środa, 22 lipca 2015

Stouty

24/06/2015

95. Double Chocolate (Young’s) 5,2%
96. Królewskie Tajemnice (Browar Jan Olbracht) 5,6%
97. Primátor Stout (Primátor) 4,7%
98. Stout Owsiany (Browar Wrężel) 4,5%

Czas najwyższy opróżnić lodówkę ze stoutów. Niestety, namnożyło się ich sporo ostatnio, tak więc, sądząc po zawartości lodówki i okolic, czekają nas jeszcze dwie sesje stoutowe. A piw nieustannie przybywa. Dlatego na jutro planujemy lżejszą, lagerową sesję. Dzisiaj pomęczymy się jeszcze z tymi ciemniejszymi, palonymi.

Jeśli chodzi o test piany, to najgorzej wypadł Wrężel, który nalał się grzecznie za pierwszym podejściem, a potem warstwę piany zredukował sobie do minimalnej, choć zdecydowanie jednorodnej warstwy. Primátor też nie wie, że stouty nalewają się wrednie i wytwarzają mnóstwo piany. Królewskie Tajemnice wykonały 100% normy – trzy podejścia, obfita i w miarę trwała piana. Double Chocolate jednak pobiło wszystkich. Tutaj normy było 200 procent, a nalewanie trwało dobrych kilka minut.

Stout Owsiany z Browaru Wrężel aromat ma słaby, generalnie pachnie wodą. Trochę dymu, karmelu, gumy arabskiej. Żadnych zachwytów. W smaku jest bardzo cienki, wodnisty, z wyraźnymi akcentami karmelowymi, gorzkim kakao. Płaskie, cierpkie, mało ciekawe. Obawiam się, że mam pierwszego kandydata do zlewu.

Primátor, z kolei, wali bagnem. Tak mówiąc wprost. Delikatnie, ale jednak bagnem. W tym bagnie za wszelką cenę usiłuję znaleźć jakieś sensowne aromaty, gdy tymczasem bagno robi mnie w konia i się ulatnia. Koniec końców, Primátor nie ma aromatu. W smaku jest zdecydowanie pełniejszy od poprzednika, mniej gorzki, mniej cierpki. Generalnie, mniej nieprzyjemny. Wyraźnie słodowy, słód wyraźnie palony, jak to w stoucie. Gorzka kawa, czekolada. Jakaś kwaskowatość, jakby żuć kromkę pumpernikla. No i niewiele więcej. Nie jest to jakoś specjalnie przyjemne. Po pewnym czasie w piwie pojawia się paskudny, metaliczny posmak.

Królewskie Tajemnice są bardzo tajemnicze co do aromatu – ujawniają go bardzo niewiele. Jest tam trochę gorzkiej czekolady, kawy. W smaku jest znowu bardzo lekkie, pełne akcentów palonego słodu. Dominuje tu jednak raczej nieprzyjemna kwaskowość. Nad tym wszystkim wisi chmielowa gorycz – tym razem wyraźnie chmielowa, żadna tam czekolada, kawa, czy kakao. Kolejny kandydat do zlewu.

Double Chocolate nieśmiało pachnie kawą. I to taką kawą czekoladową. A może po prostu gorzką czekoladą. Akcent w pierwszym zdaniu tego akapitu jednak położyłbym na „nieśmiało”. W smaku jest bardzo wyraźnie kawowe i – jak sama nazwa wskazuje – czekoladowe. I jest to czekolada raczej mleczna, łagodna w smaku. W tle pojawia się delikatna goryczka, ale niczemu ona nie przeszkadza, niczego nie próbuje zdominować, zagłuszyć. Tak czy owak, i tutaj jest tak jakoś stoutowo – gama akcentów ograniczona, gorzko i spalenizną wali.


Każde piwko dostało drugą szansę, przelecieliśmy drugą kolejkę, czas na dzisiejszy ranking. Po pierwsze, po raz kolejny przekonaliśmy się (obydwoje), że stouty to nie nasza bajka. Paskudne to jakieś, przypalone, gorzkie. Jakoś je jednak trzeba ułożyć. Wygrywa (co za zaskoczenie!) Double Chocolate. Potem długo nic. Na drugim miejscu Królewskie Tajemnice. Trzeci Primátor. Stawkę zamyka Stout Owsiany, który ląduje w zlewie. W towarzystwie miejsca trzeciego, zresztą. Królewskie Tajemnice chyba zmęczymy do końca. Aha, werdykt jest jednogłośny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz