środa, 3 sierpnia 2016

Kraft - czy to się nie przepłaca, cz. 3 (APA)



--- Jankes Lwóweckie Ale (Browar Lwówek) 4,2%
--- Żywiec APA (Grupa Żywiec) 5,4%
--- Piękna Nieznajoma APA (Browar Dukla) 5,2%
511. Chmielarka Cascade Polskie Pale Ale (Browar Baba Jaga) 4,9%
--- A Ja Pale Ale (Pinta) 4,5%

Kontynuujemy nasze ślepe badania, mające na celu ustalenie co się opłaca, a co nie w sklepie z piwem. A właściwie nie w sklepie z piwem, tylko przy regale z piwem w miejscowym supermarkecie. Dzisiaj na tapetę bierzemy piwa w stylu American Pale Ale (mniej więcej), czyli lekkie piwa górnej fermentacji, chmielone amerykańskimi odmianami chmielu. W związku z tym, że spośród dostępnych we wspomnianym supermarkecie piw tego typu już piliśmy i opisywaliśmy (w różnych zestawieniach) trzy, kolejnym numerkiem opatrzone jest powyżej tylko jedno piwo. A że – jak już wspominałem kilka razy – nie bawimy się w polowania na piwo, nie szukamy piw, które nie podejmą wysiłku, żeby nas poszukać, to i zestawy nasze bywają ograniczone i przypadkowe. Po specjalistyczne opisy i bardziej precyzyjne zestawienia odsyłamy do setek fachowych blogów piwnych hulających po internecie.

Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich wpisów, dzisiejsze piwa smakowane były w ciemno, odkodowane dopiero po ustaleniu rankingu, po czym – jak ostatnio – tekst niniejszy został poddany edycji, by był czytelny, by pozbyć się numerków i wszelkich śladów kodowania.

Lejemy do szklanek. Pięknie spieniły się Piękna Nieznajoma, Żywiec APA i Jankes. Mizerna i bardzo nietrwała piana pojawiła się na A Ja Pale Ale i Chmielarkce. Na Pięknej Nieznajomej i Jankesie piana była koloru beżowego/ecru, pozostałe miały pianę śnieżnobiałą. Jeśli chodzi o barwę samego piwa, to najjaśniejsze jest Żywiec APA, odrobinę ciemniejsze A Ja Pale Ale. Piękna Nieznajoma i Jankes są dość ciemne, wyraźnie ciemniejsze od pozostałych.

A Ja Pale Ale APA (12 Blg, IBU 41, pasteryzowane, niefiltrowane, uwarzone w Browarze Zarzecze) pachnie przyjemnie, ciężkim, pełnym, owocowym aromatem – zestaw akcentów owoców egzotycznych, nieco cytrusów, trochę żywicy. Przyjemny, obiecujący aromat. Niestety, dość szybko cała przyjemność się ulatnia, pozostawiając mało wyraziste coś, jedynie z echem jakiejś żywicy i ciężkich, niekoniecznie świeżych, niezbyt przyjemnych owoców. Pranie pozostawione w pralce z poprzedniego dnia, taka lekka stęchlizna. Hmmm… Szkoda, chwilę po otwarciu butelki zapowiadało się pierwszorzędnie. Smak wodnisty, grapefruitowy przede wszystkim, trochę owoców. Nie powala w żadną stronę – ani na plus, ani na minus. Dość szybko pojawia się coraz mniej przyjemna i dominująca goryczka. Da się to wypić, ale bez większej przyjemności.

Chmielarka Cascade Polskie Pale Ale (12,5 Blg, IBU 25, pasteryzowane, niefiltrowane, chmiele Junga i Cascade, uwarzone w Browarze Wąsosz) – niezwykle intrygujący aromat, znowu pełny, raczej ciężki, a w nim przede wszystkim marcepan, kokos, trochę kandyzowanych, lżejszych owoców. Bardzo przyjemna rzecz. Trzyma formę długo po otwarciu butelki i nalania do szklanki. Fajne. Smak przyjemny, głównie owocowy. Lekkie, orzeźwiające piwo z bardzo subtelną, niezwykle wyważoną goryczką cytrusową. Nie przegina w żadną stronę, daje się pić z niemałą przyjemnością.

Piękna Nieznajoma APA (12,5 Blg, niepasteryzowane, niefiltrowane) – aromat lżejszy, wyrazisty. W nim przede wszystkim akcenty świeżych, rześkich owoców leśnych, malin, porzeczek. Marakuja. Nieco żywicy. Odrobina czegoś mniej naturalnego, choć nie mniej przyjemnego – coś jakby owocowe mentosy. Smak lekki, przesycony amerykańskim chmielem. Trochę go tu za dużo, przesłania momentami wszystko inne. A to inne to nieśmiało walczące z chmielową goryczką (głównie grapefruity i dość cierpka żywica) akcenty owocowe, nieco zboża. Płasko. Aromat zapowiadał więcej.

 Żywiec APA (12,5 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – oj, nieprzyjemnie. Jakiś ciężki, smrodliwy akcent bagna, starej, zwietrzałej kupy, znalezionej w krzakach, gdy wyszliśmy na stronę podczas pikniku. Są i owoce, ale są to owoce zgniłe, wręcz porośnięte pleśnią. I to nie taką pleśnią z fuetu, czy dobrego brie. Grzyby. Słabo, pić się nie chce. Z czasem coraz więcej tych grzybów, coraz mniej nieprzyjemnie, ale ciągle słabo. Smak jest grzybowy – podgrzybki jak złoto. W smaku również jakaś zgnilizna owocowa. Słabo, nieprzyjemnie, nie chcę więcej.

Jankes Lwóweckie Ale (12,5 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat ma mało intensywny, choć wcale nie nieprzyjemny. Przede wszystkim egzotyczne owoce kandyzowane, odrobina karmelu. Trochę cytrusowej świeżości – połączenie cytryny, limonki i grapefruitów. Z czasem zyskuje na wyrazistości, aromat wyraźnie się poprawia. Smak… O tak, tak powinno smakować piwo. Świetnie wyważone – są tu owoce, mnóstwo owoców, jest tu wystarczająco dużo ciała, by było co smakować, a nie na tyle dużo, by przytłoczyć. Są tu akcenty chmielu – żywica, cytrusy – ale we właściwej proporcji, świetnie ułożone. Naprawdę dobre piwo.

Mam swoje podejrzenia co do paru numerów na liście. Obstawiam, że 4 to Żywiec APA (paskudztwo pierwszej wody), a 5 to Jankes. Pozostałych albo nie znam, albo znam bardzo słabo, więc nie będę próbował zgadywać.

Dzisiejszy ranking jest jednogłośny i wygląda następująco:

1. Jankes
2. Chmielarka
3. Piękna Nieznajoma
4. A Ja Pale Ale
5. Żywiec APA

Wychodzi więc na to, że w kategorii zdecydowanie bardziej kraftowej niż pilsy opisywane dwa wpisy temu, piwo koncernowe ginie z kretesem w konkurencji z wyrobami kraftowymi. O ile jeszcze czasem da się wypić żywieckie APA bez większego obrzydzenia, to po skalibrowaniu nosa i podniebienia niezłymi piwami, wydaje się ono koszmarnie paskudne. Powyższy test potwierdza też moją prywatną teorię – żeby robić dobre piwo, trzeba (1) mieć ambicję robić dobre piwo, (2) znać swój browar, czyli po prostu mieć swój browar. No i tu niejako z definicji powinny wygrywać browary regionalne. Choć różnie z tym bywa, ale akurat browar w Lwówku Śląskim sprawdza się całkiem nieźle na tym polu. Wydaje się, że pod tym kątem browarom kontraktowym zawsze będzie pod wiatr, ale cóż, ich wybór.

A co do pytania postawionego w nagłówku – różnie bywa, jak się okazuje. Jankes kosztował bodaj niecałą piątkę, czyli tyle samo co Żywiec, nieco mniej niż Pinta, zdecydowanie mniej niż Piękna Nieznajoma czy Chmielarka. Nic nie jest proste, cholera, nawet operacja kupowania piwa okazuje się bardziej skomplikowana (przynajmniej ekonomicznie) niż mogłoby się wydawać…


4 komentarze:

  1. Patrząc na prezentowane piwa nie dziwi mnie kolejność (fakt nie piłem tej chmielaki, ale wiem , że chłopaki z Baby Jagi robią dobre piwa).
    Jeśli chodzi o Jankesa to trzeba tu dopisać kwestię , że zdarzają się różne warki o różnych jakościach.
    Ps. Fajny pomysł na materiał, porównanie piw w jednym stylu dostępnych w supermarkecie. Niewtajemniczonym może pomóc przy wyborze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też słyszałem, jeśli chodzi o Jankesa. Uczciwie muszę powiedzieć, że osobiście nigdy na kiepską warkę nie trafiłem, ale też muszę dodać, że APA, AIPA, IPA, itp. w wykonaniu polskiego kraftu mało mnie ruszają, więc i rzadko pijam. Widocznie miałem szczęście za każdym razem trafić na to lepsze wcielenie Jankesa.

      Co do idei tych ostatnich trzech testów, to chodziło mi o to, żeby dla siebie samego sprawdzić, czy przypadkiem nie daję się robić w balona płacąc nieraz dwukrotnie więcej za piwo kraftowe, czy przypadkiem za mniejsze pieniądze nie da się wypić czegoś porównywalnego, a może czasem lepszego. Wychodzi na to, że da się. A już każdy musi sam zdecydować czy chce sponsorować Pintę, Kraftwerk, czy innego Doctora Brew. Nie zaglądam im w portfele, zaglądam tylko w swój, nie obchodzi mnie ile zarabiają. Jednak śmierdzi mi albo zachłannością, albo lenistwem, albo totalnym nieogarem, że przy swojej wielkości produkcji i sprzedaży, nie zdobyli się panowie na zainwestowanie we własny browar. Może się mylę, mało przecież wiem. Nie mam też nic przeciwko wydaniu większej kasy na towar lepszej jakości - tylko właśnie, jak tutaj ma się stosunek jakości do ceny i czy nie lepiej wesprzeć swoim groszem Lwówka, Kormorana, Ambera, czy Wrężela. Bo koniec końców, oni żyją, działają, rozwijają się za nasze pieniądze. Ot, takie tam moje wymądrzanie się ;-)

      Usuń
  2. Witam,
    mam jeszcze uwagi co do cen piw. U mnie w Chorzowie (Katowice tak samo) Lwówek Jankes kosztuje 6,99zł - dziś sprawdzałem. Jankesa piłem b. dużo razy i wychodzi z tą jakością różnie. Od warek bardzo dobrych po bardzo kiepskie nadające się wręcz do zlewu.
    Do Wrężela jakoś nie mam przekonania, ich piwa są dość drogie; miałem kilka tzw. zlewowych wpadek.
    Jeśli chodzi o Pintę to słyszałem że mają swojego piwowara w Zawierciu; jakby to powiedzieć non-stop. To samo tyczy AleBrowaru gdzie piwowar AleBrowaru jest też głównym piwowarem Gościszewa. Ale wiem że istnieją też kontraktowcy którzy w browarze są tylko po to by porobić sobie zdjęcia na facebooka że niby warzą piwo.
    pozdrawiam
    artur996

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli potwierdza się to, co ludziska mówią - Lwówek ma swoje wzloty i upadki. A co do cen - sytuacja okazuje się bardziej skomplikowana niż myślałem. Pocieszające jest to, że Tesco obniżyło dość wyraźnie bodaj wszystkie ceny piw kraftowych. Wczoraj byłem na zakupach i aż się uśmiechnąłem. Mniej będzie bolało, nawet jeśli będzie się ze zlewem witało (zakrzyknął wierszem) ;-)
      A co do tych piwowarów "na stałym dyżurze" w browarach. Nie wiedziałem o tym, nie jest to główną treścią mojego życia, więc nie śledzę. Ale jeśli jest tak, jak mówisz, to jeszcze gorzej o nich świadczy, moim zdaniem. Bo to znaczy, że niereformowalni są, nie uczą się. A nie ma nic gorszego niż rzemieślnik, który się nie uczy.

      Usuń