10/05/2015
31. A Ja Pale Ale
(Pinta) 4,5%
Jak dotąd, srodze zawiodłem się na produktach spod szyldu
Pinta. W trzech degustacjach porównawczych wyroby tych ambitnych – niewątpliwie
– chłopców poległy z kretesem w zestawieniu z wyrobami innych piwowarów. I nie
chce być inaczej. Postanowiłem więc napić się kolejnego pintowego piwa bez
żadnych porównań. Ot, po prostu, napić się piwa na koniec ciężkiego, pełnego
wrażeń, ale zdecydowanie niedospanego weekendu. Padło na A Ja Pale Ale, piwo
typu APA (American Pale Ale), które parę dni temu polecał mi pewien sympatyczny
młody człowiek, podobnie jak ja prowadzący swoje birofilskie poszukiwania.
Pierwsze wrażenie nienajmocniejsze. Po raz kolejny na
wierzch wychodzi – i przesłania wszystko – obsesja chłopaków z Pinty na temat
chmielu. Jakby nikt im nigdy nie powiedział, że w piwie chmiel jest tylko
przyprawą. Piwo robi się ze słodu, niedorostki browarnicze cholerne!
Grapefruitowe, gorzkie akcenty są wszędzie, są one i tylko one. Plus jakaś
żywica. Też kończąca się gorzko i mało przyjemnie. Przez to paskudztwo dzielnie
przebija się słód. I trzeba oddać twórcom tego dzieła honor – mniej więcej w
połowie szklanki, słód zwycięża i zaczyna wreszcie panować na podniebieniu.
Jednak mimo wysiłków włożonych w komponowanie słodowej bazy z czterech różnych
rodzajów słodu, to zbożowe panowanie wcale nie jest jakoś specjalnie złożone,
czy zachwycające. Ot, nie jest źle, jest w sumie nawet całkiem nieźle, ale
gdzie te rewelacje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz