poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Lagerowo nie-koncernowo



514. Piwo Opata Jasne Pełne (Benedictus Memes Sp. z o.o.) 5,5%
515. Dobry Pasterz (Browar Wiślany) 6%
--- Wąsosz 12 (Browar Wąsosz) 5,2%
--- Orkiszowe (Browar Kormoran) 5,1%
516. Kormoran Jasny Niefiltrowany (Browar Kormoran) 4,9%
517. Lwówek Książęce (Browar Lwówek) 5,5%

Wakacje, urlopy, rozjazdy… A gdzie człowiek nie pojedzie, tam zerka na półkę z piwem, bo a nuż dają tam coś innego niż u nas. A jak zerka, to i wyzerka. Podczas pobytu na Mazurach, który właśnie wczoraj przeszedł do historii, poiliśmy się wyrobami Kormorana. Nie żebyśmy ich nie znali, ale w Mikołajkach dostawy były regularne, piwo z całą pewnością świeże, a sklep pod bokiem. W szlafroku można by właściwie na zakupy chodzić. No i dużo dobrego zrobił nam ten Kormoran – miło było, mimo takiej sobie pogody. Z kolei, w Zielonej Górze, kilka tygodni wcześniej, stanąłem oko w oko z Dobrym Pasterzem i Piwem Opata. I tak dalej…

I stało się, że na stole stanęły obok siebie piwa jasne, lagery – z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę – warzone w browarach regionalnych, nie mających nic wspólnego z koncernami i ich wyrobami. Lub też warzone Bóg wie gdzie, bo Piwo Opata postanowiło tę informację utrzymać w tajemnicy. Na kontretykiecie napisano tylko, że „wyprodukowano w Polsce dla Benedictus Memes Sp. z o.o.”  Niech im będzie. Ważne, że w Polsce.

Jedynym wyjątkiem dzisiaj na stole jest Orkiszowe z Kormorana, które tylko częściowo jest lagerem. Tak w połowie, mniej więcej. A w drugiej połowie piwem pszenicznym. W zasypie jest tu 55% słodu jęczmiennego i 45% słodu orkiszowego (taka tam odmiana pszenicy). Fermentacja składa się tu z dwóch etapów – najpierw robotę robią drożdże dolnej fermentacji, jak to w lagerze, a na drugim etapie rękawy zakasują drożdże fermentacji górnej – jak to w piwach pszenicznych, na przykład. A że nie mieliśmy dla tego piwa jakiegoś bardziej dobranego towarzystwa, postanowiliśmy je przetestować z lagerami.

Jest tu jeszcze Lwówek Książęce – piwo, które wspominam z łezką w oku jako niegdyś wzorzec piwa, a o którym moje kubki smakowe już zupełnie zapomniały. Takie powroty na stare śmieci potrafią być ryzykowne, bo niby browar ten sam, co kiedyś, ale przecież nie ten sam. Cóż, niech się broni, niech pokaże, że ciągle jeszcze może… Co ciekawe, na etykiecie producent podaje informację tylko o tym, że piwo jest „nieutrwalone”. Nie ma ani słowa o pasteryzacji i filtracji. Sądząc po klarowności, założyć można chyba, że jest filtrowane, ale niepasteryzowane. Szczególnie, że i termin przydatności do spożycia niezbyt długi. A może i filtracja tylko jakaś szczątkowa… Jak by nie było, ostateczny test przejdzie na podniebieniu.

Postanowiliśmy też wprowadzić do naszego bloga pewną innowację. Oprócz tradycyjnego rankingu na koniec każdej sesji, wprowadzamy ocenę każdego piwa z osobna. Jednak, jak na amatorów, lamerów i prześmiewców piwnej rewolucji przystało, nie będziemy tworzyć skali ocen, cmokać i zastanawiać się przy każdym piwie czy zasługuje na 7 punktów, czy to ciągle tylko 6. A może dać mu 6,5. Czy niby wszystko OK, ale odbiega od deklarowanego stylu, albo fajnie jest, ale ten deemesik przeszkadza, albo jakoś tak… Totalnie bez sensu i w gruncie rzeczy – wbrew pozorom – niewiele mówi o piwie. Nas interesuje przecież od samego początku czy piwo jest dobre, czy się nadaje, czy daje radochę, czy warto je znowu wrzucić do koszyka przy kolejnych zakupach. Dlatego nasza skala ocen jest zupełnie inna niż powszechnie przyjęte. Nasza skala jest (1) opisowa; zwięźle, bo zwięźle, ale opisowa; (2) poszczególne kategorie mają różne pojemności. Już wyjaśniam jak to działa:

Ocena najwyższa przyznawana jest bardzo wąskiej grupie piw, które totalnie i zupełnie zawróciły nam w głowie. Z doświadczenia wiemy, że takie piwa zdarzają się niezwykle rzadko, więc zbiór opatrzony nagłówkiem CUD, MIÓD, MALINA z pewnością w szwach pękał nie będzie. Nieco niższą oceną, kategorią półkę niżej jest JESZCZE RAZ TO SAMO – czyli wszystkie te piwa, które chętnie wypijemy raz jeszcze, które nam posmakowały, ale zbyt leniwi jesteśmy, żeby analizować czy piwo A posmakowało nam o punkt wyżej niż piwo B, a może o dwa i pół punktu. W nosie mamy takie dzielenie włosa na czworo. Tak więc ta kategoria będzie baaardzo pojemna, a znajdujące się w niej piwa już nie będą dalej różnicowane. Trzecią, również niezwykle obszerną kategorią będą piwa, które owszem, jak trzeba, to wypijemy, ale jakoś bez większego entuzjazmu i przyjemności. Któż z nas nie zna takich sytuacji – znajomy częstuje taką, nie przymierzając, Pierwszą Pomocą. Nie odmówimy przecież, wypijemy, ale żeby jakoś zakrzyknąć z radością, to raczej nie. Ta kategoria opatrzona została hasłem JAKOŚ JE ZMĘCZĘ. No i ostatnia kategoria, zupełnie bezkompromisowa i chyba niezbyt liczna, to piwa, które są absolutną pomyłką, a ich obecność na naszym stole jest li tylko chwilowa, jednorazowa, a ewentualne właściwości przeczyszczania kanalizacji jak najbardziej pożądane. Ta kategoria to po prostu DO ZLEWU. I tyle.

Tego typu system ocen wydaje się nam najbardziej praktyczny, a przyda się też w sytuacjach gdy mamy piwa różne gatunkowo (np. różne gatunki pochodzące z jednego browaru, smakowane podczas jednego posiedzenia), czy w przypadku jak dziś, gdy takie Orkiszowe wychyla się za bardzo w którąś stronę i nie przystaje do pozostałych. Tradycyjny ranking natomiast daje obraz tego, jak poszczególne piwa plasują się w stosunku do siebie w obrębie danej kategorii.

Zresztą, co tu sobie palce o klawisze obijać po próżnicy. Spróbujemy, zobaczymy jak zadziała. Jakby co, gdyby czytający te wypociny mieli jakieś zdanie, zapraszamy do komentowania pod spodem. Czynność ta zawsze jest mile widziana, choć moderowana, niestety. Takie czasy. Ludzie różne rzeczy wypisują.

Przystąpmy więc do pierwszej wakacyjnej sesji piwnej – nie-koncernowe lagery i coś jeszcze. Nawet jeśli w kolejce czeka kilkanaście tekstów powstałych w ostatnich dwóch miesiącach, a którymi zająć się czasu nie było. Ten wpis idzie na bieżąco, piwka osuszyliśmy wczoraj wieczorem.

Kapsle z głów, lejemy. Piana wręcz wzorcowa na każdym – gęsta, obfita, trwała. Lacing i takie tam. Piwa z Kormora na pierwszy rzut oka niefiltrowane, pozostałe klarowne, przejrzyste. Mimo że Wąsosz też deklaruje się jako piwo niefiltrowane. Barwa wszędzie bursztynowa, typowa dla lagerów. Wąsosz jest nieco ciemniejszy od reszty, Orkiszowe natomiast odrobinę jaśniejsze, co nie dziwi, biorąc pod uwagę cała tę pszenicę.

Piwo Opata (11,9 Blg, pasteryzowane) – w aromacie przede wszystkim zboże, miód, słodkie migdały, brzoskwinie, guma arabska i karmel. Po chwili pojawia się sok jabłkowy. W smaku bardzo łagodne, zbożowe, z mnóstwem miodu. Właściwie to za dużo tego miodu. Szczególnie, że po chwili ten smak miodu robi się coraz mniej przyjemny, coraz bardziej kartonowy. Gdzieś w tle wisi paskudna gorycz. Oj, słabe to piwo, słabe…
Ocena: DO ZLEWU

Dobry Pasterz (pasteryzowane) – aromat zbożowo-karmelowy, płaski, mało wyrazisty, za to z ogromną ilością gumy arabskiej. Słabo. Smak pełny, ale płaski. Nic się tu nie dzieje, nie ma nic. Jest słód, jest jakaś goryczka, ale w sumie człowiek pije i za diabła nie ma punktu zaczepienia, choćby pretekstu, by kubki smakowe zaciekawić. Bardzo słabiutkie piwo.
Ocena: DO ZLEWU

Wąsosz 12 (12 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat słodu, jarzębiny, karmelu, odrobina gruszek. Aromat bardzo przyjemny. Smak dość płytki, choć grzeczny, ułożony. Jest tu trochę słodu, jest tu trochę owocowych estrów (o Boże!), jest delikatna, grzeczna goryczka. Mam jednak wrażenie, że to już tylko echo pierwszych warek, które jakiś rok temu (a może trochę dawniej) trafiły na nasz stół. Szkoda.
Ocena: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ

Orkiszowe (12,5 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat ma zdecydowanie inny od pozostałych piw, jest on bardziej zbliżony do piwa pszenicznego (co dziwić nie powinno), są tam też płatki gryczane, akcenty kwiatowe – czarny bez, lipa. W smaku – pełnym, przyjemnym, wyrazistym – mnóstwo akcentów zbożowych, jest tu gryka, pszenica, słód jęczmienny. Czekoladowe batoniki zbożowe dla pakerów. Echo akcentów owocowych, coś jakby dojrzały agrest, trochę śliwki. Bardzo przyjemne piwo, dużo zyskuje przy bliższym poznaniu.
Ocena: JESZCZE RAZ TO SAMO

Kormoran Jasny Niefiltrowany (12,5 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane)  – mnóstwo chmielu (europejskiego, fajnego), truskawki z kompotu, pod tym wszystkim przyjemny słód. Pachnie zachęcająco. Smak pełny, zbożowy przede wszystkim, z delikatnymi akcentami owocowymi i przyjemną, świetnie dobraną – tak jeśli chodzi o moc, jak i rodzaj – goryczką. Bardzo dobra alternatywa dla koncernowych lagero-potworków.
Ocena: JESZCZE RAZ TO SAMO

Lwówek Książęce (12,1 Blg, nieutrwalone) – w aromacie kora dębu, młode orzechy włoskie, winne jabłka. Po chwili pojawia się gruszka i zaczyna dominować aromat. Pachnie dość podejrzanie, wszystko zależy od smaku. A w smaku jest lekko i owocowo. I są to owoce niewyszukane – jabłka, gruszki. Nie żeby coś było nie tak z jabłkami i gruszkami. Brakuje tu jednak jakiejś głębi, której oczekiwałby człowiek po tak renomowanym browarze. Słabo.
Ocena: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ

Ranking jest dzisiaj jednogłośny. Jeśli podejść do sprawy ortodoksyjnie, to pierwsze miejsce trzeba by wyrzucić – i mamy czysty obraz w jakiej kolejności smakowały nam dzisiaj nie-koncernowe lagery. A sam ranking? Oto on:

1. Orkiszowe
2. Kormoran Jasne Niefiltrowane
3. Lwówek Książęce
4. Wąsosz 12
5. Dobry Pasterz
6. Piwo Opata

Co by nie powiedzieć – Kormoran dzisiaj rządzi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz