poniedziałek, 11 stycznia 2016

Kilka łanów pszenicy i trochę żyta



Pszeniczniak (Browar Amber) 5,2%
413. Störtebeker Roggen-Weizen (Störtebeker Braumanufaktur) 5,4%
414. Maisel’s Weisse (Maisel) 5,2%
415. Kapuziner Weißbier (Kulmbacher Brauerei) 5,4%

W ramach naszego tradycyjnego już wykańczania Niemców naszym polskim piwem, ustawiamy dzisiaj bodaj najlepsze aktualnie dostępne polskie piwo pszeniczne, Pszeniczniaka z Browaru Amber, naprzeciw trzem piwom pszenicznym zza naszej zachodniej granicy. Jedno z nich, Störtebeker Roggen-Weizen jest piwem pszeniczno-żytnim, więc jest odrobinę nieortodoksyjne w tej stawce, ale cóż, gdzie je wstawić?

Niemieckie weizeny są wyraźnie ciemniejsze od polskiego Pszeniczniaka, natomiast Störtebeker Roggen-Weizen ma ciemny, herbaciany kolor, zupełnie odmienny od pozostałych. Jak widać, żyto w zasypie robi tutaj swoje. Piana na każdym piwie jest obfita, gęsta i trwała. Najszybciej opada na Störtebeker Roggen-Weizen, ale nie do zera i mimo to jest imponująca.

Pszeniczniak (12,1 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie cytryna, banan, pszenica, drożdże, lekka kwaskowość. Z czasem kwaskowość nabiera na sile, robi się dość syntetyczna, zaczyna dominować w aromacie. Akcent biszkoptowy. W kwestii aromatu Pszeniczniak, niestety, trochę rozczarowuje. W tej kategorii wypada bodaj najsłabiej z całej stawki. W smaku jest zdecydowanie lepiej niż w aromacie, bez porównania lepiej – jest lekki, przyjemny, wyważony. Jest tu solidna pszenica, drożdże, słodycz owocowa (głównie banany), są cytrusy. Jest harmonia i przyjemność. O takiego Pszeniczniaka nam chodziło od samego początku.

Störtebeker Roggen-Weizen (12,9 Blg) – aromat ciepły, pszenica wyraźnie pod wpływem żyta, rodzynki, banany, słodkie mandarynki. Znowu trochę drożdży. Odrobina miodu, kwasu chlebowego, chleba razowego. Nutki orzecha włoskiego. Delikatne akcenty kwiatowe. Na koniec pojawiają się ciepłe, bogate akcenty owocowe. Bardzo złożony aromat, ewoluujący w szklance, bardzo harmonijny, obiecujący. Smak jest pełny, bogaty. Dość intensywne akcenty suszonych śliwek, żyta, stosunkowo mało pszenicy. Są tu też drożdże, słodkie cytrusy, banany, odrobina goździków. Doskonale złożone, świetnie wyważone. Piwo marzeń, można by rzec.

Maisel’s Weisse ma aromat raczej nikły, delikatny, zdecydowanie oszczędny, a w nim tradycyjne pszeniczne akcenty, głównie banany, drożdże, cytrusy. Dość szybko jednak wietrzeje i robi się lekko nijaki. Smak ma wodnisty, kwaskowaty, jakaś nawet metaliczna nutka gdzieś się próbuje wkraść. Akcenty pszenicy, cytrusów, dojrzałej brzoskwini, goździków i drożdży są stonowane. Nie jest to piwo złe, zdecydowanie nie, ale na pewno nie powala na kolana. Szczególnie po Störtebekerze.

Kapuziner Weißbier – oprócz tradycyjnych pszenicznych akcentów – przy czym mandarynkowe cytrusy mają w nim charakter raczej nieco sztuczny, lekko landrynkowy – pojawiają się tutaj nieznaczne ciepłe akcenty piernikowe, goździkowe, odrobina cynamonu. Owsianka na mleku. W smaku jest owocowo i pszenicznie. Są tam nieodzowne banany, solidna pszeniczna baza, lekko prażony słonecznik, odrobina toffi, delikatna cierpkość, jabłkowa w charakterze.

Tradycją tego blogu, od której rzadko zdarza się nam odstąpić, jest końcowy ranking. Bywa on czasami krzywdzący, szczególnie jeśli mamy do czynienia z dobrymi piwami, i to przegrane akurat dzisiaj jest o niebo lepsze od tego, które wygrało innego dnia. Dzisiaj mamy do czynienia z czterema naprawdę dobrymi piwami pszenicznymi, mimo okazjonalnego sarkania, wszelkich krytycznych uwag, które pojawiły się tu i ówdzie. Nawet Maisel’s Weisse, które początkowo wydawało się rozczarowaniem na tle pozostałych, z czasem zyskało przy bliższym poznaniu. I to zyskało sporo. Tradycję jednak uszanować trzeba, oto więc mój ranking:

1. Störtebeker Roggen-Weizen
2. Pszeniczniak
3. Kapuziner Weißbier
4. Maisel’s Weisse

Konsultacje wewnątrz panelu oceniającego ujawniły jedną drobną rozbieżność. U najlepszej z żon odwrotnie ustawione zostały miejsca trzecie i czwarte. Poza tym, zgadzamy się.


2 komentarze: