochodzi – piwo robić potrafią jak mało gdzie. Jestem więc dobrej myśli, mimo iż Anglers Reward to stosunkowo intensywnie chmielone pale ale.

Warto zwrócić uwagę na zawartość alkoholu w poszczególnych piwach – od 4%, co w Wielkiej Brytanii nie jest żadnym ewenementem, do 5,4%. Przy czym to najmocniejsze piwo, Bishops Finger, określone jest już jako „strong ale”. Na Wyspach piwo pije się rekreacyjnie, nie po to, by się zwyczajnie sponiewierać.

Po nalaniu do szklanek każde z prezentowanej czwórki pokryło się grzeczną, naturalną, choć niezbyt obfitą pianą. To też dość charakterystyczna cecha piw z Wielkiej Brytanii. W tamtejszych pubach najczęściej na szklankach nie ma oznaczenia pojemności gdzieś kilka centymetrów od brzegów szklanki. Tam leje się piwo do pełna. Ale brytyjskie puby to temat na osobną opowieść.

Anglers Reward pachnie chmielem – cytrusowo i żywicznie. Nie jest to jednak nachalny, ostry, dominujący chmiel, jak w wyrobach polskich krafciarzy. Nie przykrywa słodu tak szczelnie, pozwala mu się ujawnić. W smaku jest bardzo lekkie, na granicy wodnistości. Świeże i orzeźwiające. Nutki owocowe (mirabelki, papierówki) dość szybko przepędza chmielowa goryczka, która po chwili ustępuje miejsca akcentom zbożowym. Nie zanika jednak całkiem, trzyma się nieźle, stojąc na straży aromatu. Lekka kwaskowość, jak ze świeżych papierówek. Bardzo ładnie wyważone, uporządkowane, grzeczne. Z pewnością nie spodoba się zwolennikom mocnego uderzenia piwnego „woltażu”, niekoniecznie przypadnie do gustu tym, co to zdecydowanej goryczki poszukują.

Late Red Autumn Splendour początkowo w aromacie miało bardzo wyraźne nuty świeżo startej marchewki. Po jakiejś chwili pojawiają się bardziej wyraziste aromaty chmielowe, trochę w kierunku pasty do podłogi. Jest tu też sporo słodu. Aż wreszcie toffi.  W smaku akcenty karmelowe, palonego słodu, kawy z mlekiem, a wszystko to na koniec złamane bardzo przyjemną, delikatną i świetnie uzupełniającą całość goryczką chmielową. Orzechowy posmak – prażone orzechy włoskie – z czasem przybiera na sile.

Belhaven Scottish Ale już raz stawało u nas w szranki z innymi piwami, dlatego nie jest liczone do statystyki (na wypadek gdyby ktoś zwrócił uwagę na cyferki). W aromacie ma czerwone śliwki, orzechy laskowe i karmel. Trochę ciężkich nutek żywicznych, najpewniej z chmielu. W smaku jest zbożowo, owocowo. Lekko kwaskowate, jakby echo sera pleśniowego, takiego z niebieską pleśnią. Poza tym, toffi, kawa z mlekiem, orzechy laskowe. Prawie nie ma chmielu, a jak jest, to tylko dla dobrego balansu. Przyjemnie i miło.

Bishops Finger pachnie śliwkami węgierkami, a właściwie powidłami z węgierek. Takimi dobrze wysmażonymi powidłami. Po chwili ujawniają się ciężkie, dojrzałe wiśnie, a może nawet słodkie czereśnie. Wiśnie w likierze. Trochę skórki z chleba, lekko palonego słodu. W smaku znowu pojawiają się powidła śliwkowe, w tle smak zboża, po czym pojawia się goryczka. Taka bardziej rodem z palonego ziarna niż chmielu, choć pewno i stąd i stamtąd. Ciemny, palony karmel. Smak dość szorstki, wytrawny – mimo początkowych nut powideł.

Ustawiamy ranking. Moim zdaniem, każde ze smakowanych dzisiaj piw jest dobre i godne polecenia. Dzisiaj nic nie trafi do zlewu, to na pewno. Według mnie, wygrywa Late Red Autumn Splendour, na drugim miejscu znajduje się Belhaven Scottish Ale, na trzecim Bishops Finger, a stawkę zamyka Anglers Reward. Choć te dwa ostatnie miejsca skłonny jestem zamienić na ex aequo trzecie.

Pytam Najdroższej, a ona mi mówi, że u niej wygrywa Belhaven Scottish Ale, na drugim miejscu Late Red Autumn Splendour, na trzecim Bishops Finger, a na końcu Anglers Reward. No, tośmy się rozjechali co do pierwszej dwójki. Próbuję tych dwóch raz jeszcze, cmokam, szlocham… No i sam już nie wiem. Może to Belhaven rzeczywiście jest odrobinę lepsze… Ach, pal go sześć, zostaję przy swojej początkowej ocenie. Protokół rozbieżności, cholera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz