niedziela, 1 listopada 2015

Znowu lagery



301. Pils (Browar Kraftwerk) 5,1%
302. Gloger Classic (Browar Miejski Gloger) 5,2%
303. Postřižinské Bogan (Pivovar Nymburk) 5,5%
Kormoran Jasny (Browar Kormoran) 4,9%

Dzisiaj wkraczamy w czwartą setkę opisywanych, porównywanych i ocenianych piw. Może by tak coś tam… Eee, świętować będziemy pierwszy tysiąc.

Obowiązująca na Dolnym Śląsku pogoda zamiast promować nadejście sezonu na piwa mocne, ciężkie, rozgrzewające, od dobrych paru dni podsyca nastroje pro-lagerowe. Zajrzeliśmy więc w czeluście i inne zakątki kryjące u nas piwo i wyciągnęliśmy całkiem niezły zastęp piw jasnych, lagerów. Zupełnie niechcący, wyciągając je jak popadnie, ustawiliśmy dzisiejszą stawkę – trzech polskich zawodników, w tym dwa piwa z browarów rzemieślniczych (Kraftwerk, Gloger) i jeden regionalny Kormoran Jasny. Czoła spróbuje im stawić przedstawiciel narodu, który wie dobrze jak się robi wyśmienite lagery – czeskie Postřižinské Bogan. Już po opstrykaniu butelek i nalaniu piwa do szklanek okazało się, że Kormoran Jasny już raz u nas występował, dlatego powyżej pozbawiony jest numeru.

Mogę się mylić, ale to chyba Pils warzony przez Kraftwerk (a właściwie przez Browary Regionalne Wąsosz dla Browaru Kraftwerk Sp. z o.o.) wywołał gdzieś tam w internetach dyskusję na temat tego, czy browarom kraftowym wypada warzyć lagery. Bo przecież lagery są fuj, są koncernowe, że krafty nie powinny, bo lager to przecież takie nierewolucyjne piwo. Naprawdę, marzy mi się rewolucja piwna, której celem będzie robienie dobrego piwa. Ani mniej, ani więcej. Niezależnie od wybranych przez piwowarów gatunków. Tymczasem mamy zwykle do czynienia z cudakami, których najczęściej zwyczajnie nie da się pić. Ot, rewolucja.

W przypadku kraftwerkowego Pilsa, z etykiety – skromnej, acz gustownej – dowiadujemy się, że piwo to powstało w kooperacji Browaru Kraftwerk i Kattowitzer Bräuhaus. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż warzone było w Browarach Regionalnych Wąsosz, lista płac, jaką musi wypełnić treścią konsument końcowy wydłuża się poza granice przyzwoitości, co ma odzwierciedlenie w ostatecznej cenie piwa. Miejmy nadzieję, że jest jej warte. Choć umieszczenie w centralnym miejscu etykiety informacji (po niemiecku), że piwo wyprodukowano zgodnie z Bawarskim Prawem Czystości z 1516r. każe podejrzewać, że coś więcej niż tylko wyśmienita jego jakość ma zdobyć mu przychylność piwoszy.

Bogan to harcerski pseudonim Bohumila Hrabala, postaci dość blisko związanej z browarem Nymburk, a podobizna pisarza zdobi etykietę piwa.

Wszystkie cztery piwa mają typową, lagerową jasno-złotą barwę, przy czym Postřižinské Bogan jest o pół tonu ciemniejsze od pozostałych. Wszystkie pokryły się poprawną, białą, naturalną pianą, która wydaje się najtrwalsza w szklance z Pilsem z Kraftwerka. To piwo jest też wyraźnie niefiltrowane – w szklance pojawiło się smakowite zmętnienie.

Pils Kraftwerk (12 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane), jak przystało na pils, pachnie zbożem, słodem, delikatnie chmielem. Nie ma tam żadnych fajerwerków aromatycznych, ale też nie ma żadnych, absolutnie żadnych nutek obcych, niepożądanych. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, nie licz kurczaków zanim się nie wylęgną, a przysłowia mądrością narodów. Już po paru chwilach okazuje się, że aromat Pilsa z Kraftwerka chwalony był przedwcześnie. Pojawia się bardzo nieprzyjemny akcent stęchlizny, bagna. W smaku jest przede wszystkim słód, na drugim planie gorycz (nie goryczka). Po chwili słodowa baza ustępuje kwaśnym, coraz bardziej dominującym akcentom, a gorycz siedzi na podniebieniu i nie chce sobie iść. Paskudna, zalegająca gorycz, która przykrywa wszystko. Piwo jest słabe, kiepskie, nieprzyjemne.

Gloger Classic (12 Blg, niepasteryzowane) ma aromat pełniejszy, bardziej złożony. Jest tam oczywiście przede wszystkim słód i trochę chmielu, ale też jest pewna doza nutek owocowych (maliny) i śmietankowych. Po paru chwilach te dwa akcenty łączą się w wyraźny budyń malinowy. Nie żeby dominował, nie. Stanowi tylko dodatkowy wymiar. Bardzo przyjemne wrażenia. Smak Gloger Classic jest tak elegancki, jak etykieta na butelce – bardzo wyraźna, wyważona słodowa baza, delikatne akcenty owocowe, a chmielu dokładnie tyle i dokładnie takiego, jak trzeba, by zrównoważyć słodycz, a nie zniechęcić podniebienia do kolejnego łyka. I kolejnego. I kolejnego. Wszystko poukładane grzecznie, wyważone, wzorcowo wręcz zharmonizowane. Subtelne, wyrafinowane piwo. Żadnego chaosu, od początku do końca wiadomo o co w nim chodzi. Aż żal, że Białystok jest tak daleko.

Postřižinské Bogan oprócz obowiązkowego słodu i chmielu (znowu niewiele tegoż, co wadą absolutnie nie jest) ma w aromacie mniej przyjemne nutki kwaskowe i lekki zaciąg pasty do podłóg. Po chwili pojawiają się akcenty żółtych jabłek. Trzeba jednak jasno powiedzieć sobie – wąchanie Bogana nie jest ucztą dla nozdrzy. Sprawdźmy więc jak smakuje. Już po pierwszym łyku wiadomo, że… w smaku Postřižinské Bogan jest przebrzydłe. Słodko-kwaśne, obleśne, na koniec gorzkie. Mydlane. Do tego nadmiernie nagazowane. Owszem, są tam akcenty pieczonych jabłek, są śliwki i rodzynki. Nie da się o nim powiedzieć, że to piwo płaskie w smaku, jednak panujący tam chaos i dominacja nad wszystkim ciężkiej słodyczy, nieprzyjemnej kwasowości i zalegającej goryczy dyskwalifikuje je w naszych oczach.

Kormoran Jasny (12,5 Blg, pasteryzowane) pachnie słodem i chmielem, ale też ma wcale nie delikatne, wcale nie przyjemne akcenty kwaśnych jabłek i miodu. Po chwili pojawiła się nieśmiała nutka galaretki pomarańczowej, przypominająca do złudzenia żelki zatopione w legendarnej czekoladzie Studenckiej, przywożonej zza południowej granicy. Mimo zapewnień na etykiecie o mocnym chmieleniu, jakoś tego chmielu w dużych ilościach tutaj nie ma. W smaku jest to piwo o smaku kiepskiej jakości soku jabłkowego, doprawionego sokiem z surowej kapusty. Goryczka, która próbuje ratować sytuację, powoduje tylko jeszcze więcej szkód na podniebieniu. Jest płasko, a do tego nieprzyjemnie. A „nieprzyjemnie” jest tutaj klasycznym przykładem eufemizmu. To piwo jest obrzydliwe. Jest to piwo, w przypadku którego perspektywa wypicia samodzielnie całego pół litra przyprawia o ciarki. Jak dobrze, że parę metrów stąd jest zlew.

Wygrywa Gloger Classic. Co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. W kategoriach lekkoatletycznych, Gloger mija linię mety niemal równo z pozostałymi piwami, ale tamte mają jeszcze jedno okrążenie stadionu przed sobą. W kategoriach piwnych, na stole mamy tylko jedno piwo, które da się pić z przyjemnością. Na dalekim drugim miejscu plasuje się Kraftwerk Pils. Na dużo dalszym trzecim Postřižinské Bogan, któremu po piętach depcze Kormoran Jasny. Werdykt jest jednogłośny i nieodwołalny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz