sobota, 24 października 2015

Wszystkie dzisiaj jakieś Leffe

294. Leffe Radieuse (Abbaye de Leffe) 8,2%
295. Leffe Royale Whitbread Golding (Abbaye de Leffe) 7,5%
296. Leffe Vieille Cuvée (Abbaye de Leffe) 8,2%

Dzisiaj był ciężki dzień, trzeba go sobie osłodzić na koniec. Poza tym, zmęczyły nas zmagania z oporną materią piwną podczas naszych kilku poprzednich posiedzeń. Jakby tych argumentów było mało - przecież weekend się zaczyna, do diaska. Dlatego dzisiaj wytoczyliśmy ciężką artylerię – trzy wyroby browaru Abbaye de Leffe, w tym zupełną dla nas nowość, wersję Royale chmieloną angielskim chmielem Whitbread Golding. Wersje Radieuse i Vieille Cuvée już kilka razy nam się o podniebienie obiły. Zawsze ku uciesze tegoż.

Wszystkie trzy pokryły się wzorcową wręcz pianą podczas nalewania do szklanek. Vieille Cuvée i Radieuse okazały się ciemniejsze w barwie, bursztynowe, z delikatnymi rubinowymi poblaskami, szczególnie Vieille Cuvée. Royale ma barwę ciemnego złota. Wszystkie trzy są klarowne, ewidentnie filtrowane. Co za draństwo! ;-)

Radieuse – miodowy, kwiatowy aromat, nutka octu winnego, słodkie mandarynki, śliwki, wiśnie, akcenty ziołowe. Solidna, zbożowa baza. Aromat pięknie poukładany, harmonijny. Mimo wysokiej zawartości alkoholu, ani nawet sugestii alkoholowości. Bardzo elegancki, złożony aromat. W smaku jest pełne, wyraziste, głębokie. Nie da się wyczuć tych ponad 90% wody. Piwo składa się tylko i wyłącznie ze smaku. Akcenty słodu, palonego słodu, kolendry, wyraźnie słodkich i wyraźnie czerwonych owoców – śliwki, porzeczki, wiśnie. Goryczka jakby ze skórki gorzkiej pomarańczy. Bardzo delikatna, bardzo wyważona. Odrobina akcentów korzennych – gałka muszkatołowa. Po paru chwilach i podniesieniu się temperatury piwa, da się wyczuć w smaku lekki alkohol, ale w niczym on tu nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – miły, rozgrzewający akcent zdaje się uzupełniać całość.

Royale ma w aromacie przede wszystkim zboże, są nutki ziemiste, owocowe (jeżyny), delikatna wanilia. Skórka świeżego chleba, akcent świeżo rozkrojonego ziemniaka pieczonego w ognisku. Znowu – wzór harmonii i delikatności. Smak jest zaskakująco lekki, ale znowu pełen akcentów smakowych – owoce (gruszki, śliwki węgierki), świeże orzechy laskowe. Całość kremowa, niezwykle przyjemna. Ani cienia wodnistości, ani cienia alkoholowości. Delikatna goryczka – coś jak kakao, gorzka czekolada.

Vieille Cuvée jest z całej trójki najbardziej zielone i ziołowe w aromacie. Świeże siano. Nutki herbaciane. Po chwili ujawniają się akcenty owocowe – marmolada wieloowocowa (taka krojona), słodki melon. Słód, drożdże, nieśmiały karmel. Delikatny akcent sera wędzonego. Smak Vieille Cuvée jest pełny i bogaty. Na pierwszy plan wychodzą kandyzowane kumkwaty – przepiękne połączenie ciężkawej słodyczy z delikatną, wykwintną goryczką. Nutki kolendry. Nieśmiały akcent kokosa. Odrobina brzoskwini. Dojrzały, słodki agrest. Lekka alkoholowość wyczuwalna, ale ma ona charakter ciepły, likierowy, rozgrzewający. Bardzo przyjemny – jak całość smaku tego piwa.

Co za odmiana po nieudolnych kraciakach z kilku poprzednich wieczorów! Każde ze smakowanych dziś (wszak koncernowych!) piw przenosi pijącego w krainę zmysłowej rozkoszy. Nie chce się nam oceniać, ustawiać rankingu. Każde zasługuje na najwyższy stopień każdego piwnego podium. Rozwala Royale, które jest piwem, jakie chciałoby się pić codziennie. Bez udziwnień, bez jakichś nowofalowych hopsztosów, ale też kompletnie bez jakichkolwiek niedoróbek – piwo marzenie. Radieuse i Vieille Cuvéeto piwa bardziej od święta, przeznaczone do bardziej spokojnej, niespiesznej degustacji. O właśnie, do degustacji! Te rzeczywiście nadają się do degustacji. Jak słyszę niektórych krafciakowych vloggerów mówiących o tym, że „zdegustowali” właśnie jakieś dziwadło o smaku zawartości ścierki do podłogi, to… ja jestem zdegustowany. A wcale jakoś nie identyfikuję się ze ścierką do podłogi. Ani żadną inną ścierką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz