wtorek, 10 listopada 2015

Wyspiarska nostalgia




324. Hen’s Tooth (Morland Brewing) 6,5%
Belhaven Scottish Ale (Belhaven Brewery) 5,2%
325. Fuller’s ESB (Fuller Smith & Turner plc) 5,9%
326. Bazyl (Beer City) 5,9%

Zapragnęliśmy przypomnieć sobie smak prawdziwego, wyspiarskiego ale. Nie jakichś mniej czy bardziej udolnych imitacji z Polski czy Czech, charakteryzujących się zwykle brakiem umiaru w stosowaniu wątpliwej jakości amerykańskich chmielów. Nie, my chcemy prawdziwego ale, bitter, czy jak go tam nie nazwać. Stąd na stole dzisiaj trzy butelki właśnie z Wysp – dojrzewające w butelce angielskie Hen’s Tooth, wielokrotnie nagradzane i wyróżniane Fuller’s ESB (Extra Special Bitter) z browaru w Chiswick, oraz znane i lubiane szkockie Belhaven Scottish Ale. Piwo to już u nas występowało, więc pozbawione zostało numeracji powyżej. Jako że nie porzucamy nadziei, iż być może kiedyś wreszcie znajdziemy jakiś polski browar, który zrobi przyzwoite piwo górnej fermentacji, do stawki dorzucamy dziś wyrób browaru kontraktowego Beer City z Krakowa, mianowicie piwo określane przez producenta jako golden summer bitter, Bazyl. Piwo wyróżnia się na półce bardzo ciekawą szatą graficzną etykiety, no i spore uznanie za nawiązania do rodzimej tradycji – zarówno w nazwie, jak i w grafice (choć niemiłosiernie gryzie w oczy znajdujące się na krawatce logo browaru, nawiązujące bezlitośnie do Sin City). Trzymamy kciuki.

Piana wszędzie taka sama – pojawia się dość obficie, natomiast redukuje się szybko i zalega na powierzchni piwa w postaci poszarpanej, cieniutkiej warstwy. Najbardziej trwała na Bazylu. Wszystkie cztery piwa mają typową dla bitter barwę głębokiego bursztynu. Bazyl jest niefiltrowane, co natychmiast pozytywnie rzuca się w oczy.

Hen’s Tooth (14,4 Blg) w aromacie ma wyraźny słód, chmiele, jałowiec, akcenty owocowe – brzoskwinie, truskawki, jeżyny, akcent dymu z cygara, mleczne akcenty typu krówki, toffi, śmietanka. Po jakimś czasie robi się biszkoptowo-morelowe z otwartym szeroko słoikiem kleju do znaczków na poczcie. Dawno nie byłem na żadnej poczcie – czy tam ciągle wystawiają słoiczek kleju z pędzlem w środku? W smaku pełne, wyraziste, owocowo-ziołowe, ziołowo-gorzkie, akcenty karmelu, odrobina gumy arabskiej, no i niestety, dość wyraźnie wyczuwalny alkohol. Szkoda, bo kompozycja aromatyczno-smakowa tego piwa dałaby mu duże szanse na miejsce medalowe w dzisiejszej stawce. Jak ostateczni będzie – zobaczymy. Do zlewu na pewno nie trafi.

Belhaven Scottish Ale – w aromacie przede wszystkim słodowa baza, akcenty ziołowe (majeranek?), suche, wytrawne akcenty chmielowe. Prażony słonecznik, kukurydza, maślany popcorn, słodki karmel, orzechy. W smaku bardzo przyjemne, gładkie, eleganckie. Słód, przyjemny karmel, lekka śmietankowość, akcent gorzkiej czekolady z orzechami i rodzynkami, odrobina chmielowych, bardzo przyjemnych nutek, które tonują słodycz, ale na pewno nie dominują. Bardzo przyjemne piwo do powolnego sączenia. Poukładane i grzeczne.

Fuller’s Extra Special Bitter Champion Ale (13,9 Blg) ma zapach bardzo nostalgiczny – taki zapach unosi się przy barze porządnego angielskiego pubu – te wszystkie piwa, które rozlały się podczas pompowania, lekko skwaśniałe, zmieszane z aromatami pubu i wszystkiego, co dzieje się wokół baru… nutki powideł truskawkowych, akcenty orzechowe, całe mnóstwo bardzo rozkosznego słodu, który tylko lekko skontrowany jest akcentami chmielu. W smaku przyjemne, pełne, gładkie. Przede wszystkim porządna baza słodowa, na jej tle akcenty ziołowe, świeże orzechy włoskie, miód, pieczone kasztany. Bardzo eleganckie piwo, którego chce się jeszcze i jeszcze.

Bazyl (13 Blg, IBU 45, niefiltrowane, pasteryzowane, warzone w Browarach Regionalnych Wąsosz) ma aromat bardzo wyrazisty, rześki - powidła śliwkowe, jarzębina, dzika róża, miód, delikatne akcenty żywiczne, suszone gruszki. Z czasem, ze wzrostem temperatury, coraz wyraźniejsze stają się mdłe akcenty żywiczne, politura, stolarski klej kostny. Na koniec pojawiają się dość wyraźne akcenty przemysłowej gumy z wtryskarki. Ale to dopiero wtedy, gdy piwo (wyciągnięte wszak z lodówki) osiąga temperaturę optymalną dla tego rodzaju piwa. W smaku na początku uderza fala akcentów rodem z kleju do znaczków i gumy arabskiej. Jakiś miechunko-podobny wosk, kwaśno-gorzka ziołowość. Ale przede wszystkim chaos. W smaku tego piwa tak naprawdę nie wiadomo o co artyście chodziło – czy chciał namalować Bitwę pod Grunwaldem, czy Guernicę. A wyszło jak renowacja chrystusowego oblicza w hiszpańskim kościółku w miasteczku Borja parę lat temu. Ot, taki piwny bohomaz wyszedł. Zalegająca na podniebieniu ziołowa gorycz wykrzywia gębę pijącego z maestrią godną pędzla 80-letniej Cecilii Gimenez. Nie o to nam chodziło, nie o to.

Ranking, ranking! Wygrywa Balhaven, na drugim miejscu Fuller’s, na trzecim Hen’s Tooth, na czwartym Bazyli. Dzisiaj to moje lepsza połowa wygłosiła swoją opinię jako pierwsza. Hmmm… Belhaven Scottish Ale już raz triumfowało podczas naszych piwnych wieczorków. Czy na pewno jest lepsze od ESB? Tutaj nie jestem pewien, pociągam kolejne dwa łyki (ha! wiadomo, że to tylko pretekst). Chyba jednak ESB ma za dużo – w porównaniu do Belhaven – gorzkawych, ciężkich akcentów. Wezmę jeszcze łyk dla pewności… Tak, wygrywa Belhaven Scottish Ale, na drugim miejscu plasuje się Fuller’s ESB. Co do trzeciego i czwartego miejsca, już od paru chwil nie miałem najmniejszej wątpliwości – na podium jest jeszcze miejsce dla Hen’s Tooth. Poza nim ląduje Bazyl. I tyle w temacie nadętych polskich kraftów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz