poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Białej pszenicy łan...

(06/08/2015)



194. Augustiańskie Niefiltrowane Piwo Pszeniczne (Browar Widawa) 4,9%
195. Valentins Hefeweissbier (Privatbrauerei Eichbaum) 5,3%
196. Witte Trappist (Bierbrouwerij de Koningshoeven) 5,5%
197. Flensburger Weizen (Flensburger Brauerei) 5,1%
198. Obolon Weizenbier (Obolon) 5%

Ani Augustiańskie, ani Valentins, ani Obolon nie wiedzą co to piana. Nalewają się jak z kranu, pienią się krótko, mizernie, a piana zanika niemal do zera natychmiast. Witte Trappist pieni się wzorcowo, a nawet po dobrych kilku minutach na powierzchni unosi się całkiem przyzwoita biała grzywa. Tylko nieznacznie gorzej – a raczej odrobinę mniej dobrze – jest w przypadku Flensburgera.

Augustiańskie przede wszystkim pachnie świeżymi drożdżami. Jak gdyby proces fermentacji w tym piwie w ogóle nie zaszedł. Nie ma w aromacie niczego więcej, a jeśli nawet coś jest, to aromat drożdży tłumi to skutecznie. W smaku Augustiańskie smakuje… drożdżami. Jest kwaśne i zdecydowanie niesmaczne. Podchodzę do niego po raz drugi, i utwierdzam się w przekonaniu, że nie chcę oglądać dna tej szklanki. Kwaskowatość i drożdże – a właściwie jedno z drugiego wynikające – dominuje nad wszystkimi doznaniami aromatyczno-smakowymi. Piwo nadaje się tylko do wylania do zlewu.

Valentins pachnie bananami i troszkę pomarańczami. Da się wyczuć słód pszeniczny, trochę drożdży i nieco nutek alkoholowych. W smaku jest lekkie, wręcz wodniste, mało przyjemne – słodkie akcenty owocowe, głównie banany, ścierają się z dość natarczywą kwaskowatością. Z czasem coraz intensywniej czuć drożdże – i w aromacie i w smaku. Z każdym łykiem jest coraz słabiej, coraz mniej ciekawie.

Witte Trappist w aromacie ma przede wszystkim akcenty cytrusowe. Słód pszeniczny, akcenty korzenne. Trochę kwiatowych nutek, gdzieś tam w tle. W smaku jest bardzo wyważone – ani za słodkie, ani za wytrawne. Bananowo-brzoskwiniowe. Słód pszeniczny, jakaś ziołowość. Da się wyczuć delikatną drożdżową kwaskowość. Po pewnej chwili, w piwie coraz bardziej ujawniają się akcenty ziołowe, które bardzo sympatycznie konkuruje ze słodowymi nutkami. Właściwie współgra z nimi. Wzór harmonii aromatyczno-smakowej.

Flensburger przez chwilę pachnie zwietrzałą ścierką do podłogi. Zdaje się, że to połączenie akcentów chmielowych i drożdżowych, ale pierwsze wrażenie nie jest najciekawsze. Po chwili robi się grzecznej, ciekawiej. Pojawiają się nutki bananowe, ale te banany jakby przypieczone i lekko skarmelizowane. Ścierka należy do historii. W smaku jest bardzo lekkie, na granicy wodnistości, o delikatnym, owocowym smaku, który po chwili uzupełniony zostaje bardzo przyjemnym, czystym akcentem zbożowym. Mimo nieprzyjemnego pierwszego wrażenia, piwo ostatecznie smakuje przyzwoicie. Więcej niż przyzwoicie.

Obolon pachnie bardzo słodko, owocowo i karmelowo. Plus drożdże, słód pszeniczny. W smaku przede wszystkim dużo gazu – bąbelki strzelają na języku, jakby popijać szampana. Owocowe akcenty uzupełnione pszenicą, lekko kwaskowate. Może trochę za dużo gazu, ale poza tym, całkiem przyjemne piwo.

Gdy przychodzi do ustawienia rankingu, po raz pierwszy mam do czynienia z sytuacją, kiedy wiem doskonale, ponad wszelką wątpliwość, które piwo zajmuje miejsce ostatnie, które przedostatnie, które jest w środku stawki, ale mam problem z rozdziałem miejsc pierwszego i drugiego pomiędzy pozostałe dwa piwa. Muszę wziąć jeszcze po kilka łyków. W sumie dobrze, że ta rozterka dotyczy najlepszych w stawce. Chętnie wezmę jeszcze po kilka łyków. Wziąłem. Już teraz chyba wszystko jest jasne.

Wygrywa ex aequo La Trappe Witte i Flensburger Weizen. W związku z tym, drugiego miejsca nie ma. Na trzecim jest Obolon Weizenbier, na czwartym Valentins Hefeweissbier, a stawkę zamyka Augustiańskie, na które nie chcę już nigdy w życiu patrzeć. Jest tak paskudne, że jak będę je wylewał do zlewu, pewno w odpływie będzie się kręciło w odwrotnym kierunku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz