wtorek, 29 grudnia 2015

Cztery razy pszenica



387. Duckstein Weizen Cuvée (Duckstein) 5,7%
388. Franziskaner Weissbier Royal (Spaten-Franziskaner-Bräu) 6%
389. Książęce Złote Pszeniczne (Kompania Piwowarska, Browar Tychy) 4,9%
390. Ciechan Pszeniczne (Browar Ciechan) 4,8%

Niedawna wycieczka za naszą zachodnią granicę spowodowała m.in. dość poważne piwne zasilenie naszej piwnicy. W dwóch ostatnich wpisach mowa była o dwóch przywiezionych z Niemiec piwach, które – jak się okazało – spisują się bardzo dobrze i ewidentnie stanowią świetną alternatywę dla poszukiwań dobrego piwa wśród wyrobów polskich tzw. browarów rzemieślniczych. Jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, że nawet po doliczeniu kosztów paliwa piwa te są z reguły mniej więcej o połowę tańsze od naszych wyrobów piwopodobnych spod znaku rewolucji kraftowej, autostrada A4 na odcinku Wrocław-Zgorzelec spisuje się naprawdę świetnie, a zima nie dokucza nam jakimiś przesadnymi śnieżycami, rachunek wydaje się bardzo prosty pod każdym względem.

Dzisiaj postanowiliśmy postawić na stole dwa piwa z Niemiec i dwa z Polski. Żeby jednak zachować pewną konsekwencję i unikać polskiego kraftu, wybraliśmy do konkurencji dwa piwa spoza tego nurtu, którymi jak dotąd nie było dane delektować się naszym podniebieniom. Postawiliśmy na Książęce Pszeniczne i Ciechan Pszeniczne. W przypadku tego pierwszego mamy nadzieję, że być może wreszcie jakieś polskie piwo koncernowe zawalczy skutecznie z konkurencją. Nawet jeśli twórcy reklamy tegoż nie mają zielonego pojęcia jak wygląda pszenica (polecam przyjrzeć się temu żytu w animowanej sekwencji reklamy Książęcego Pszenicznego). W przypadku Ciechana, zupełnie nie wiemy czego się spodziewać, chcemy jednak wierzyć w browary regionalne, które w moim przekonaniu stanowią jedyną sensowną alternatywę dla koncernowej masówki.

Nasi zawodnicy będą mieli dziś raczej trudne zadanie. W szranki z nimi stają bowiem dwa niemieckie piwa pszeniczne, co do których mamy podstawy przypuszczać, że łatwo pola nie oddadzą. Oto Franziskaner Royal, lepsza, bogatsza wersja dostępnego u nas Franziskanera, oraz Duckstein Weizen Cuvée, o którym nie wiemy nic. Poza tym, że za wszelką cenę stara się sprawić jak najlepsze wrażenie – szatą graficzną etykiety, kształtem butelki, banderolką na kapslu, ekspozycją w sklepie, wreszcie ceną.

Jak zwykle przed rozlaniem piwa, próbujemy się czegoś o nich dowiedzieć z etykietek. Doświadczenie pokazuje, że bywa to bardzo ciekawe doświadczenie. Zwykle im więcej zaklęć z wykorzystaniem słów „tradycyjny”, „wyśmienity”, „naturalny” i im podobnym, tym bardziej kiepska zawartość butelki. Im więcej szczegółów technicznych – zawartość ekstraktu, poziom IBU, określenie barwy, czy mnogość słodów i chmielów (szczególnie tych opisywanych z wykorzystaniem malutkiej literki „r” w kółeczku w indeksie górnym) – tym piwo szybciej trafia do zlewu. Długo zanim pojawi się dno szklanki. Osobiście, czasami odnoszę wrażenie, że podawanie tych wszystkich szczegółowych informacji jest jak desperacki krzyk: „Patrzcie jacy jesteśmy fachowi, jak bardzo się znamy na robieniu piwa, jak świetnie kontrolujemy proces! A więc i piwo musi być wyśmienite!” Jak się okazuje, wielu konsumentów się na to nabiera. Choć chyba coraz ich mniej. Niedawno widziałem w Tesco na regaliku z artykułami przecenionymi ze względu na zbliżający się termin przydatności do spożycia… Oberschlesien z browaru Kraftwerk. Jaki to był radosny widok! Radosny, bo daje nadzieję, że tych dających się nabrać jest coraz mniej.

Tak czy owak, Duckstein Weizen Cuvée podaje, że chmielone jest dwoma chmielami aromatycznymi – Saphir i Perle. Ani słowa o zawartości ekstraktu, IBU, pasteryzacji, filtracji i innych takich, w gruncie rzeczy nikomu nie potrzebnych szczegółach. Franziskaner również nie podaje żadnych szczegółów. Książęce przyznaje się na etykiecie do zastosowania dodatku cukru. Ciechan Pszeniczne, zgodnie z deklaracją na etykiecie, warzone jest według „odtworzonej receptury”. Cokolwiek by to nie oznaczało. Cóż, nalejmy je do szklanek, niech skrzyżują miecze i niech wygra lepszy.


Piana nieco bardziej obfita u Niemców. U nich też jest ona barwy beżowej, podczas gdy na polskich piwach jest biała, lub prawie biała (ecru na Książęcym). Inna rzecz, że i samo piwo od Niemców jest wyraźnie ciemniejsze od słomkowej i ciemnosłomkowej barwy Ciechana i Książęcego.

Duckstein Weizen Cuvée – w aromacie klasyk piwa pszenicznego – pszenica, drożdże, banany, goździki, lekka kwaskowość, może trochę więcej ciała niż zwykle. Akcenty ziołowe, trochę orzechów laskowych. W smaku jest pełne, słodkie, karmelowe, owocowe, jednak słodycz jest złamana wyraźną goryczką – są tam bardzo przyjemne akcenty ziołowe. Miłe dla podniebienia, grzeczne piwo.

Franziskaner Weissbier Royal – w aromacie wyrazista pszeniczna baza, plus tradycyjne banany, melony, drożdże. Lekka kwiatowość. Smak ma pełny, bogaty, gładki – akcenty zbożowe, owocowe (morele, banany), lekko kwaskowe, wyraźne drożdże, cieniutka, delikatna – ani za mocna, ani za słaba – nutka goryczki. Bardzo przyjemna wersja dość dobrze znanego klasyka.

Książęce Złote Pszeniczne (12 Blg, pasteryzowane) nie ma aromatu. Książęce śmierdzi. Jest tam, co prawda dość sporo pszenicy, jest parę innych akcentów, ale nie jest to jakiś przyjemnie ułożony aromat piwa pszenicznego, wszystko w sumie wali ścierką do podłogi. Smakuje tak samo. Jakaś podgniła słodycz, jakieś owoce, jak to w Auchan potrafią leżeć miesiącami na półkach, a i tak nikt ich nie kupi. Paskudztwo.

Ciechan Pszeniczne (12,1 Blg, pasteryzowane) znowu ma typowy profil pszeniczny, jednak jest wyraźnie słodsze w aromacie od niemieckich przyjaciół. Smak jednak jest cienki, wodnisty, bardziej kwaskowy niż owocowo-cytrusowo-pszeniczny. Po chwili powiew chmielu – to miłe uczucie (nie smak, nie aromat) pojawiające się na podniebieniu po paru chwilach po przełknięciu. W sumie, jest to jedyna fajna rzecz w tym piwie. Reszta jest mało fajna.

Ranking dzisiejszy wyszedł jakoś tak spontanicznie podczas smakowania poszczególnych piw. Okazało się, że jesteśmy jednomyślni. Ten mecz wygrywają – do zera i to z wynikiem dwucyfrowym po swojej stronie – Niemcy. Wygrywa bezapelacyjnie Franziskaner Royal. Jest to bardzo smaczne, aromatyczne, ciekawe piwo, któremu należy się poczesne miejsce na półce w lodówce. Wyraźny skok jakościowy w stosunku do znanej u nas i dostępnej na polskim rynku podstawowej wersji piwa pszenicznego tej marki. Na drugim miejscu Duckstein Weizen Cuvée. Co do tego też nie ma wątpliwości. Na trzecim Ciechan, a gdzieś w ogonach wlecze się Książęce. I o ile co do tego ostatniego nie ma żadnego zaskoczenia, o tyle Ciechan zawiódł na całej linii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz