14/07/2015
127. Jabłonowo
Jasne Pełne (Manufaktura Piwna Browaru Jabłonowo) 5,8%
128. Red Baron
Jasne Pełne (Browar Zamkowy Racibórz) 4,5%
129. Kloster-Gold
Hell (Kloster Scheyern) 5,4%
130. Pan Kot
Lager (Czarny Kot) 6,2%
131. Krušovice
12 (Královský Pivovar) 5%
W ramach odtrutki po przechmielonych i generalnie słabych
AIPA, dzisiaj porcja swojskich lagerów. Wśród nich znane i lubiane Krušovice,
oraz zupełnie nieznane, niemieckie Kloster-Gold Hell. Pozostałe trzy pochodzą z
browarów znanych nam już dość dobrze, więc mniej więcej wiadomo czego się
spodziewać. Choć nigdy nie wiadomo, może tym razem Manufaktura Piwna pokaże lwi
pazur?
Podczas nalewania do szklanek, wszystkie pięć piw pokryło
się przyjemną pianą, przy czym Krušovice i Kloster-Gold wymagało dwóch podejść
do operacji. Pozostałem nalały się za pierwszym razem. Po kilku minutach piana
na Red Baronie skurczyła się do niebezpiecznie cienkiej warstwy.
Jabłonowo – „tradycyjne”, „wyprodukowane w zgodzie z
najwyższymi standardami”, „długo leżakowane”, „szlachetne”, jak twierdzi
kontretykieta – pachnie skwaśniałym twarogiem. Plus gdzieś tam jakiś lekki
chmiel. W smaku jest kwaskowate, słodowe, lekkie. Może nawet trochę za lekkie,
jak na swoje… No właśnie, nigdzie nie podano zawartości ekstraktu. Ale skoro
wyciągnięto aż 5,8% alkoholu, to była ona niewąska. I gdzie to się podziało?
Etykieta mówi też, że jest ono „dobrze nachmielone”. Jeśli tak, to ja poproszę
o takie „dobre nachmielenie” każdego piwa – żadnych gorzko-grapefruitowych
wariactw. Po prostu, lekki akcent chmielowej goryczki. Dokładnie tyle, ile
trzeba. Obawiam się jednak, że zawartość chmielu jest jedynym atutem tego piwa.
Po kilku chwilach, w drugiej kolejce, w aromacie pojawiają się akcenty miodowe
i toffi. W smaku jednak nic nowego, nic dobrego się nie pojawiło. Piwo zupełnie
nijakie.
Red Baron – znowu „tradycyjne receptury” (swoją drogą, ile
receptur potrzebnych jest do uwarzenia jednego piwa?) – pachnie słodkimi
ulęgałkami, pieczonymi ziemniakami. Już niemal zupełnie bez piany. Smakuje
słodko, owocowo. I rzeczywiście da się wyczuć pieczone ziemniaki. Takie z
ogniska – czuć lekkie przypalenie. Ale są to słodkie ziemniaki, a nawet bataty.
Z piekarnika. Przy zawartości ekstraktu 12 Blg i zawartości alkoholu 4,5%, piwo
to ma zdecydowanie więcej „ciała” niż smakowane przed chwilą Jabłonowo. Kwestią
dyskusyjną jest jakość tego „ciała”. Po kilku chwilach aromat tego piwa zostaje
zdominowany przez przyprawę do zup Maggi. W smaku jest już zupełnie zupowate.
Słodko-mdlące.
Kloster-Gold Hell jest najjaśniejszym piwem w dzisiejszym
zestawieniu. Pachnie grzecznie delikatnym chmielem. Plus aromaty świeżego
siana, skoszonego na dzikiej, nieutrzymanej łące w upalny letni dzień. Może
nawet trochę piołunu rosło na tej łące. W smaku jest lekkie, orzeźwiające,
wyraźnie słodowe. Akcenty chmielu trzymają się na swoim miejscu i trzymają
odpowiedni poziom. Bardzo przyjemne piwo. Po kilku chwilach w aromacie nic
nowego się nie zadziało. W smaku w dalszym ciągu mamy do czynienia z wzorcowo
słodowymi nutami, skontrowanymi bardzo delikatnie lekkim chmielem. Bardzo miła
harmonia.
Pan Kot Lager – piwo z pazurem! (pisownia i interpunkcja producenta,
z kontretykiety) pachnie słodem i owocami jarzębiny. W smaku jest pełne,
słodkie, karmelowe. Ten karmel to jakiś słaby, sztuczny rodzaj. Choć wśród
składników karmelu nie wymieniono. Po chwili suszone śliwki. Lekka
kwaskowatość. Mało to przyjemne. W drugiej kolejce aromat przeszedł w stronę
akcentów palonych ziaren. W smaku w
dalszym ciągu suszone śliwki, choć teraz są już odrobinę bardziej wytrawne.
Na koniec Krušovice, ekstrakt 12 Blg, przywiezione prosto z
Czech, nie kupowane w polskim sklepie. Aromatu niemal nie ma. Trochę
słodowości, ale trzeba się bardzo starać, by cokolwiek więcej tam znaleźć. Ale
jak już się człowiek postara, to znajdzie akcenty świeżego chleba. Taka dostawa
pieczywa do sklepu GS w Smolnicy gdzieś w latach osiemdziesiątych. Tak to
pachniało. Niemal widzę te bochny chleba wykładane na wytarte półki i panią
sprzedawczynię krojącą świeży chleb na ćwiartki, które chwilę później skubane
były przez dzieciarnię. Byłem taką dzieciarnią, wiem co mówię. Smak wyraźnie
słodowy, pełny. Bardzo przyjemna, delikatna otoczka chmielowa. I niewiele
więcej. Kilka bardzo prostych akcentów aromatyczno-smakowych, ale stopień ich
zharmonizowania godny podziwu. W drugim podejściu na jaw wychodzi jakaś
kwiatowa nutka aromatyczna. W smaku nie wydarzyło się nic nowego – ani na plus,
ani na minus.
Ustawiamy dzisiejsze piwka w rankingu. Moim zdaniem, wygrywa Kloster Scheyern
Kloster-Gold Hell. Na drugim miejscu plasują się Krušovice. Trzecie miejsce
zajmuje Pan Kot. Czwarty jest Red Baron, a stawkę zamyka Jabłonowo. Moja lepsza
połowa twierdzi, że wygrywa Niemiec. Aha, czyli się zgadzamy. Na drugim miejscu
jest Czech. Znowu się zgadzamy! Trzecie jest Jabłonowo. Czwarty Pan Kot, a na
końcu Red Baron. No i przestaliśmy się zgadzać przy trzeciej pozycji, cholera.
Kolejny protokół rozbieżności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz