środa, 11 listopada 2015

Siła złego na jednego, czyli polski pszeniczniak walczy.



327. Dunkel Hirsch (Privatbrauerei Höss) 5,2%
328. Gloger Pszeniczne Ciemne (Browar Miejski Gloger) 5,2%
Paulaner Hefe-Weißbier Dunkel (Paulaner Brauerei) 5,3%
329. Schöfferhofer Hefeweizen Dunkel (Schöfferhofer) 5%

Dzisiaj ciemne pszeniczniaki. Styl piwa, który w gruncie rzeczy mógłby dla mnie nie istnieć. Styl, którego z reguły nie lubię. Ale przecież nie poddajemy się – zawsze znajdzie się taki piwowar, który wyczaruje coś dobrego w każdym, najbardziej nawet nudnym stylu. Są tacy, co nawet koźlaka potrafią dobrze zrobić (np. radomska Pivovaria), więc tym bardziej ciemnego pszeniczniaka.

Tak naprawdę, to postanowiliśmy dzisiaj wystawić pszeniczne ciemne z naszego ostatnio najbardziej ulubionego browaru, białostockiego Glogera, rzucić je na pożarcie niemieckim odpowiednikom. Nawet i z Bawarii, a co! Doszliśmy do wniosku, że krajowa konkurencja nie ma za bardzo szans z piwami z Białegostoku, więc postanowiliśmy skonfrontować je z Niemcami. Ostatecznie, kto potrafi robić porządne piwa pszeniczne lepiej niż niemieccy piwowarzy? Dlatego dzisiaj w szranki stanie Gloger Pszeniczne Ciemne i trzy piwa z Niemiec, w tym dwa z Bawarii. Niech sobie nasze chłopaki radzą. Albo niech ich pożre konkurencja. Zobaczymy co się wydarzy. Oprócz Glogera wystawiamy dzisiaj Dunkel Hirsch z browaru Höss w bawarskim Sonthofen, Schöfferhofer z Mainz w Nadrenii-Palatynacie, oraz znane wszystkim, popularne Paulaner z Monachium (Bawaria, jakby co).

Po nalaniu do szklanek okazuje się, że Schöfferhofer jest najjaśniejsze (albo najmniej ciemne), pozostałe trzy to klasyka gatunku, jeśli chodzi o barwę – ciemne, ciemnobrązowe.
Piana – z nalaniem do szklanek największe problemy robiły Schöfferhofer i Paulaner. Dunkel Hirsch nalało się grzecznie, spieniło, ale bez fajerwerków. Najmniej obfita piana pojawiła się na Glogerze.

Dunkel Hirsch zdecydowanie pachnie piwem pszenicznym na lekko palonym słodzie (co akurat zaskoczeniem nie jest, prawda?), aromat lekko kwaskowy, drożdżowy, może trochę nutek kwaśnych jabłek. W smaku jest lekkie, wręcz wodniste, nieco cierpkie, z akcentami słodu, lekkimi drożdżami, echem cytrusów. Smak jest bardzo subtelny i delikatny, może wręcz jest go trochę za mało. Jest jednak harmonijnie poukładany, przyjemny.

Gloger Pszeniczne Ciemne (13,5 Blg, niepasteryzowane) – w typowym aromacie piwa pszenicznego (słód pszeniczny, drożdże, subtelna kwaskowość) da się wyszukać akcenty ciemnych owoców – jeżyny, ciemne winogrona, słodka, bardzo przyjemna marmolada z ciemnych owoców, czarne porzeczki, porzeczkowe cukierki skittles. Bardzo miły dla nosa, złożony aromat. Na podniebieniu jest znowu lekko, owocowo (czarne porzeczki), po chwili na pierwszy plan wychodzi bardzo przyjemny, lekko palony słód, po czym subtelna, delikatna kontra chmielu. Smakuje jak deser porzeczkowy z herbatnikami. Nie wiem co pokażą pozostałe dwa piwa, ale Gloger znowu nie zawodzi, oj nie.

Paulaner Hefe-Weißbier (12,4 Blg) pachnie wytrawnym pszeniczniakiem – drożdże, słód pszeniczny, odrobina karmelu i niewiele więcej. Aromat jest surowy, szorstki, bez udziwnień. Nie żeby był nieprzyjemny. Bynajmniej. W smaku jest zdecydowanie mniej wielowymiarowo niż w przypadku poprzedników. Smak jest zdecydowanie bardziej wytrawny, nie ma żadnych zabaw z owocami – jest słód, drożdżowa kwaskowość, echo cytrusów i odrobinka chmielu. Piwo nie jest nieprzyjemne, jednak zdecydowanie bardziej płaskie od poprzedników.

Schöfferhofer Hefeweizen Dunkel (11,6 Blg) oprócz drożdży i pszenicy pachnie ciepło słodkimi pomarańczami, głównie kandyzowaną skórką z pomarańczy – ciężka słodycz złamana lekko kwaskowatością. Plus nieśmiałe nutki melona. W smaku jest dość wyraziste, choć i tutaj jest dość jednowymiarowo, płasko. Smak słodu, palonego słodu, drożdże, banany, być może melon, po czym lekka chmielowa goryczka.

Zanim ustawimy ostateczny ranking (który przecież sam się układa na bieżąco, wraz z kolejnymi szklankami unoszonymi do ust), próbuję każdego piwa po raz kolejny i kolejny, żeby upewnić się, że jestem obiektywny, że nie ustawiam wyniku pod z góry założoną tezę, pod pozasmakowe preferencje, wynikające z tego czy owego. Ale nie, wszystko się zgadza za każdym razem, gdy omywam podniebienie tym i tamtym piwem. U mnie wygrywa dziś Gloger Pszeniczne Ciemne. Co do tego nie ma cienia wątpienia. Jest to piwo najbardziej złożone, najbardziej wyraziste i harmonijne spośród smakowanej dzisiaj czwórki. Uwielbiam ten czarno-porzeczkowy akcent, który tam błąka się po podniebieniu. Na drugim miejscu postawiłbym Schöfferhofer Hefeweizen Dunkel, które tylko o włos wyprzedza Paulanera. Poza podium znajdzie się dzisiaj jeden z dwóch gości z Bawarii, Dunkel Hirsch. Trzeba jednak podkreślić, że jak generalnie nie lubię ciemnych pszenicznych, tak dzisiejsze piwka zawsze znajdą dla siebie przytulne miejsce w mojej lodówce. Nawet wyrzucę zalegające tam Perły, Kasztelany, czy Żubry, żeby tylko zrobić dla nich miejsce. Cholera, trzeba będzie niedługo znowu zrobić jakieś kraftowe IPA, AIPA, PIPA, SHIPA, BIPA, a nawet APA, żeby człowiek nie pomyślał, że na świecie jest tylko dobre piwo!

Okazuje się, że ten ranking wcale nie jest tak jednomyślny. Nie wolno zapominać, że jest nas tu dwoje. U mojej kobity wygrywa… Gloger (ha!). Drugi jest Paulaner, trzeci Schöfferhofer, a stawkę zamyka Dunkel Hirsch. No, to przynajmniej co do pierwsze i czwartego się zgadzamy. A to najważniejsze miejsca.

Zasnęła bidulka, zmorzona trudami dnia. No i dobrze, to ja dopiję Glogera. Nie będę musiał się dzielić...


4 komentarze:

  1. Z calym szacunkiem Panie Rajmundzie, ale ze wszystkich Pana recenzji piw z Browaru Gloger plyna tak slodkie slowa, ze az wydaje sie to nieprawdopodobne. Rzeklbym wrecz, ze czuc tu ewidentnie wpisy sponsorowane. W porownaniu do innych recenzji dostepnych w necie (wlaczajac w to ratebeer.com, ale nie tylko!) wydaje sie, ze istnieja rownolegle wrecz dwa browary o tej samej nazwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można tak do sprawy podejść, rzeczywiście śmierdzi. Chyba nawet w Glogerze tak pomyśleli, bo na fb przestali lajkować i udostępniać moje wpisy na temat ich piw. ;)

      Prawda jest taka, że Gloger - przynajmniej jak dotąd - robi piwa niejako wbrew całej tej "rewolucji piwnej", którą w większości zachwycają się użytkownicy portali, na których recenzuje się piwa, głównie młodzi ludzie, którzy nigdy dobrego piwa w ustach nie mieli. Moim zdaniem, ich piwa wyróżniają się wśród całego tego kraftowego zgiełku stonowaniem, złożonością i harmonią. Nie każdemu to odpowiada, więc i nie wszyscy pewno zachwycą się Glogerem. Ja się zachwycam, bo tego właśnie szukam. Pintę, Reden i Doctor Brew zwykle wylewam do zlewu zanim zobaczę dno szklanki, więc to chyba układa się w sensowną całość, c'nie? Tak, moim zdaniem istnieją dwa równoległe światy. Nie tylko wśród piwoszy. ;-)

      A zupełnie poważnie - sponsoring przy moim, niemal zerowym zasięgu i wpływie? Toż to akurat nikomu by się nie opłacało.

      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
    2. Nie, nie przestali udostepniac. Dzis mial miejsce ponowny wpis na fb :).

      Tak sobie mysle, ze moze zwyczajnie nastapila poprawa w jakosci w procesie produkcji. Po pierwszych miesiacach od otwarcia i nienajlepszych opinii browar Gloger zatrudnil nowego piwowara (na marginesie, kolega kolegi), moze tu jest pies pogrzebany.

      Nie czepialbym sie Glogera, gdyby mi zwyczajnie na tym browarze nie zalezalo. Sam pochodze, z Bialegostoku i po cichu im kibicuje. Niestety, z dotychczasowych opinii nie powiewalo optymizmem. Pan jest pierwsza jaskolka, ktora moze cos znaczyc :).

      Coz, pozostaje tylko samemu sprobowac. Bede na Swieta w Bialymstoku, wlasnym podniebieniem przekonam sie jak naprawde ma sie sprawa. I nie omieszkam tu potem skomentowac ;)

      Rowniez pozdrawiam

      Usuń
    3. Widocznie przeoczyłem.

      Nie wiem jak to jest z ewolucją u Glogera, bo zupełnie przypadkiem wpadłem na ich piwa. Znajomy był w Białymstoku, przywiózł dwa, wychyliłem, zachwyciłem się. A potem już świadomie szukałem. Tak czy owak, to już koniec glogeromanii z mojej strony, bo skończyły mi się ich piwa. A za dużo butelek czeka na osuszenie, by szukać kolejnych. ;-)

      Przy okazji Pańskiego komentarza zrobiłem sobie rachunek sumienia. No i wyszło mi, że nie tylko Gloger podbił moje serce. I nie tylko w jego przypadku moje ochy i achy były niejako wbrew powszechnym opiniom. Podobnie było z radomską Pivovarią. Moje (nasze) serce podbił również Łąkomin i Miedzianka. Tak sobie myślę, że to układa się jednak w logiczną całość - każdy z nich to prawdziwy browar, taki z miedzi i stali nierdzewnej, a nie kontraktowy mesjasz nowej religii, każdy z nich robi po cichu swoje, bez ambicji do podbicia rynku, nie rozdrabniają się na setki przedziwnych wersji spod znaku Chinook, Simcoe, Cascade i Mosaic, wyśrubowanego IBU i wątpliwej jakości surowców, nie wypuszczają natychmiast koszulek, otwieraczy i dedykowanych szklanek, nie brylują na festiwalach, zwykle nie bywają dostrzegani przez blogerów, itp. A robią uczciwe piwo. W takim podejściu właśnie upatruję nadziei na przyszłość polskiego piwowarstwa. Być może gdzieś podświadomie dorzucam im punkty właśnie za to. Być może. Niech to będzie mój grzech. ;-)

      Usuń