środa, 31 sierpnia 2016

I znowu APA, APA, APA i APA



542. Amber APA (Browar Amber) 5,2%
543. Zissou APA (Inne Beczki) 5%
544. Sosnowe APA (Browar Miłosław) 4,8%
545. Jasny Grom APA (Browar Perun) 5,6%

Idziemy za ciosem, tych APA trzeba się pozbyć z piwnicy. Najchętniej poprzez własny układ pokarmowy, a w razie konieczności za pośrednictwem kanalizacji, w którą nasze mieszkanie wyposażyli mądrzy inżynierowie. Jakby przewidzieli, że piwo będzie się nią lało. Spryciugi.

Mamy dziś na tapecie ponownie cztery APA, w tym wspominane w ostatnim wpisie APA z Browaru Amber, które bardzo dobre wrażenie na nas zrobiło. Na nas, heretykach piwno-rewolucyjnej religii, nie lubiących durnego, amerykańskiego chmielenia. Za to lubiących dobre piwo.

Amber APA jest jedynym piwem w dzisiejszym zestawie, które wcześniej próbowaliśmy. Do pozostałej trójki podchodzimy z tradycyjnie, staropolsko otwartymi ramionami i równie otwartymi umysłami, a także całymi zastępami (również otwartych) kubków smakowych. Inne Beczki dawały nam już trochę radochy, Perun też miewał u nas dobre chwile. Miłosław dał się poznać jako wielkie niewiadomoco – raz im wyszło, raz nie wyszło, raz smakowało, raz do zlewu poszło. Tak więc, wszystko jest dziś możliwe. No i Miłosław ma dzisiaj przewagę nad pozostałymi już na starcie – uwarzyli swoje APA z dodatkiem pędów sosnowych, więc można spodziewać się większego urozmaicenia smaku i aromatu piwa.

Lejemy, obserwujemy jak się pieni. Na Jasnym Gromie piana pojawiła się tylko w postaci szczątkowej i zaraz jej nie było. Zissou APA też nie zachwyciło, ale tam już w miarę poprawna piana się wytworzyła i chwilę pozostała na powierzchni piwa. Piękna, gęsta i trwała piana pojawiła się na powierzchni Sosnowego APA z Miłosławia i APA z Ambera. W tym ostatnim przypadku piana od razu przystąpiła do oblepiania ścianek szklanki, zachowując się wręcz wzorcowo w tej sprawie. Lepsi niż my fachowcy mówią na to lejsink. Albo nawet lacing.

Na pierwszy rzut oka najbardziej mętnym piwem, najmniej przejrzystym jest Amber APA. Pozostałe też wskazują na zaniechanie filtracji, choć są nieco bardziej klarowne. Jeśli chodzi o barwę, to najgłębszy bursztyn ma Jasny Grom, o dwa tony jaśniejsze jest Amber APA. Pozostałe dwa są gdzieś pośrodku – między złotem a jasnym bursztynem.

Amber APA (12,1 Blg, IBU 35-40, pasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie ma wyraźną kolendrę, skoszoną pokrzywę, cały zestaw amerykańskiego chmielu – cytrusy i żywica – choć wyraźnie w umiarkowanych ilościach i dobrze dobrane w charakterze. Pod spodem zbożowość i odrobina miękkich owoców. Całość skomponowana bardzo sympatycznie. Po chwili pojawiają się akcenty toffi i trochę zioła. Tak, tego zioła. Fajne, ciągle fajne. Po tej chwili, znaczy.
Smak jest pełny, przyjemnie gęsty, pełen głębi. Jest tu przemiła zbożowość i akcenty owocowe, a chmiele robią tu za straż przyboczną, goryczka jest lekka, świeża w smaku, absolutnie nie zalega, nie przeszkadza. Świetne piwo, pije się je doskonale, i chce się jeszcze i jeszcze.
Ocena: JESZCZE RAZ TO SAMO

Zissou APA (12 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze Zodiak) – w aromacie jest dużo słabiej już na pierwszy niuch – są tu podgniłe cytrusy, miód sztuczny, jakaś zbożowość w tle. Chaos i pomieszanie. Nie, tutaj nie ma ani umiaru, ani porządku. Nieciekawie się zapowiada. Ale nie samym aromatem stoi piwo, więc go nie skreślamy. Póki co. Ostatecznie, ma ładną etykietkę.
Smak ma jakiś taki wodnisty, brak w nim głębi. Smakuje jak mocno podchmielona, gorzka woda, w której utopiono zgniłe brzoskwinie. Gorzkie, kwaśne, stęchłe. Dramat jakiś. Płyn do płukania gardła właściwie. Tylko że płyn się wypluwa, a piwo raczej wypadałoby połknąć. Robię to bez cienia przyjemności.
Ocena: DO ZLEWU

Sosnowe APA (12 Blg, IBU 37, EBC 17, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone z dodatkiem pędów sosny) – aromat niemal nie występuje, jest bardzo słaby. Jest tu pewna kwiatowość (kwiaty koniczyny), kwiatowo-owocowa słodycz. Kiepskie to i mało obiecujące. Gdybym na etykiecie nie przeczytał, że są w tym piwie pędy sosny, to pewno bym ich nie wyczuł. Owszem, jest tu jakaś sosnowa żywiczność, ale widocznie ma za słabe łokcie, by wyjść na plan pierwszy, czy choćby drugi. Po chwili zaczyna dominować ta charakterystyczna dla kiepskich piw chmielonych po amerykańsku mieszanka gnijących owoców egzotycznych, w tym głównie cytrusów. Słabe. Po jakiejś chwili pojawia się aromat konopi, oraz nie dający się pomylić z niczym smród zaszczanego kibla przy autostradzie. Obrzydlistwo.
Mimo oporów próbujemy smaku. Tu jest zaskakująco lepiej niż się można było spodziewać. Jest w nim trochę ciała, jest trochę akcentów owocowych, całkiem nawet przyjemnych – cierpka pomarańcza, kumkwat. Odrobina zboża. Spore wysycenie, może trochę za wysokie. Goryczka wali po podniebieniu, ale jest jakiś sens w jej kompozycji i jej układzie w stosunku do reszty smaku. Nawyznęcał się człowiek nad aromatem, a smak całkiem-całkiem.
Ocena: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ

Jasny Grom APA (13,1 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarach Regionalnych Wąsosz) – w aromacie rum, bakalie, rodzynki, marcepan i powidła śliwkowe – a wszystko to rozmemłane na sierści dawno nie mytego psa. No śmierdzi to i tyle, co tu się rozpisywać.
Spróbujmy jak smakuje, twardzi bądźmy. Smakuje to straszliwie – zgniły miąższ owocowy, który zaprawiono piołunową, rumiankową i szałwiową goryczą i dopilnowano, by przypadkiem odrobina CO2 się nie dostała do końcowego produktu – obleśne, oślizgłe, bez krztyny smaku. O przepraszam, smak jest. Taka gorycz niebieskiej pleśni niektórych kiepskiej jakości serów – pleśń i stęchlizna. Pestki moreli, sok ze zgniłego mango. Obrzydliwe.
Ocena: DO ZLEWU

Już na etapie analizy aromatu Amber znokautował konkurencję. Co do tego nie ma cienia wątpliwości. Przy całej naszej niechęci do amerykańskiego chmielenia, to piwo można postawić a wzór. Jest doskonałym dowodem na to, że nie mamy tak naprawdę nic przeciwko amerykańskim chmielom jako takim, mamy natomiast dużo przeciwko bezsensownie przesadnemu, bezmyślnemu amerykańskiemu chmieleniu. To bardzo ciekawa konstatacja, bo już zacząłem się obawiać, że ja w ogóle po prostu piwa nie lubię. Tak czy owak, przy Amber APA pozostałe piwa wypadają straszliwie blado. Po analizie aromatu, przelewanie piw przez podniebienie tylko tę opinię wzmocniło. Dzisiaj nie ma wątpliwości jak powinien wyglądać ranking. A właściwie wątpliwość jest, i to poważna. Nie wiemy – a odbyła się tu dość długa debata na ten temat – które piwo powinno zająć trzecie, a które czwarte miejsce. Obydwoje stwierdziliśmy, że nie chcemy tej wątpliwości rozstrzygać, gdyż wiązałoby się to z koniecznością wzięcia jeszcze co najmniej jednego łyka każdego z dwóch spornych piw. A tego robić nie chcemy. Dlatego dzisiaj nie ma trzeciego miejsca, są dwa czwarte ex aequo. Na pewno nie będziemy więcej pysków maczać w Zissou APA, czy w Jasnym Gromie. Co to, to nie. A od browarów oczekujemy zwrotu kosztów – płaciliśmy za piwo, a dostaliśmy szczyny, jak się okazało.

Dzisiejszy ranking jest jednogłośny, a wygląda następująco:

1. Amber APA
2. Sosnowe APA
3. ---
4. Zissou APA / Jasny Grom


1 komentarz: