środa, 22 lipca 2015

Targowisko staroci

26/05/2015

58. Stare Ale Jare (Pinta) 5%
59. Po Godzinach kwiecień 2015 (Browar Amber) 4,8%
60. Schlüssel Original 5%
61. Gatz Altbier 4,8%

Od niedawnej wizyty w Düsseldorfie, stolicy niemieckiego piwa typu altbier, nosiłem się z zamiarem starcia oryginalnych, tamtejszych altów z wyrobami naszych rodzimych browarników. Wreszcie udało się zasiąść do testu altbierów – dwa z Düsseldorfu, dwa kupione na miejscu, w Świdnicy i w Szczawnie-Zdroju. Zobaczmy jak się spiszą.

Test piany wygrały ex aequo Po Godzinach i Schlüssel Original. Piana sztywna, wysoka. Gatz zachował się grzecznie – ani zbyt obficie, ani zbyt skąpo. Na Starym Ale Jarym piany nie uświadczysz, nawet podczas nalewania. Jeśli chodzi o barwę, to Gatz jest najciemniejsze, ale klarowne. Schlüssel jest odcień jaśniejsze, też klarowne. Stare Ale Jare – kolejny odcień jaśniejsze, podczas gdy Po Godzinach jest zupełnie jasne, jak na altbier, a przy tym mętne jak pszeniczne.

Zaczynamy od Gatz Altbier. Pełny, głęboki, szlachetny, świeży, czysty smak – słód, karmel, palone ziarno, nieco bardzo delikatnej goryczki. Bardzo przyjemne. Przynajmniej na pierwszy rzut podniebienia.

Po Godzinach – w aromacie wyraźne drożdże (stąd ta mętność), akcenty cytrynowe, po chwili ujawniają się nutki świeżo wyprawionej skóry plus jakieś kwiaty (pelargonie?). Również w smaku delikatne cytrusy, dopiero po chwili wyłaniają się dość przyjemne słodowe nutki, jakieś orzechy, delikatna goryczka chmielowa. Drożdżowa kwaskowość w pewnym momencie zaczyna się robić nieprzyjemna. Smak jest jakiś rozchwiany, nie jest to najlepsze piwo, jakie w życiu piłem. Bardzo przypomina zwyczajne, kiepskiej jakości ciemne piwo pszeniczne, a nie alt. Sprawdzam etykietę – no nie, wyraźnie tam stoi „altbier”.

Schlüssel Original wyraźnie pachnie karmelem, gumą arabską. W smaku jest dość wytrawne, rześkie. Lekki posmak metaliczny, który jednak ginie przy drugim łyku (być może efekt interakcji smaków z tego i poprzedniego piwa), wyraźna goryczka, gdzieś tam akcenty suszonych owoców, rodzynek.

Stare Ale Jare ma dość intrygujący aromat – oprócz obowiązkowej gumy arabskiej, jakaś trudna do określenia słodycz. Toffi, suszone gruszki? W smaku wychodzi na to, że gruszki. Suszone. Pełno ich. Plus biała morwa. Taka lekko podgniła, mało przyjemna. Na tym wszystkim chmielowa goryczka. Mniej niż się spodziewałem, ale za dużo i zdecydowanie niezgrana z resztą bukietu. Gryzie się to wszystko nieprzyjemnie, zagłusza słód, który desperacko próbuje walczyć o należne sobie miejsce na podniebieniu. Trudno nie odnieść wrażenia, że twórcy tego piwa cierpią na przerost ambicji nad umiejętnościami. Wykombinowali sobie zestaw słodów, chmielów, sposobu fermentacji tak sprytnie, żeby pobić tych, którzy altbiery robią od pokoleń. I wyszedł ni pies, ni wydra. Myślę, że gdybym zabrał się za komponowanie – wszak po dogłębnym przesłuchaniu całej dyskografii Pink Floyd – to efekt byłby podobnie żałosny.

Czas na oceny. Pierwsze miejsce jednogłośnie zajmuje Gatz Altbier. Tuż za nim, wcale nie tak daleko, Schlüssel Original. Jednak tu pojawia się rozbieżność opinii. Są tacy, którzy twierdzą, że drugie miejsce zajmuje Po Godzinach. Tę rozbieżność opinii odnotowujemy z całym należnym w Dniu Matki szacunkiem. U mnie na trzecim miejscu jest Po Godzinach. Na końcu jednogłośnie – Stare Ale Jare.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz