25/06/2015
99. Das
Naturtrübe (Schwaben Bräu) 5%
100. Świeże
Niepasteryzowane (Browar Kormoran) 6,2%
101. Plon
Niebieski (Browar Kormoran) 6,2%
102. Kazimierskie
Pasteryzowane (Browar Jagiełło) 5,1%
103. Švyturys
Ekstra (Švyturys) 5,2%
Po tych wszystkich ciężkich stoutach, ale’ach i innych
wynalazkach, zapragnęliśmy lekkiego, swojskiego orzeźwienia. Tym bardziej, że
pogoda za oknem nastraja do delektowania się chłodnym, lekkim, orzeźwiającym
piwem. (Dla potomności dorzucę tylko, że mamy piękną, wczesnowiosenną pogodę za
oknem – jest zimno i mokro, ale są perspektywy na jakieś lato. Kiedyś na pewno.)
Dlatego wybór nasz padł dzisiaj na lagery. W szranki stanęły trzy wyroby
polskich browarów, jeden Niemiec i jeden Litwin. Test piany bez mrugnięcia
okiem wygrało Das Naturtrübe z niemieckiego Schwaben Bräu, jednak niedaleko za
nim dreptał kormoranowy Plon Niebieski. I jedno i drugie nalewać trzeba było w
kilku podejściach. Świeże, Kazimierskie i Švyturys nalały się bez problemów, a
to co utworzyło się na Świeżym trudno nawet pianą nazwać. Średnio więc Kormoran
prezentuje bardzo przyzwoitą pianę.
Po wyczynach Das Helle, pochodzącego z tego samego browaru,
Das Naturtrübe występuje tu w roli faworyta. Jak wspomniałem, pokryło się
piękną, gęstą pianą, a na dodatek naturalna, słomkowa barwa i wyraźna mętność
(niefiltrowane) obiecują wiele. W aromacie da się wyczuć drożdże, a właściwie
świeże ciasto drożdżowe, jakby świeżo wypieczone ciasto na pizzę. W tle da się
wyczuć bardzo delikatne cytrusowe, ciepłe (słodkie pomarańcze, kumkwaty)
akcenty chmielu. W smaku jest dość przyjemnie słodowo, choć bez fajerwerków, po
chwili do akcji wkracza – bardzo delikatnie, bardzo subtelnie – chmiel. I to
tak, jak Pan Bóg przykazał – najpierw muska podniebienie swoim aromatem, a
dopiero po chwili pojawia się goryczka. I to jest rzeczywiście goryczka, nie
gorycz. Przyjemne piwo, choć nieco rozczarowuje. Być może oczekiwania były zbyt
wysokie? Sprawdźmy konkurencję, porównajmy.
Świeże z Kormorana znalazło się w tej stawce głównie
dlatego, że jest niepasteryzowane, więc boimy się by zbyt długie przechowywanie
nie wpłynęło negatywnie na jego jakość. Kupione wczoraj, termin ważności ma do
początku lipca, a więc już niedługo. Czyżby tak długo leżało w sklepie? Aromat
Świeżego jest najpierw lekko kwiatowy, po chwili robi się miodowy. Po kolejnej
chwili nie tam już nic. Jakby wąchać wodę. Świeżą wodę. W smaku jest bardziej
wyraziste, bardziej wysycone, pełniejsze od poprzednika. Wyraźnie czuć tu słód,
lekkie akcenty miodowe, może ananasowe (ananas z puszki), po czym leciutką,
bardzo delikatną warstwę chmielu. Pozytywne zaskoczenie, bo szczerze mówiąc,
niewiele spodziewałem się po Kormoranie.
Plon Niebieski ma ciemną, bursztynową barwę, co sugeruje, że
– wbrew temu, co wyczytać można na etykiecie – różni się od Świeżego nie tylko
rodzajem chmielu i pasteryzacją. Słody wykorzystane w jego produkcji też musiały
być nieco inne. W aromacie wyraźnie czuć brzoskwinie z puszki, a po chwili
galaretkę pomarańczową. Bardzo ciekawy aromat. W smaku słodkie owoce, ciepłe,
czerwone owoce. Bardzo dojrzałe, wręcz przejrzałe, a część z nich to susz
owocowy. Byłoby to może nawet przyjemne, gdyby nie atak chmielowej goryczy (nie
goryczki), który wcale nie równoważy słodyczy, a zwyczajnie z nią walczy. Przekombinowane,
słabe.
Kazimierskie nalaliśmy tylko i wyłącznie z reporterskiego
obowiązku. Degustowana jakiś czas temu wersja niepasteryzowana nie zachwyciła
nas. Z wyglądu jest to piwo jak każdy pospolity lager – jasne, klarowne,
umiarkowana piana. W zapachu nie dzieje się tutaj nic szczególnego, godnego odnotowania.
Poza zapachem kartonu, nad którym wisi trochę delikatnego chmielu. Po paru
chwilach w aromacie Kazimierskiego uwydatnia się zapach zatęchłych szczyn (tak,
tak, nie mocz czy uryna) w bramie starej kamienicy. I pomyśleć, że ja za chwilę
mam to wziąć do ust i spróbować. Okazuje się, że jednak warto było – słodycz
Kazimierskiego przypomina smak wywaru z suszonych owoców, głównie gruszek i
jabłek. Chmiel jest daleko w tle i co najwyżej uzupełnia wrażenie całości. Za
aromat dyskwalifikacja, ale duży plus za smak. Źrenica mojego oka twierdzi
jednak, że niczego takiego nie wyczuwa w smaku i jej Kazimierskie zupełnie nie
pasuje. No, mnie pasuje podwójnie w takim razie – sam dokończę zawartość
szklanki.
Švyturys skusiło nas zapewnieniem na etykiecie, że jest to
piwo Premium, że zastosowano w jego produkcji „selected ingredients”, że na
etykiecie widnieje podpis głównego piwowara, oraz że ładnie się prezentuje
butelka. Aha, no i jakieś tam medale. Od razu wiadomo, że będzie pyszne. Aromat
to przede wszystkim kredki woskowe. Plus podgniłe arbuzy. W smaku kompot ze
świeżych węgierek. Plus zwyczajowa w takich sytuacjach warstwa chmielowej
goryczki, wycofana jednak wyraźnie i przyzwoicie skomponowana z całą resztą
akcentów smakowych. W sumie, niewiele się tutaj dzieje. I na plus, i na minus.
Oceniamy, rankingujemy. Bo przecież porządek musi być. Po
zebraniu opinii zebranych (albo, jak mi podpowiadają styliści językowi, po
sparowaniu opinii), okazuje się, że nie ma jednomyślności, oj nie ma. Moje
druga połowa twierdzi, że najlepsze jest Das Naturtrübe. Na drugim miejscu w
jej rankingu znalazło się Świeże. Na trzecim litewskie Švyturys, na czwartym
Kazimierskie, a stawkę zamyka Plon Niebieski. I tutaj, na samym końcu jesteśmy
jednogłośni. Lepiej późno niż wcale, jak wiadomo. U mnie w dwóch miejscach
piwka się pozamieniały miejscami w stosunku do źrenicowej opinii. Moim zdaniem,
wygrywa Świeże, na drugim miejscu jest Das Naturtrübe. Kolejne dwa miejsca też
się przestawiły – u mnie trzecie miejsce zajmuje Kazimierskie, a czwarte
Švyturys. Na końcu jest Plon Niebieski, którego resztka trafia nieodwołalnie do
zlewu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz