24/06/2015
95. Double
Chocolate (Young’s) 5,2%
96. Królewskie
Tajemnice (Browar Jan Olbracht) 5,6%
97. Primátor
Stout (Primátor) 4,7%
98. Stout
Owsiany (Browar Wrężel) 4,5%
Czas najwyższy opróżnić lodówkę ze stoutów. Niestety,
namnożyło się ich sporo ostatnio, tak więc, sądząc po zawartości lodówki i
okolic, czekają nas jeszcze dwie sesje stoutowe. A piw nieustannie przybywa.
Dlatego na jutro planujemy lżejszą, lagerową sesję. Dzisiaj pomęczymy się
jeszcze z tymi ciemniejszymi, palonymi.
Jeśli chodzi o test piany, to najgorzej wypadł Wrężel, który
nalał się grzecznie za pierwszym podejściem, a potem warstwę piany zredukował
sobie do minimalnej, choć zdecydowanie jednorodnej warstwy. Primátor też nie
wie, że stouty nalewają się wrednie i wytwarzają mnóstwo piany. Królewskie
Tajemnice wykonały 100% normy – trzy podejścia, obfita i w miarę trwała piana.
Double Chocolate jednak pobiło wszystkich. Tutaj normy było 200 procent, a
nalewanie trwało dobrych kilka minut.
Stout Owsiany z Browaru Wrężel aromat ma słaby, generalnie
pachnie wodą. Trochę dymu, karmelu, gumy arabskiej. Żadnych zachwytów. W smaku
jest bardzo cienki, wodnisty, z wyraźnymi akcentami karmelowymi, gorzkim kakao.
Płaskie, cierpkie, mało ciekawe. Obawiam się, że mam pierwszego kandydata do
zlewu.
Primátor, z kolei, wali bagnem. Tak mówiąc wprost.
Delikatnie, ale jednak bagnem. W tym bagnie za wszelką cenę usiłuję znaleźć
jakieś sensowne aromaty, gdy tymczasem bagno robi mnie w konia i się ulatnia.
Koniec końców, Primátor nie ma aromatu. W smaku jest zdecydowanie pełniejszy od
poprzednika, mniej gorzki, mniej cierpki. Generalnie, mniej nieprzyjemny.
Wyraźnie słodowy, słód wyraźnie palony, jak to w stoucie. Gorzka kawa,
czekolada. Jakaś kwaskowatość, jakby żuć kromkę pumpernikla. No i niewiele
więcej. Nie jest to jakoś specjalnie przyjemne. Po pewnym czasie w piwie
pojawia się paskudny, metaliczny posmak.
Królewskie Tajemnice są bardzo tajemnicze co do aromatu –
ujawniają go bardzo niewiele. Jest tam trochę gorzkiej czekolady, kawy. W smaku
jest znowu bardzo lekkie, pełne akcentów palonego słodu. Dominuje tu jednak
raczej nieprzyjemna kwaskowość. Nad tym wszystkim wisi chmielowa gorycz – tym
razem wyraźnie chmielowa, żadna tam czekolada, kawa, czy kakao. Kolejny
kandydat do zlewu.
Double Chocolate nieśmiało pachnie kawą. I to taką kawą
czekoladową. A może po prostu gorzką czekoladą. Akcent w pierwszym zdaniu tego
akapitu jednak położyłbym na „nieśmiało”. W smaku jest bardzo wyraźnie kawowe i
– jak sama nazwa wskazuje – czekoladowe. I jest to czekolada raczej mleczna,
łagodna w smaku. W tle pojawia się delikatna goryczka, ale niczemu ona nie
przeszkadza, niczego nie próbuje zdominować, zagłuszyć. Tak czy owak, i tutaj
jest tak jakoś stoutowo – gama akcentów ograniczona, gorzko i spalenizną wali.
Każde piwko dostało drugą szansę, przelecieliśmy drugą
kolejkę, czas na dzisiejszy ranking. Po pierwsze, po raz kolejny przekonaliśmy
się (obydwoje), że stouty to nie nasza bajka. Paskudne to jakieś, przypalone,
gorzkie. Jakoś je jednak trzeba ułożyć. Wygrywa (co za zaskoczenie!) Double
Chocolate. Potem długo nic. Na drugim miejscu Królewskie Tajemnice. Trzeci Primátor.
Stawkę zamyka Stout Owsiany, który ląduje w zlewie. W towarzystwie miejsca
trzeciego, zresztą. Królewskie Tajemnice chyba zmęczymy do końca. Aha, werdykt
jest jednogłośny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz