czwartek, 26 listopada 2015

American Weizen czy White IPA – oto jest pytanie



357. American Weizen (Birbant) 4,8%
358. Piotrek z Bagien White IPA (Jan Olbracht) 6%
359. Nigami White IPA (Browar Szpunt) 5,9%
360. Uzi White IPA (Kraftwerk) 5,2%

W okolicach naszej lodówki, dziwnym trafem nagromadziło się trochę kraftowych wynalazków, których – jako się rzekło kilka odcinków temu – chcemy się wreszcie pozbyć. Raz na zawsze. Bez większego entuzjazmu siadamy dziś do pszenicznych wariacji na temat amerykańskiego chmielu. Czy odwrotnie. No i oczywiście, American weizen to nie tak całkiem white IPA, ale co mieliśmy zrobić z tym Birbantem? Szczególnie, że niedawno smakowane Saison Curry Wurst od Birbanta bardzo się nam spodobało.

Poza wspomnianym American Weizen od Birbanta, w szranki staje dzisiaj Piotrek z Bagien White IPA z Browaru Rzemieślniczego Jan Olbracht, warzone w ramach Kuźni Piwowarów, Nigami White IPA z Browaru Szpunt, oraz Uzi White IPA z Browaru Kraftwerk. Co prawda, staramy się podchodzić do smakowanych piw z otwartą głową, ciągle (być może naiwnie) wierząc, że wreszcie natkniemy się na jakąś perełkę, ale do serii Piotrek z Bagien już raczej straciliśmy cierpliwość. Bodaj wszystkie smakowane dotąd Piotrki były rozchwiane w aromacie i smaku, nachalne, nieprzyjemne i najczęściej lądowały ostatecznie w zlewie. Dlatego do dzisiejszego Piotrka już niestety podchodzimy z rezerwą. Podobnie ma się rzecz z wyrobami spod szyldu Kraftwerk. Już tyle razy płukaliśmy nimi kolanko ściekowe w kuchni, że właściwie czystą naiwnością można nazwać fakt, że Uzi znalazło się na stole. A może wynikło to tylko i wyłącznie z faktu, że coraz mniej ludzi chce to kupować, w związku z czym wyroby Kraftwerka coraz bardziej zalegają na półkach w miejscowym Tesco, co nasz opór na kraftwerkowanie wystawia na wielokrotne próby podczas kolejnych zakupów. Kilka razy przechodziłem obok Uzi z silnym postanowieniem, że nie, tym razem nie włożę go do koszyka. Aż przyszedł ten moment, kiedy stwierdziłem, a co mi tam… Na koniec Nigami White IPA, o którym nie wiemy nic. Poza tym, że sama nazwa każe zachować ostrożność („nigami” to po japońsku „gorzki smak”), a szata graficzna etykiety jest totalnie nie z naszej bajki. Nawet wizerunek Godzilli jest jakiś lewy. W ewentualne konotacje z manga/anime – jeśli takie istnieją – nawet nie chce mi się próbować wchodzić. Reasumując, naprawdę niewiele sobie obiecujemy po dzisiejszym wieczorze, ale przecież nie oddamy tego starcia walkowerem. Nalewamy!

Wszystkie piwa mają mniej więcej tę samą, charakterystyczną dla piw pszenicznych barwę słomy. Wszystkie są niefiltrowane, jednak najbardziej rzuca się to w oczy w przypadku American Weizen, co wydaje się naturalne, jeśli wziąć pod uwagę charakterystykę gatunku hefe-weissbier, wariacją na temat którego jest właśnie to piwo. Piana złożona z najdrobniejszych pęcherzyków, najtrwalsza tworzy się na American Weizen i Piotrku z Bagien. Nigami i Uzi cieszyły się dość mizerną pianą tylko przez kilka pierwszych chwil po nalaniu. Potem już została tylko cienka, poszarpana warstwa drobnych i średnich bąbelków unoszących się na powierzchni piwa.

American Weizen (11,5 Blg, IBU 30, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze Zarzecze) – w aromacie grapefruit (cóż by innego!), przepocona koszulka budowlańca, odrobina mniej agresywnych cytrusów, pszenica, drożdże, trochę bananów. W smaku lekko, ale nie wodniście. Przede wszystkim grapefruitowa goryczka, ale – i to jest nowość – ustępuje ona po chwili, by zrobić miejsce bardzo przyjemnemu słodowi, pewnej kwaskowości, bananom (również w teksturze – jest jakby odrobinę mączniaste na podniebieniu). Bardzo pozytywne zaskoczenie. Nie żebym zaraz leciał cały karton kupić, ale nie obrażę się jak ktoś mnie poczęstuje birbantowym American Weizenem.

Piotrek z Bagien White IPA (14 Blg, IBU 45, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w ramach Kuźni
Piwowarów) – w aromacie ananas i brzoskwinia, budyń owocowy. Bardzo przyjemny zapach, wcale nie zepsuty amerykańskim chmielem, widocznie użytym z umiarem (wreszcie!). W smaku pierwsze wrażenie jest ananasowe, ale ten ananas – niestety – dość szybko przechodzi w grapefruit, który przy akompaniamencie kolendry i mięty – generalnie ziół (jest tam też lubczyk, szałwia, a może nawet piołun) – natychmiast robi się obrzydliwie gorzki. Gorzki i cierpki. Ta ściągająca policzki od środka gorycz zostaje na podniebieniu długo. Stanowczo zbyt długo. Słabo. Ale to nic nowego w przypadku Piotrków z Bagien, niestety.

Nigami White IPA (14,9 Blg, IBU 55, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze Korab) ma w aromacie na pierwszym planie skórkę pomarańczową, grapefruit, pszenicę, kolendrę – zaskoczenia wielkiego nie ma. Zaskoczeniem – miłym – jest brak dominacji grapefruitowych akcentów chmielu amerykańskiego nad całą resztą. Aromat jest przyjazny nozdrzom, przyjemny, ułożony. W smaku jest dość gładko i słodko, zbożowo, kolendrowo. Zaskakująco przyjemnie. Wydać się może, że wreszcie trafiliśmy na piwowarów, którzy potrafią z sensem i z umiarem zastosować amerykańskie chmiele (wykorzystane tu zostały chmiele Citra, Cascade i Centennial). Robią one za goryczkę – nie gorycz – bardzo przyjemnie kontrują słodycz słodu i skórki słodkiej pomarańczy. Bardzo sympatyczna rzecz. A jeśli pisze to zdeklarowany malkontent amerykańsko-chmielowy, to wielki szacun, Panowie Szpuntowcy. Z nazwą chyba jednak nie wyszło – to piwo wcale nie jest gorzkie. Ale to akurat jest jego zaleta.

Uzi White IPA (14 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarach Regionalnych Wąsosz) – w aromacie odrobina grapefruita, trochę rumianku, ale głównie karton – szary, nijaki aromat. W smaku jest słodowo, grapefruitowo, ryżowo, karmelowo (!), ziołowo-goryczkowo. Mimo iż smak Uzi jest dość płaski i jednowymiarowy, jest to całkiem przyjemnie zachowujące się na podniebieniu piwo. Nie zraża do siebie kubków, a to krok we właściwym kierunku.

Czas na ranking. Wygrywa – jednogłośnie, bezapelacyjnie i o kilka długości – Nigami. Bardzo fajne piwo, jedno z lepszych IPA, jakie piłem. Na drugim miejscu American Weizen od Birbanta. Na trzecim Uzi, głównie za ewolucję na podniebieniu, za złożoność i harmonię – mimo użycia amerykańskich chmielów. Poza podium ląduje Piotrek z Bagien. Jest bezlitośnie najsłabsze w tej stawce, ale też jest po prostu nieprzyjemnym, niezrównoważonym, zupełnie rozbieganym po podniebieniu napitkiem.

Najlepsza z żon twierdzi natomiast, że owszem, wygrywa (zdecydowanie) Nigami, ale na drugim miejscu jest Uzi. Na trzecim American Weizen, a na końcu Piotrek z Bagien. I niech jej będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz