niedziela, 15 listopada 2015

Cztery razy drożdże z Belgii. Jeden z delirium.



330. Belgzebub (Reden) 7,8%
331. Rejwach na Kazimierzu (Ursa Maior) 4,9%
332. Delirium Tremens (Brouwerij Huyghe) 8,5%
333. Piotrek z Bagien Belgian Blond Ale (Jan Olbracht) 6%

Od długiego już czasu kusiło mnie, żeby próbować Delirium Tremens. Takiego piwa z Belgii. Sam nie wiem co mam sobie myśleć o ich butelce (która wcale nie jest kamionkowa, jak mogłoby się wydawać), szacie graficznej czy samej nazwie. Jedno jest pewne – ta ostatnia jest chwytliwa. Dorzuciliśmy więc do belgijskiego stwora piwnego kilka polskich piw mających Belgię w nazwie lub określeniu gatunku. I tak, na stole pojawił się Belgzebub, Belgian strong blond ale z browaru Reden. W przypadku tego piwa, bardziej nie chcę niż nie potrafię skomentować nazwy i szaty graficznej. Tuż obok pojawia się kolejna edycja Piotrka z Bagien z browaru Jan Olbracht, tym razem Belgian Blond Ale. Na koniec, piwo którego jestem najbardziej ciekaw, mianowicie Rejwach na Kazimierzu z położonego w Bieszczadach, zupełnie nowego (przynajmniej dla nas) browaru Ursa Maior. Co prawda, nie wiemy jaki związek z warzeniem belgijskiego piwa w Bieszczadach ma Kazimierz i wszystkie żydowskie odniesienia na etykiecie, ale co tam. Nie żeby nam to jakoś przeszkadzało. Spróbujemy piwa.

Wszystkie piwa mają barwę bursztynową, bardzo zbliżoną do siebie, plus/minus pół odcienia. Jedynie prawdziwy Belg, ten z delirium, ma barwę jasną, wygląda jak lager. Piana najbardziej obfita w Delirium (tutaj też najbardziej trwała) i Belgzebub, najmniej obfita i najmniej trwała w Rejwachu. Wszystkie polskie belgijskie piwa są ewidentnie niefiltrowane. Delirium Tremens jest ostentacyjnie klarowne.

Belgzebub (18 Blg, IBU 30, niefiltrowane, niepasteryzowane) w aromacie orzechy, świeży chleb, alkohol, skórka z pomarańczy, cynamon. Po chwili pojawia się dość nieprzyjemny zapach witaminy C, już po wyssaniu cukrowej polewy, oraz naftalina. W dalszym ciągu jednak nie jest to niefajny aromat. W smaku guajazyl i witamina C, chemiczne, apteczne paskudztwo. Plus akcenty chlebowe, pomarańczowe. Wyraźnie czuć alkohol, mogłoby być go tu mniej, choć jakoś specjalnie nie przeszkadza. Po chwili na podniebieniu robi się ciepło i korzennie-piernikowo.

Rejwach na Kazimierzu (12 Blg, niefiltrowane, niepasteryzowane) pachnie klasycznym, zawijanym makowcem, miętą, drożdżami, kandyzowaną skórką pomarańczy. Po chwili aromat uzupełniają nutki świeżego słonecznika, echo migdałów. Bardzo przyjemna rzecz, przynajmniej do wąchania. Sprawdźmy co w smaku. Tutaj jest bardzo przyjemnie – słonecznik, mokry mak, lekka woskowość, po chwili gdzieś zza winkla wyskakuje mięta i orzeźwia podniebienie. Są tam też cytrusy – raczej w stronę cytryny i limonki, korzenne przyprawy. Niewiarygodnie ładnie skomponowane, grzecznie poukładane piwo. Aż chce się sięgnąć po więcej.

Delirium Tremens pachnie miodem, zbożem, wysuszoną trawą (nie sianem), lipą, zieloną herbatą z opuncją figową. Przyjemne, ciekawe. W smaku jest cytrusowo, korzennie, przyjemnie. Są też śliwki, brzoskwinie, czekolada. Niestety, jest też alkohol. Gdyby nie on, byłoby to zdecydowanie piwo wieczoru. Nie jest on jakoś specjalnie nachalny i nieprzyjemny, jednak zdecydowanie jest tutaj zupełnie niepotrzebny.

Piotrek z Bagien Belgian Blond Ale (14 Blg, IBU 20, niefiltrowane, pasteryzowane) pachnie bardzo nieprzyjemnie, nie da się ukryć tego chmielu Mosaic, oj nie da. Akcenty kolendry, grapefruita. Nawet tego curacao, które wymieniono w składzie, trudno doszukać się w aromacie, a wszak to wyrazisty akcent. W smaku jest lekko, na granicy wodnistości, owocowo-goryczkowo. Jabłka, kolendra, może odrobina kminku. Płasko, wszystkie nutki ułożone jedna na drugiej, bez jakiejś fantazji. W kategorii piw chmielonych amerykańskimi chmielami na pewno byłoby wysoko, natomiast w tym zestawieniu nie ma wielkich szans.

Czas na podsumowanie. Wygrywa dzisiaj Rejwach, i to dość wyraźnie. Na drugim miejscu Delirium Tremens. Gdyby nie ta alkoholowość, to kto wie jak ułożyłby się szczyt stawki. Na trzecim Belgzebub, na czwartym Piotrek. Im cieplejsze były te dwa ostatnie, tym mniej byłem pewien akurat tej kolejności. Nie miało to jednak znaczenia, gdyż ani jednego, ani drugiego nie chcę już nigdy więcej widzieć w swojej szklance. Po konsultacji okazało się, że werdykt jest jednogłośny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz