środa, 22 lipca 2015

Lagery polskie i ościenne

25/06/2015

99. Das Naturtrübe (Schwaben Bräu) 5%
100. Świeże Niepasteryzowane (Browar Kormoran) 6,2%
101. Plon Niebieski (Browar Kormoran) 6,2%
102. Kazimierskie Pasteryzowane (Browar Jagiełło) 5,1%
103. Švyturys Ekstra (Švyturys) 5,2%

Po tych wszystkich ciężkich stoutach, ale’ach i innych wynalazkach, zapragnęliśmy lekkiego, swojskiego orzeźwienia. Tym bardziej, że pogoda za oknem nastraja do delektowania się chłodnym, lekkim, orzeźwiającym piwem. (Dla potomności dorzucę tylko, że mamy piękną, wczesnowiosenną pogodę za oknem – jest zimno i mokro, ale są perspektywy na jakieś lato. Kiedyś na pewno.) Dlatego wybór nasz padł dzisiaj na lagery. W szranki stanęły trzy wyroby polskich browarów, jeden Niemiec i jeden Litwin. Test piany bez mrugnięcia okiem wygrało Das Naturtrübe z niemieckiego Schwaben Bräu, jednak niedaleko za nim dreptał kormoranowy Plon Niebieski. I jedno i drugie nalewać trzeba było w kilku podejściach. Świeże, Kazimierskie i Švyturys nalały się bez problemów, a to co utworzyło się na Świeżym trudno nawet pianą nazwać. Średnio więc Kormoran prezentuje bardzo przyzwoitą pianę.

Po wyczynach Das Helle, pochodzącego z tego samego browaru, Das Naturtrübe występuje tu w roli faworyta. Jak wspomniałem, pokryło się piękną, gęstą pianą, a na dodatek naturalna, słomkowa barwa i wyraźna mętność (niefiltrowane) obiecują wiele. W aromacie da się wyczuć drożdże, a właściwie świeże ciasto drożdżowe, jakby świeżo wypieczone ciasto na pizzę. W tle da się wyczuć bardzo delikatne cytrusowe, ciepłe (słodkie pomarańcze, kumkwaty) akcenty chmielu. W smaku jest dość przyjemnie słodowo, choć bez fajerwerków, po chwili do akcji wkracza – bardzo delikatnie, bardzo subtelnie – chmiel. I to tak, jak Pan Bóg przykazał – najpierw muska podniebienie swoim aromatem, a dopiero po chwili pojawia się goryczka. I to jest rzeczywiście goryczka, nie gorycz. Przyjemne piwo, choć nieco rozczarowuje. Być może oczekiwania były zbyt wysokie? Sprawdźmy konkurencję, porównajmy.

Świeże z Kormorana znalazło się w tej stawce głównie dlatego, że jest niepasteryzowane, więc boimy się by zbyt długie przechowywanie nie wpłynęło negatywnie na jego jakość. Kupione wczoraj, termin ważności ma do początku lipca, a więc już niedługo. Czyżby tak długo leżało w sklepie? Aromat Świeżego jest najpierw lekko kwiatowy, po chwili robi się miodowy. Po kolejnej chwili nie tam już nic. Jakby wąchać wodę. Świeżą wodę. W smaku jest bardziej wyraziste, bardziej wysycone, pełniejsze od poprzednika. Wyraźnie czuć tu słód, lekkie akcenty miodowe, może ananasowe (ananas z puszki), po czym leciutką, bardzo delikatną warstwę chmielu. Pozytywne zaskoczenie, bo szczerze mówiąc, niewiele spodziewałem się po Kormoranie.

Plon Niebieski ma ciemną, bursztynową barwę, co sugeruje, że – wbrew temu, co wyczytać można na etykiecie – różni się od Świeżego nie tylko rodzajem chmielu i pasteryzacją. Słody wykorzystane w jego produkcji też musiały być nieco inne. W aromacie wyraźnie czuć brzoskwinie z puszki, a po chwili galaretkę pomarańczową. Bardzo ciekawy aromat. W smaku słodkie owoce, ciepłe, czerwone owoce. Bardzo dojrzałe, wręcz przejrzałe, a część z nich to susz owocowy. Byłoby to może nawet przyjemne, gdyby nie atak chmielowej goryczy (nie goryczki), który wcale nie równoważy słodyczy, a zwyczajnie z nią walczy. Przekombinowane, słabe.

Kazimierskie nalaliśmy tylko i wyłącznie z reporterskiego obowiązku. Degustowana jakiś czas temu wersja niepasteryzowana nie zachwyciła nas. Z wyglądu jest to piwo jak każdy pospolity lager – jasne, klarowne, umiarkowana piana. W zapachu nie dzieje się tutaj nic szczególnego, godnego odnotowania. Poza zapachem kartonu, nad którym wisi trochę delikatnego chmielu. Po paru chwilach w aromacie Kazimierskiego uwydatnia się zapach zatęchłych szczyn (tak, tak, nie mocz czy uryna) w bramie starej kamienicy. I pomyśleć, że ja za chwilę mam to wziąć do ust i spróbować. Okazuje się, że jednak warto było – słodycz Kazimierskiego przypomina smak wywaru z suszonych owoców, głównie gruszek i jabłek. Chmiel jest daleko w tle i co najwyżej uzupełnia wrażenie całości. Za aromat dyskwalifikacja, ale duży plus za smak. Źrenica mojego oka twierdzi jednak, że niczego takiego nie wyczuwa w smaku i jej Kazimierskie zupełnie nie pasuje. No, mnie pasuje podwójnie w takim razie – sam dokończę zawartość szklanki.

Švyturys skusiło nas zapewnieniem na etykiecie, że jest to piwo Premium, że zastosowano w jego produkcji „selected ingredients”, że na etykiecie widnieje podpis głównego piwowara, oraz że ładnie się prezentuje butelka. Aha, no i jakieś tam medale. Od razu wiadomo, że będzie pyszne. Aromat to przede wszystkim kredki woskowe. Plus podgniłe arbuzy. W smaku kompot ze świeżych węgierek. Plus zwyczajowa w takich sytuacjach warstwa chmielowej goryczki, wycofana jednak wyraźnie i przyzwoicie skomponowana z całą resztą akcentów smakowych. W sumie, niewiele się tutaj dzieje. I na plus, i na minus.

Oceniamy, rankingujemy. Bo przecież porządek musi być. Po zebraniu opinii zebranych (albo, jak mi podpowiadają styliści językowi, po sparowaniu opinii), okazuje się, że nie ma jednomyślności, oj nie ma. Moje druga połowa twierdzi, że najlepsze jest Das Naturtrübe. Na drugim miejscu w jej rankingu znalazło się Świeże. Na trzecim litewskie Švyturys, na czwartym Kazimierskie, a stawkę zamyka Plon Niebieski. I tutaj, na samym końcu jesteśmy jednogłośni. Lepiej późno niż wcale, jak wiadomo. U mnie w dwóch miejscach piwka się pozamieniały miejscami w stosunku do źrenicowej opinii. Moim zdaniem, wygrywa Świeże, na drugim miejscu jest Das Naturtrübe. Kolejne dwa miejsca też się przestawiły – u mnie trzecie miejsce zajmuje Kazimierskie, a czwarte Švyturys. Na końcu jest Plon Niebieski, którego resztka trafia nieodwołalnie do zlewu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz