czwartek, 29 października 2015

Okołomarcowo


297. Dolomiti Rossa Doppio Malto (Birra Castello SPA) 6,7%
298. Inedit (Damm) 4,8%
299. Po Godzinach Marcowe (Browar Amber) 5,8%
300. Voll-Damm Doble Malta (Damm) 7,2%

Skład dzisiejszej stawki zawodników podyktowały dość przypadkowe – jak zwykle u nas – zakupy, oraz wymagająca natychmiastowych działań opróżniających zawartość lodówki i jej okolic. Jej trzon to piwa marcowe i im podobne, do którego dorzuciliśmy ciekawostkę w postaci katalońskiego piwa Inedit Damm, które nijak nam nie pasowało do jakiegokolwiek innego zestawu. Ciekawostka polega na tym, że mimo iż piwo to uwarzono w barcelońskim browarze Damm, dokładnie tam, gdzie najpopularniejsze piwo barcelońskie, Estrella Damm, to w komponowaniu jego receptury brał udział (a przynajmniej się pod nim podpisał) sam Ferran Adrià, kulinarny geniusz (podobno), twórca bodaj najsłynniejszej restauracji na świecie, elBulli. Skąpe informacje na temat tego piwa, jakie znaleźć można na kontretykiecie sugerują, że bliżej mu raczej do stylu belgijskiego witbier, ale skoro witbierów nie mamy chwilowo na składzie, to przecież takiego Inedit do zlewu nie wylejemy. Niech walczy. Do pomocy dorzucamy mu Voll-Damm Doble Malta, piwo warzone w tym samym browarze, i już na pewno marcowe. Na stole ląduje jeszcze jedno piwo z południa, a mianowicie włoskie Dolomiti Rossa Doppio Malto. Polskę reprezentuje Marcowe z serii Po Godzinach z browaru Amber. Amber raczej nie zawodzi, tak więc nie przejmujemy się przewagą liczebną Południowców.

Przy okazji wyszło nam – zupełnie niechcący – że właśnie wkraczamy w czwartą setkę opisywanych piwek. I ciągle z dala od oddziału odwykowego, czego zamierzamy się trzymać przez co najmniej kolejnych trzysta piw.

Podczas nalewania, w każdej szklance pojawia się poprawna piana – ani zbyt obfita, ani zbyt skąpa, ani zbyt trwała, ani zbyt ulotna. Beżowa w Po Godzinach i wręcz brązowa w Dolomiti. Naturalna, osiadająca na ścianach szklanek, w miarę trwała. Samo piwo Dolomiti ma barwę bursztynową, jest dzisiaj najciemniejszym piwem. Najjaśniejsze, ciemnosłomkowe, odrobinę ciemniejsze niż typowy witbier  – i wyraźnie niefiltrowane – jest Inedit.

Dolomiti Rossa Doppio Malto pachnie palonym słodem, melasą i jarzębiną. Po chwili ujawnia się nasza ulubiona guma arabska. Trochę rodzynek. W smaku lekkie, z nutkami palonego słodu, karmelu, suszone śliwki, delikatna goryczka gorzkiej czekolady. Bardzo sympatycznie wyważone, grzeczne. Smaczne, choć z czasem robi się kompletnie płaskie, pozbawione wyrazistości.

Inedit w aromacie ma lubczyk, seler, pieprz, słód, kolendrę, pszenicę, odrobinę cytrusów. Po chwili całość ewoluuje w stronę zapachu domowego rosołu. W smaku jest również jarzynowo – seler, marchewka. Lubczyk i kolendra są i tutaj. Jest tam też wyraźnie pszenica. Pieprz, majeranek, korzeń pietruszki. Dopełnione lekką sugestią tylko cytrusów, goździków. Wbrew pozorom, nie jest to jakoś specjalnie nieprzyjemne. Choć raczej zwycięstwa w dzisiejszym starciu akurat temu piwu nie wróżę. Nie uprzedzajmy jednak wypadków, jeszcze dwa piwa przed nami. Trzeba jednak powiedzieć, że Ferran Adrià i koledzy – jeśli rzeczywiście maczali oni palce w tworzeniu tego piwa, a nie jest to tylko zabieg marketingowy – stworzyli bardzo nietypowe piwo. Na pewno sięgniemy po nie jeszcze raz, gdy tylko nadarzy się sposobność.

Po Godzinach (14,4 Blg, pasteryzowane) – w aromacie słód, karmel. Po chwili ujawniają się nutki śmietankowego sosu grzybowego. Takiego z podgrzybków. W smaku pełne, wyraziste – słód, karmel, delikatny powiew polskiego chmielu – nie jest to nawet goryczka, a bardziej powiew aromatu znad pęczka ususzonych szyszek chmielu. Bardzo dojrzałe, słodkie brzoskwinie. Ten akcent sosu grzybowego obecny jest również w smaku. Bardzo przyjemna rzecz.

Voll-Damm pachnie ciemnymi owocami – czarną porzeczką, aronią. Po chwili pojawia się delikatna wędzonka. I karmel. W smaku pełne, pełne słodkich owoców. Rumianek, kardamon, goździki. Jest lekka nutka alkoholu, akurat raczej mało przyjemnego. I całe szczęście, że nie ma go tam dużo. Goryczka ma charakter goryczy tarniny. Takiej, którą już zdążył ścisnąć pierwszy jesienny przymrozek.

Dziś znowu werdykt jest jednogłośny, choć przyznać trzeba, że obydwoje trochę wahaliśmy co do drugiego miejsca. Tak czy owak, wygrywa Po Godzinach. Zdecydowanie. Drugie miejsce – za totalnie nieoczywistą innowacyjność – Inedit. Na trzecim miejscu Voll-Damm. Jako ostatnie linię mety przekracza Dolomiti.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz