20/05/2015
50. Braniewo Jasne
Pełne (Browar Namysłów) 5,8%
51. Namysłów
Niepasteryzowane (Browar Namysłów) 6%
52. Robert Doms
Widenskij (Ukraina) 4,7%
53. Robert Doms
Bogemskij (Ukraina) 5,4%
54. Mythos
(Grecja) 4,7%
55. Raciborskie
Jasne Pełne (Browar Zamkowy, Racibórz) 5%
Wiedeński lager z Ukrainy właściwie nie powinien znaleźć się
w tym towarzystwie, ale jakoś tak wyszło i już tak musi zostać. Grecki Mythos
też jakoś tak tylko z sentymentu do kreteńskich wspomnień. A że akurat Lidl
dostarczył, to niech już sobie będzie. Braniewo to wielka niewiadoma. Było w
sklepie, nigdy wcześniej nie piłem, no to kupiłem. Zobaczymy.
Na pierwszy ogień poszło Braniewo, opisywane jako „legenda
Warmii i Mazur”, warzone na wodzie oligoceńskiej. Piwo nie wyróżnia się
właściwie niczym. Aromat ma jakiś taki nijaki, w smaku jest wyraźnie słodkie,
na chmiel tutaj za bardzo nie szarpnęli się. Dość ciężkie, słodowe, mało
wyraziste, alkoholowe. Ot, piwo lotów nienajwyższych. Do zlewu nie wyleję, ale
drugiej butelki raczej nie kupię.
Po kilku łykach… A może jednak wyleję?...
Niepasteryzowany Namysłów już parę razy omył nam
podniebienia, a wspomnienia pozostawił pozytywne, więc wrzucony został do tego
zestawu jako ewentualna ostatnia deska ratunku. Aromat ma nieco bardziej
wyrazisty niż Braniewo, lekko kwaskowaty. W smaku jest bardziej czysty,
słodowy, pełny, miodowy, z lekką nutką chmielu w tle. Przyjemne, zgodnie z
wcześniejszymi wrażeniami i oczekiwaniami.
Po kilku łykach… Dalej przyjemnie.
Robert Doms Bogemskij jest bardzo podobne do poprzedników,
choć wyraźnie od nich lżejsze. W smaku jednak jakaś sztuczna, fałszywa,
kwaskowata nutka pojawia się bardzo wyraźnie. Gdzieś jakby żywica, nutka
alkoholowa. Nie zachwyca, choć i nie odrzuca jakoś specjalnie.
Po kilku łykach… Jednak odrzuca. Nie chcę go już więcej.
Zlew.
Mythos jest lekkie, bardzo lekkie, orzeźwiające. Przyjemnie
zbożowe, nutki orzechowe. Mimo puszkowego opakowania, smakuje naturalnie. Wbrew
oczekiwaniom, nie wypada źle na tle pozostałych smakowanych dziś lagerów.
Ciekawe, bo pamiętam, że w Grecji Mythosa bił na głowę tamtejszy Fix. Czyżby
cała dzisiejsza stawka była tak słaba?
Po kilku łykach… No nie, jednak nijakie. Pewno spełnia swoją
funkcję gdy jest bardzo schłodzone i pite w upałach greckiego lata. W Kamiennej
Górze jednak się nie sprawdza.
Przyszła kolej na Raciborskie. Aromat jako dotąd
najprzyjemniejszy. Spalone w słońcu zboże, słód, jakieś orzechowe oraz ciepłe,
kwiatowe aromaty. Smak głęboki i pełny, słodki, słodowy, akcenty gotowanego
bobu (!) Wyraźnie odróżnia się od pozostałych smakowanych dotąd piw. Jeszcze
nie wiem czy na pewno na korzyść. Poczekajmy, wróćmy do pozostałych, wrócimy
jeszcze do Raciborza za chwilę.
Po kilku łykach… Tu zdania degustujących są rozbieżne. Jedno
mówi, że nie, że bób i ryba, drugie – że dalej fajne, pełne, godne uwagi piwo.
Bardziej niż bób, znajduję tu japońską słodką fasolkę azuki. Podoba mi się.
Na koniec, wiedeński lager spod szyldu Robert Doms. Wyraźne
palone i karmelowe akcenty. Brązowy cukier. Niestety, znowu guma arabska, klej
do znaczków. Poza tym, wodnisty, bez charakteru. Nieprzyjemnie.
Po kilku łykach… Dalej wodniste, dalej bez charakteru, dalej
klej do znaczków. Albo guma arabska. Dalej paskudne.
Oceniamy, rankingujemy. Dawno tak się nie różniliśmy w ocenach.
Jedno z nas mówi, że pierwszy jest Namysłów, po nim Robert Doms Bogemskij,
potem Braniewo, za nim Robert Doms Widenskij, po czym Mythos i na końcu
Raciborskie. A ja nie wiem. Dla mnie wygrywa Raciborskie. Na drugim miejscu
Namysłów. Na trzecim Braniewo. Na czwartym Robert Doms Bogemskij. Na piątym
Mythos. na szarym końcu Robert Doms Widenskij. Tak czy inaczej, 1/3 zawartości
szklanek trafia do zlewu. Poza Raciborskim i Namysłowem, gdzie podziwiam dno
szklanki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz