23/07/2015
166. Valentins
Weissbier Dunkel (Privatbrauerei Eichbaum) 5,3%
167. Miłosław
Pszeniczne Ciemne (Browar Fortuna) 5,5%
168. Paulaner
Hefe-Weissbier Dunkel (Paulaner) 5,3%
Dzisiaj ciemne pszeniczne. Dwóch Niemców – jeden nawet
opancerzony – na jednego Polaka. Innymi słowy, siła złego na jednego. Na
pierwszy rzut oka, już w szklankach, nie różnią się absolutnie niczym od siebie
– ta sama barwa, ta sama mętność, prawie taka sama piana. Jeśli chodzi o pianę,
to wygrywa Paulaner, na którym wytworzyła się najbardziej gęsta i trwała piana.
Valentins sekcję „aromat” ma wypełnioną pustką. Jak już się
wwąchać mocniej, pachnie wodą, w której zatopiono trochę słodu, soku owocowego,
trochę drożdży. W smaku jest dość podobnie – bardzo lekkie, wodniste. Trochę
bananów, trochę kwaskowatości, trochę drożdży, odrobina słodu pszenicznego.
Rozczarowanie.
Miłosław pachnie przede wszystkim jakimś kiepskim karmelem i
klejem do znaczków. Gdzieś w tle palony słód i brzoskwinie. W smaku kwaśne, stęchłe,
znaczkowo-klejowe. Plus łupiny bobu. Nieprzyjemnie nienaturalne, chemiczne. Ale
przede wszystkim kwaśne. Bardzo niefajne.
Paulaner pachnie drożdżowo, bananowo i cytrusowo. W smaku
rześkie, lekkie, orzeźwiające. Akcenty owocowe, orzechowe i nieśmiałe korzenne.
Lekko kwaskowe, drożdżowe. Trochę palonego słodu. Gdzieś w tle czuć alkohol.
Jakoś tak trochę rozczarowuje.
Dzisiaj mamy kiepskie wyniki. Wygrywa Paulaner, na drugim
miejscu Valentins, na końcu Miłosław. Straszliwe rozczarowanie, to ostatnie
miejsce. Jak dotąd, Miłosław spisywał się nieźle. Co najmniej nieźle.
Najlepsza z żon, zapytana o jej zdanie, twierdzi (a tym
razem ona akurat nie wiedziała które piwo jest
której szklance – klasyczny blind tasting), że u niej wygrywa Paulaner,
na drugim miejscu jest Valentins, a stawkę zamyka Miłosław. Ewidentnie czytając
mi w myślach, sugeruje, że to ostatnie trzeba wylać do zlewu. Oj, trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz