poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Na upały - zimny lager!



(04/08/2015)


188. Lwowskie 1715 (Browar Lwowski) 4,7%
189. Corona Extra (Cerveceria Modelo) 4,5%
190. Rohozec Dvanáctka (Rohozec) 5,3%
191. Astra Urtyp (Astra) 4,9%
192. Kilikia Elitar (Kilikia) 5,6%
193. Rudy Kot (Browar Czarny Kot) 7%

Przyszły upały, znowu przyszły upały. I nic na nie da się poradzić. Trzeba je przeżyć, lecz czasem trzeba sobie w tym pomóc. A najlepiej pomaga zimne piwo. I to zdecydowanie musi być lager. Z którego kraju ten lager? Postanowiliśmy sprawdzić które piwo najlepiej ugasi nam pragnienie wywołane wysoką temperaturą na dworze. W szranki stanęły piwa z Ukrainy, Meksyku, Czech, Niemiec, Armenii i Polski. Tak międzynarodowo to chyba u nas jeszcze nie było.

Test piany zdecydowanie wygrywa czeski Rohozec – piana jest gęsta i trwała. A przede wszystkim, naturalna. Nieźle zachowało się również Astra. Natomiast Corona i Rudy Kot pokryły się czymś, co pianę przypomina, ale na pierwszy rzut oka pochodzi z nasycenia napojów dwutlenkiem węgla w trakcie butelkowania, nie z procesu fermentacji.

Lwowskie grzecznie pachnie słodem. Właściwie to nawet bardziej zbożem niż słodem. Takim świeżo po żniwach. Odrobina niepokojących akcentów woskowych, jakby pasta do podłogi. W smaku jest bardzo lekkie, wręcz wodniste. Smak jest lekko cierpki, o dziwnych, sztucznych, wręcz mydlanych akcentach. Podobnie jak w aromacie, wydaje się, że zbożowe akcenty są właśnie takie – zbożowe, nie słodowe. Po dłuższej chwili pojawia się gorycz – nie goryczka – nieprzyjemna, chemiczna gorycz. Jak z rozgryzionej witaminy C. Bardzo niefajne piwo. Damy mu jeszcze jedną szansę za chwilę, ale jest duża szansa, że trafi do zlewu.

Corona Extra – jej aromat zdominowany jest przez akcenty starych, zleżałych i wysuszonych skarpetek. Męskich. Aromat ten jednak dość szybko się ulatnia, a wtedy już piwo nie pachnie zupełnie niczym. Żeby poczuć tam jakikolwiek akcent słodu, trzeba się nieźle nawąchać. Nie wiem czy to nie tylko sugestia, ale po takim intensywnym poszukiwaniu nutek aromatycznych, znajduję tam też kukurydzę. Ostatecznie, znajduje się w składzie, więc jest szansa, że i jej zapach gdzieś tam powinien się znaleźć. Choć, kto wie, może w drodze z Meksyku zdążyła wywietrzeć. Szukam ryżu, który też znalazł się wśród składników tego piwa, ale jakoś nie mogę go znaleźć. Może w smaku. Sprawdźmy. Smak jest zupełnie niejaki – ani tu słodu, ani kukurydzy, ani ryżu, ani tym bardziej chmielu. Smakuje jak woda o smaku piwa, nie ma już ani śladu piany, a unoszące się ciągle z dna szklanki bąbelki smakują jak te w wodzie gazowanej. Słabiej niż słabo.

Rohozec Dvanáctka pachnie rześko słodem i delikatnym chmielem. Do tego jakieś lekkie, delikatne owocowe akcenty, jakby jasny winogrona, banany. Z czasem ta owocowa słodycz robi się coraz bardziej przyjemna, zachęcająca. W smaku jest słód jęczmienny, sporo go, ale jakiś taki nieczysty, ciężki. Po chwili, jak na zawołanie, pojawiają się akcenty chmielowe – jest to przyjemna goryczka, bez której piwo byłoby zupełnie bez wyrazu i mdłe.

Astra Urtyp w aromacie ma słód. Taka przyjemna słodycz słodowa. Z lekkimi akcentami owocowymi (brzoskwinie?) Może gdzieś jakiś chmiel na flankach, ale bardzo przyczajony. Po jakimś czasie pojawiają się też akcenty prażone – coś jakby prażona dynia. I trochę ziół – tymianek? W smaku jest słodowo, przyjemnie. Słodycz jest wyraźnie zbożowej proweniencji, tuż obok delikatne akcenty owocowe. No i znowu, we właściwym momencie – ani za wcześnie, ani za późno – pojawia się bardzo delikatny chmiel. Astra Urtyp mogłoby służyć wielu innym lagerom jako wzorzec słodowo-chmielowej harmonii.

Kilikia Elitar pachnie przede wszystkim chmielowo. Najbardziej wyrazisty chmiel w aromacie jak dotąd dzisiaj. Ten chmiel jednak jest jakiś taki sztuczny, jakby syntetyczny. Jest tam też miodowo-owocowa słodycz – raczej mdła i mało przyjemna. Smak zaskakująco przyjemny, przynajmniej na początku – pełny, słodowy smak, satysfakcjonująca głębia. W przypadku tego piwa jednak, albo niefortunnie dobrano rodzaj chmielu, albo dodano go za mało. Piwo jest słodko mdłe, a gorycz, która pojawia się po jakimś czasie jest bardzo nieprzyjemna, a także zbyt słaba, by skontrować tę słodycz. Również jakoś nienajprzyjemniejszą, niezbyt naturalną.

Rudy Kot poza delikatnym chmielem i słodem, pachnie również nieco sztucznym miodem. Po chwili pojawiają się mało przyjemne, ostre akcenty, w tym alkoholowe. W smaku jest przede wszystkim sztuczna mdłość – bo słodyczą tego nazwać się nie da. No i paskudna gorycz chmielu. I alkohol. Nie jest dobry ten Kot.

U mnie wygrywa Astra, na drugim miejscu jest Rohozec, trzeciego, czwartego, ani piątego miejsca nie ma. Na szóstym ex aequo występują wszystkie pozostałe piwa. Co za kiepskie zestawienie!

U najlepszej z żon wygrywa Rohozec. Na drugim jest Kilikia, na trzecim Rudy Kot. Lwowskie, Corona i Astra zajmują zaszczytne szóste miejsce. Czwartego i piątego nie przyznano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz