czwartek, 31 grudnia 2015

Koźlaki cztery



394. Feldschlößchen Urbock (Feldschlößchen) 7%
395. Landskron Goldbock (Landskron Brau-Manufaktur) 6,3%
396. Gessner Dunkel Bock (Privatbrauerei Gessner) 6,8%
397. Głos Wodza Koźlak (Browar Miejski Gloger) 7%

Ostatni z zaległych, choć już międzyświątecznych wpisów. Zanim nam się rok skończy i statystyki przestaną się zgadzać. Koźlaków popróbowaliśmy kilka dni temu, ale jakoś czasu nie było, by zająć się blogiem.

Krótko przed Świętami wpadła nam w ręce nowa, limitowana edycja piw uwarzonych przez Browar Miejski Gloger, mianowicie Sympatie Glogera. Pierwsza edycja tychże Sympatii poświęcona jest Józefowi Piłsudskiemu, a w jej skład wchodzą cztery piwa – Głos Wodza (koźlak), Bilet do Frisco (American IPA), Belgijski Zaciąg (Belgian Blond Ale) i Karty Na Stół (porter bałtycki). Nigdy nie ukrywaliśmy sympatii do tego browaru, ani zachwytu nad poszczególnymi piwami pochodzącymi z Białegostoku – w naszych rankingach zwykle dość bezlitośnie biły konkurencję. Spróbowaliśmy wszystkich czterech piw piłsudskich, i mimo iż daleko nam do uwielbienia dla większości z reprezentowanych przez nie gatunków (trudno wszak zachwycać się koźlakiem jako gatunkiem, nie potrafię pogodzić się z tym, co zrobiono w ostatnich latach z porteru bałtyckiego, AIPA w wykonaniu większości polskich piwowarów to kompletne nieporozumienie), te cztery glogerowskie po raz kolejny pokazały klasę browaru i jego głównego piwowara. Wszystkie cztery wyróżniają się niemal doskonałą harmonią aromatów i smaków, elegancją, a przede wszystkim umiarem tam, gdzie inni piwowarzy bezlitośnie forsują filozofię „mocnego uderzenia” zarówno w aromacie, jak i w smaku. Dotyczy to przede wszystkim AIPA, ale też porteru i koźlaka. OK, ten ostatni gatunek, uznany przez Wielkich Tego Internetu za gatunek nudny, dość rzadko pojawia się w ofercie browarów rzemieślniczych, więc i okazji do czepiania się nie ma znowu aż tak wiele. Tak czy owak, Gloger znowu nie zawiódł, a to jest ważne. Ważne, że ciągle są browary, piwowarzy, którzy nie biorą udziału w wyścigu o najwyższe IBU, którzy nie pędzą ślepo za trendami tzw. piwnej rewolucji, a jak już uwarzą coś w rewolucyjnym stylu, to czapki z głów. No dobrze, starczy peanów pod adresem Glogera. Dość wazeliny. Teraz zaczną się schody.

W związku z tym, że tak wysoko cenimy wyroby Glogera, oraz że smakowane już raz „Sympatie” zrobiły oczekiwane wrażenie, postanowiliśmy zestawić glogerowego koźlaka, Głos Wodza, z paroma koźlakami przywiezionymi zza zachodniej granicy. Nie będziemy wszak stawiać do zawodów Perły Koźlak, czy jakiegoś, za przeproszeniem, koźlaka z Żywca. Jak już raz w przypadku ciemnego pszenicznego, wystawiamy Glogera na pożarcie Niemcom. Tak więc, Głos Wodza będzie musiał dziś stawić czoła Feldschlößchen Urbock, piwu, które w 2013 zdobyło złoty medal w kategorii Piwo Europejskie w konkursie World Beer Awards. W kolejnej szklance znajdzie się dość wysoko oceniane Gessner Dunkel Bock, a w czwartej – Landskron Goldbock, piwo w stylu Helles Bock, zwane po polsku na kontretykiecie „mocnym piwem dolnej fermentacji” (browar znajduje się w Görlitz, jego produkty kupowane są dość często przez Polaków, stąd część informacji na etykiecie przetłumaczono na język polski).




Piana – na pierwszy rzut oka naturalna, stosunkowo obfita na każdym z piw, najszybciej zanikła na Landskron Goldbock i Feldschlößchen Urbock, pozostawiając jedynie poszarpane resztki na powierzchni piwa. Gessner Dunkel Bock w tej kategorii zachowało się przyzwoicie – piana była i naturalna i obfita i trwała, jednak absolutnym wzorcem dla pozostałych może być Głos Wodza – beżowa, drobnopęcherzykowa piana postanowiła na nim nie zanikać do końca wieczoru.

Barwa – za wyjątkiem Landskron Goldbock, które ma jasnobursztynową barwę lagera, pozostałe trzy mają ciemną, głęboką brązową barwę z rubinowymi przebłyskami.

Feldschlößchen Urbock – poza oczywistymi aromatami zboża, palonego zboża i karmelu, wyczuć się daje nutki chałwy orzechowej. Po chwili ujawniają się akcenty bakaliowe (rodzynki, figi suszone, daktyle), miodu, mielonego maku. Słowem – tradycyjna wigilijna kutia, wszak zboże już tam jest na dzień dobry. Plus jagody ze słoika i świeże zielone jabłka. Bardzo sympatyczny, obiecujący aromat. W bardzo bogatym smaku zboże, akcenty owocowe (brzoskwinie, figi), ciasto drożdżowe, nutki palone, kakaowe. Delikatny kremowy posmak, jakby roztapiającego się na podniebieniu cukierka mlecznego. No i co tu dużo mówić, jest to piwo, które mogłoby mnie przekonać do koźlaków. Pyszna rzecz.

Landskron Goldbock – w bardzo lekkim aromacie melon, młody zielony groszek, trochę niepokojącej blachy. Są też akcenty mączne, jakby przejechać nosem nad stolnicą, na której wyrabia się ciasto na pierogi. Metaliczny akcent dość szybko zanika. I całe szczęście. W zaskakująco pełnym smaku wyraźne akcenty zbożowe, ale też owocowe, orzechowe (prażone orzechy laskowe), biszkoptowe, czekoladowe, pomarańczowe. Przemiła, doskonale dobrana i wyważona goryczka. Doskonale poukładane akcenty smakowe pięknie ewoluujące na podniebieniu każą natychmiast zapomnieć o metalicznym akcencie w aromacie. Bardzo zacne piwo. Być może przydałoby mu się odrobinkę wyższe nasycenie, ale i tak jest więcej niż dobre.

Gessner Dunkel Bock – w aromacie akcenty palonego słodu, karmelu, świeżo przełamanego kaczana kukurydzy. Odrobina kawy rozpuszczalnej. Smak stosunkowo lekki, raczej wytrawny, zbożowo-karmelowy, kawowy z wyraźną goryczką. Dwa minusy to wyraźna alkoholowość plus niewielka złożoność zarówno aromatu, jak i smaku. Niewiele się tu dzieje, a po poprzednich dwóch piwach, po prostu zwyczajnie rozczarowuje.

Głos Wodza Koźlak (16 Blg, IBU 22, niepasteryzowane, filtrowane) – w aromacie, na tle słodowej, palonej i karmelowej bazy, akcenty ziołowe, gorzka czekolada. W smaku jest karmelowo, przyjemnie karmelowo, kakaowo, czekoladowo. Smak jest pięknie ułożony, ugładzony. Piwo jest wręcz aksamitne w smaku, bardzo eleganckie. Goryczka ma charakter goryczy dobrej jakości naturalnej czekolady. Bardzo smaczne, grzeczne piwo, jednak chyba tym razem nie udało mu się wytrzymać niezwykle mocnej konkurencji.

Czas by się wypowiedzieć, ocenić jakoś to dzisiejsze piwkowanie. Pierwsza refleksja jest taka, że dzisiejszy zestaw w perzynę obrócił moje podejście do koźlaków, jako gatunku piwa, którego istnienia jakoś nie potrafiłem dotąd sobie uzasadnić. Napiłem się dzisiaj czterech naprawdę pięknych piw, którym chętnie przyjrzałbym się raz jeszcze i raz jeszcze. I jeszcze. Wszystkim czterem. Cóż, trzeba je ustawić w jakiejś kolejności – które mi smakowało bardziej, które mniej. Długo wahałem się nad pierwszą dwójką – które postawić na szczycie podium, a które ociupinę niżej. Ostatecznie stanęło na Feldschlößchen Urbock, które pobiło wszystkie pozostałe złożonością aromatu i smaku. I harmonią tej złożoności. Na drugim miejscu uplasowało się Landskron Goldbock. O włos. Na trzecim Głos Wodza. Szkoda, że dopiero brąz, ale cóż, najwidoczniej zbyt mocną konkurencję dzisiaj mu dobraliśmy. Nie sądzę jednak, że wygrana z Perłą Koźlak komukolwiek sprawiłaby satysfakcję. Stawkę zamyka Gessner Dunkel Bock, piwo najmniej złożone, najbardziej płaskie, choć w dalszym ciągu zacne, piwoszowi przyjazne. Tak więc, raz jeszcze:

1. Feldschlößchen Urbock
2. Landskron Goldbock
3. Głos Wodza
4. Gessner Dunkel Bock

Najlepsza z żon twierdzi natomiast, że dzisiaj przyznaje dwóm piwom pierwsze miejsce ex aequo – u niej wygrywa równolegle Feldschlößchen Urbock i Landskron Goldbock. Na trzecim miejscu Głos Wodza, a na czwartym Gessner Dunkel Bock. Czyli w gruncie rzeczy, znowu się zgadzamy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz