czwartek, 23 lipca 2015

Niemieckie kellerbier

22/07/2015

162. Allgäuer Büble Bier (Allgäuer Brauhaus AG) 5,3%
163. Kapuziner Kellerweizen (Kulmbacher Brauerei) 5,1%
164. Köstritzer Kellerbier (Köstritzer) 5,4%
165. Pott’s Landbier (Pott’s) 4,8%

Dzisiaj założenie jest takie, że ma być smacznie. Żadnych wynalazków o wątpliwej proweniencji. Tylko tradycyjne, niemieckie kellerbier. Jak uczy doświadczenie, pod tym pojęciem mogą się kryć najprzeróżniejsze gatunki piwa – alty, pszeniczne, dolnej i górnej fermentacji. Co prawda, żadnego z dzisiejszych nie mieliśmy dotąd w ustach, ale też nigdy wcześniej nie zawiedliśmy się na niemieckich nie-koncerniakach. Stąd powyższy zestaw. O żadnym ni wiemy nic. Jedynie Köstritzer jest marką znaną wcześniej – jakiś czas temu piliśmy piwo ciemne z tego browaru.

Kapuziner Kellerweizen i Allgäuer Büble Bier to piwa pszeniczne, klasyczne weizeny, podczas gdy Pott’s Landbier Köstritzer Kellerbier na pierwszy rzut oka są bliżej dunkeli. Wszystkie cztery piwa podczas nalewania wytworzyły przepiękną, gęstą, naturalną pianę. Wszystkie, za wyjątkiem Pott’s, są wyraźnie mętne, niefiltrowane.

Allgäuer Büble Bier ma rześki, lekki aromat typowy dla piwa pszenicznego – akcenty bananów, śliwki, cytrusów, drożdży, słodu pszenicznego. Bardzo przyjemny, bardzo zachęcający. Smak lekki, orzeźwiający. Owocowy – znowu banany, ale też jakiś taki bardziej kwaskowaty owocowy akcent, jakby karambola. Po chwili ujawnia się zboże, na końcu jakiś leciusieńki, delikatny chmiel.

Kapuziner Kellerweizen aromat ma dość oszczędny. Jest tam słód, są owoce, są nawet pomidory (!) ale nie uderza w nozdrza tak intensywnie, jak standardowe weizeny. Smak jest raczej pełny, słodowy, z akcentami prażonymi, ciepłymi. Gdzieś w tle czai się lekka kwaskowość, charakterystyczna dla weizenów, ale całość jest raczej słodka.

Köstritzer Kellerbier pachnie przyjemnie prażonym słodem, może trochę karmelem, z akcentami wiśni, a może raczej powideł wiśniowych. Są też powidła śliwkowe. Smak pełny, choć rześki. Akcenty prażone w dalszym ciągu. Najwięcej prażonych orzechów laskowych, ale też słód, zboże, renklody. Chmiel nie przeszkadza w rozkoszowaniu się smakiem. Jest sobie i się nie wtrąca zbytnio. Na koniec, już w finiszu, pojawia się goryczka, ale jest to coś jakby niedojrzałe śliwki, ale jest to dalej przyjemne. Wspomnienie z dzieciństwa, kiedy u babci się wcinało śliwki prosto z drzewa.

Pott’s Landbier pachnie ciężkimi, palonymi słodami, odrobina wody z ogórków, skórka z chleba, prażony słonecznik. Smak jest pełny, zbożowy, chlebowy, może trochę kawy zbożowej.

Po, a właściwie ciągle jeszcze w trakcie dzisiejszej degustacji, zaproponowałem mojej lepszej połowie, żebyśmy wyemigrowali wreszcie. Do Bawarii. Jeśli tam robią tak dobre piwo, to ludzie nie mogą być źli. Spojrzała na mnie dziwnie. W związku z tym, że dzisiejsze piwka reprezentują zupełnie różne style, postanowiliśmy nie rankingować. Nawet te dwa weizeny są skrajnie różne. Mam wrażenie, że każde z nich rozwaliłoby konkurencję, gdyby je wrzucić do zestawu z innymi reprezentantami tego samego gatunku. Szczególnie jeśli byłyby to polskie krafty. Każde z nich zasługuje na miejsce pierwsze, i każde z nich miejsce pierwsze od nas otrzymuje. Jednogłośnie. A ja zaczynam uczyć się niemieckiego…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz