wtorek, 16 sierpnia 2016

Kraftowa kontrrewolucja



518. Flaszen Jasne Ale (Browar Jana) 5,6%
519. Mastne Cieszyńskie (Browar Zamkowy Cieszyn) 5,8%
520. Golden Ratio Golden Ale (Browar Twigg) 4,3%
521. Eddington Limit Extra Special Bitter (Browar Twigg) 4,7%
--- Korona Olbrachta (Browar Rzemieślniczy Jan Olbracht) 5,6%

Dzięki uprzejmości dwóch dostępnych nam sieci dużych sklepów, udało się zebrać zestaw piw kraftowych, o których wreszcie śmiało można powiedzieć, że w pewnym sensie stoją w kontrze do obowiązujących trendów grasującej po kraju piwnej rewolucji. Są to piwa górnej fermentacji, które jakoś nie epatują niebosiężnymi poziomami IBU, mnogością egzotycznych odmian chmielu, przedziwnymi dodatkami, a w rubryce „zawartość alkoholu” wpisują skromne okolice piątki. Już tylko za to, ogromne brawa dla piwowarów, którzy nam na dzisiaj nawarzyli. Niezależnie od tego, czy na końcu tego wpisu będą zachwyty, czy gorzkie (goryczkowe?) rozczarowanie.

Poza Mastnym i Koroną Olbrachta, z którymi zdarzyło się nam zetknąć już wcześniej – ale kiedy to było! – dzisiejsze piwka są dla nas czymś zupełnie nowymi nieznanym. Zakładamy, że poza wymienionymi wyżej cechami, piwa te mogą się od siebie różnić gatunkowo nawet znacznie. Ale co tam, lepszej konkurencji dla każdego z nich pod ręką nie mieliśmy, a jesteśmy ciekawi jak radzi sobie polski kraft w konkurencji górnofermentacyjnej, ale bez zasłony dymnej w postaci ton chmielu amerykańskiego. Innymi słowy, czy po odarciu ze znieczulających kubki smakowe cytrusów i żywicy rodem z Simcoe, Cascade, Citry, czy innych Chinooków, jest tam jeszcze coś. Czy może – jak pokazuje przykład kormoranowego 1 na 100 – wystarczy wodę odpowiednio mocno zachmielić, a wygrana na wszelkiego rodzaju konkursach i festiwalach „prawdziwego piwa” murowana.

Przy okazji, jeśli czyta to ktoś (nieskromnie założył) z browaru w Cieszynie, to ja przepraszam za wsadzenie Was do worka kraftowego, ale jakoś tak wyszło. Mastne znamy i cenimy, jak i resztę wyrobów Browaru. Niski ukłon, jakby co.

Wśród przygotowanych dzisiaj piw mamy dwa pochodzące z tego samego browaru – Golden Ratio i Eddington Limit z krakowskiego Browaru Twigg. Po lekturze etykiety okazuje się, że Golden Ratio, deklarujące się jako gatunek golden ale, jest jedynym dzisiaj piwem chmielonym jednak nowofalowo. Przynajmniej częściowo. Zakładamy jednak, że jako golden ale gęby grapefruitem wykręcać nie będzie.

Pijaliśmy już niegdyś Koronę Olbrachta, ale było to naprawdę dawno temu. Lektura notek z tamtego czasu pokazuje, że niekoniecznie byliśmy zachwyceni. Minęło już jednak sporo czasu, a popijane przez nas okazjonalnie piwa od Olbrachta wskazują, że w tym browarze robi się dobrze. Wygląda na to, że w ich przypadku sprawdza się moja teoria o konieczności posiadania własnego, prawdziwego, fizycznego browaru, zaprzyjaźnienia się piwowarów z naturą posiadanego sprzętu i okiełznanie go. Innymi słowy, w ostatnim czasie wiele złego nie da się powiedzieć o tym, co na rynek wypuszcza Jan Olbracht, a przelana przez gardło nie tak dawno pszeniczna Śmietanka wywołała cmoki zadowolenia niemałego. Dlatego tym chętniej i bez uprzedzeń posmakujemy dzisiaj aktualnego wcielenia Korony Olbrachta.

Nalewamy, czas stawić im czoła. Wszystkie pokryły się mniej więcej w takim samym – jak najbardziej poprawnym – stopniu pianą, która okazała się odpowiednio trwała, drobnopęcherzykowa, i tak dalej. Wszystkie są niefiltrowane, jednak – tak na oko – niektóre są bardziej niefiltrowane niż inne. Na przykład, Mastne Cieszyńskie na tle pozostałych wygląda jakby jakimś filterkiem potraktowane zostało. Jest klarowne i przejrzyste. Flaszen też nie jest jakoś specjalnie mętne. Pozostałe trzy niczego nie muszą deklarować, na pierwszy rzut oka są mętne i nieprzejrzyste.

Flaszen Jasne Ale (12,5 Blg, IBU 30, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat lekko chmielowy z wyraźnym akcentem wymiocin niemowlęcia i ścierki do wycierania stołów w geesowskim barze. Gdzieś w środku siedzą nutki orzechów włoskich, szczypta brzoskwiń. Mało to fajne, mało inspirujące. Miejmy nadzieję, że smak będzie bardziej efektowny. Na podniebieniu pierwsze wrażenie to wodnistość, drugie to zbyt duże wysycenie – bąbelki śmigają po języku aż nadto – a trzecie, to jakiś kwas, jakieś nie wiadomo co. Akcenty słodowe i owocowe gdzieś tam próbują podnieść głowę, ale natychmiast dostają po tej głowie. Jest tu trochę goryczki, która też nie bardzo wie co ma ze sobą zrobić, gdzie się podziać. Wreszcie po prostu staje się goryczą, która króluje na podniebieniu wraz z kwaśnością. Jakby ktoś do tego czegoś kwasku cytrynowego nasypał. Słabe to jest, oj słabe…
Ocena: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ

Mastne Cieszyńskie (13 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat ma przede wszystkim słodowy z lekkimi akcentami kory dębowej. Jest tu karmel, odrobina chmielu, nieco owoców pestkowych. Jest lepiej niż w poprzednim, ale daleko do zachwytu. W smaku jest pewna głębia, jest tu trochę przyjemnego ciała. Akcenty karmelowe i zbożowe przede wszystkim. Trochę gorzkich migdałów, pestek wiśni. Po paru chwilach pojawia się guma arabska, karton. Echa nieprzyjemnej alkoholowości. Mam wrażenie, że i tu wysycenie jest zbyt duże i przeszkadza w delektowaniu się piwem. Cholera, jakoś lepiej pamiętałem Mastne z poprzednich spotkań. Słaba warka, Tesco zepsuło źle przechowując zanim do koszyka wrzuciłem? Tak czy owak, rozczarowanie.
Ocena: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ

Golden Ratio Golden Ale (11 Blg, IBU 19, niepasteryzowane, niefiltrowane) – ma trochę chmieli nowofalowych, nutek cytrusowych, żywicznych, odrobinę truskawek. Wszystko fajnie skomponowane, grzecznie ułożone, przyjemne. Na podniebieniu wyraźnie brakuje mu ciała, jest zdecydowanie za bardzo wodniste. Jednak znajdzie się tam trochę przyjemnych akcentów owocowych, trochę cytrusów, odrobina żywiczności. Generalnie, nie jest to piwo niefajne. Nawet echa dość syntetycznej kwaskowatości aż tak bardzo mu nie przeszkadzają. Po kilku łykach zaczyna przeszkadzać coraz bardziej zalegająca goryczka, ale znowu – daleko mu do dyskwalifikacji z tego powodu.
Ocena: JESZCZE RAZ TO SAMO

Eddington Limit Extra Special Bitter (12 Blg, IBU 28, niepasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie akcenty kawowe, kakaowe, słodkie, jak kakaowe napoje instant. Świeżo ścięta, sucha słoma. Pod nimi mnóstwo zboża. Przyjemne, obiecujące. W smaku jest przyjemnie zbożowo. Jest palony słód, są delikatne akcenty gorzkiej czekolady, kawy ze śmietanką, odrobina rodzynek, jest przyjemna goryczka rodem z tradycyjnych odmian chmielu. Jest fajnie, niemal tak, jak być powinno.
Ocena: JESZCZE RAZ TO SAMO

Korona Olbrachta Piwo Jasne (12,5 Blg, IBU 22, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat to przede wszystkim przypalona kapusta, taka z dna garnka, w którym gotuje się gołąbki, a dopiero pod nią zbożowość, owocowa słodycz. Niemałe rozczarowanie aromatyczne, trzymamy kciuki, by w smaku było lepiej. A w smaku… Trochę miodu, migdałów, toffi. Delikatna spalenizna, a tuż obok sporo słodkich nutek owocowych. Wszystko skontrowane bardzo fajną, dobrze dobraną goryczką chmielową. Smak nadrabia zastrzeżenia wygłoszone w stosunku do aromatu. Ładnie skomponowane, miłe dla podniebienia piwo, mimo początkowych zastrzeżeń do aromatu.
Ocena: JESZCZE RAZ TO SAMO

Ranking (jednomyślny):
1. Eddington Limit
2. Korona Olbrachta
3. Golden Ratio
4. Mastne Cieszyńskie
5. Flaszen

No i jak to jest z tym kraftowym piwem pozbawionym zbroi nowofalowego chmielu? Król okazuje się nagi. Jest słabo, jest nudno, jest bez polotu. Faktem jest, że trzy piwa wpadły w kategorię JESZCZE RAZ TO SAMO, ale dwa z nich były blisko jej dolnej granicy i chwilę się zastanawialiśmy gdzie ma się uplasować Olbracht ze swoją Koroną, o Golden Ratio nie mówiąc. A i Eddingotn Limit, dzisiejszy zwycięzca, jest tylko echem porządnych angielskich bitterów. Nic dziwnego, że piwni rewolucjoniści wolą zasypać piwo chmielem, bo wtedy nie widać, nie słychać, nie czuć całej miernoty i nieudolności w komponowaniu słodowej bazy, braków w umiejętnościach warzenia piwa, być może niedostatków jakościowych wykorzystywanych surowców.

[Wpis wykonany na bieżąco, zaległości ciągle czekają na publikację…]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz