piątek, 30 grudnia 2016

Święta niejedno mają imię



603. Saint No More (AleBrowar) 6%
604. Świąteczny Śliwkowy Stout (Browar Roch) 5%
605. Choco Boss (Doctor Brew) 6,2%

Zgodnie z zapowiedzią, na stół trafiły wreszcie pozostałe piwka okołoświąteczne, które takim czy innym trafem znalazły się w naszej piwniczce. No i całe szczęście – zdążyliśmy przed końcem roku, nie będzie zaległości. Zaszła pewna zmiana w stosunku do zawartości zdjęcia z poprzedniego wpisu. Zniknęło pewne domowe piwko, które wysuszone zostanie jakoś tak bardziej prywatnie, jak na domowe piwko przystało, bez rozgłosu. Jego miejsce zajął Świąteczny Śliwkowy Stout z Browaru Roch, na który natknąłem się podczas przedświątecznych peregrynacji po sklepach różnej maści. A poza tym, Saint No More, świąteczny kokosowy porter z AleBrowaru i Choco Boss z Doctor Brew, również uwarzone z okazji Świąt, zimy i końca roku. Albo jakoś tak.

Jak łatwo odgadnąć czytając etykietę, Saint No More uwarzono z dodatkiem kokosa. Świąteczny Śliwkowy Stout na kontretykiecie (będącej jedyną etykietą) przyznaje się tylko do dodatku w postaci płatków jęczmiennych. Z kolei Choco Boss zawiera dodatek kakao, curacao i skórki słodkiej pomarańczy.

Wszystkie trzy nieprzejrzyście czarne, lub brązowo-czarne. Piana najjaśniejsza, a jednocześnie najmniej imponująca na Choco Boss. Pozostałe dwa piwa spieniły się poprawnie, ciemnobeżowo i trwale. Mimo usilnych starań i ostrożnego obchodzenia się, w Choco Boss pływa całe stado nieprzyjemnie wyglądających farfocli. Takie „statki”, jak w bidonie dwulatka podczas zapijania obiadu.

Saint No More Kokosowy Porter (16 Blg, IBU 40, niepasteryzowane i niefiltrowane, warzone w Browarze Gościszewo) – w aromacie czekolada, kawa, ananas, odrobina palonego słodu, suszony banan. Dość trudno doszukać się klasycznego aromatu kokosa – pojawia się, owszem, ale dość blado nieśmiało. Piwo pachnie właściwie jak klasyczny porter.
Smak jest pełny i przyjemny, a w nim sporo karmelu, lukrecji, palonego słodu, kawy, gorzkiej czekolady. Jest wreszcie kokos, i to w bardzo przyjemnej postaci. Goryczka ma charakter kawowo-czekoladowy, jest dobrze wyważona i zna swoje miejsce. Bardzo przyjemne piwo, i to chyba głównie za sprawą tych kokosowych nutek, które pojawiają się w nim bardzo nieśmiało, niejako niechcący, nie pchają się na pierwszy plan, a tylko delikatnie wypełniają wolne przestrzenie smakowe. Bardzo sprytnie pomyślane, pięknie wykonane. Aż szklanka sama do ust wędruje.
Kategoria: JESZCZE RAZ TO SAMO


Świąteczny Śliwkowy Stout (15,7 Blg, niepasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie suszona śliwka, wędzony słód, kompot z suszu owocowego, odrobina coli, siano. Z czasem pachnie coraz bardziej stajnią, skórzanym siodłem, uprzężą i całą resztą rumaka. I żeby wszystko było jasne – jest to bardzo przyjemny, ciepły aromat. Rumak i cała reszta uprzęży i obejścia jest czysta i zadbana. Gdzieś niedaleko ktoś niedawno wygasił wędzarnię.
Smak jest tylko odrobinę mniej pełny niż w Saint No More, ale wypełniony jest doskonałą treścią – wędzonka, suszona śliwka, susz owocowy, kakao, czekolada, kawa z mlekiem, słonecznik prażony. W odpowiednim momencie pojawia się delikatna goryczka, coś jak skórki świeżych węgierek. Wszystko cudownie wręcz poukładane i wyważone. Coś pięknego. No, tak to ja mogę świętować!
Kategoria: CUD, MIÓD, MALINA


Choco Boss (16 Blg, IBU 45, niepasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze Bartek) – aromat rozczarowuje od pierwszego niucha. Nie ma tutaj nic, co uzasadniałoby którykolwiek z członów nazwy – ani to choco, a już na pewno nie boss. Pachnie sztucznie, mętnie, niewyraźnie. Doszukać się można nieco akcentów pomarańczy, ale głównie w postaci sztucznego aromatu pomarańczowego, jak w cukierkach skittles, jest odrobina palonego słodu, na upartego jest echo czekolady, ale akurat ta nutka bardziej przypomina znane z dawnych dziejów wyroby czekoladopodobne niż dobrej jakości czekoladę. Po chwili pojawia się marcepan i amaretto. Wszystko to jednak ciągle występuje na jakimś słabym, niemiłym, plastikowym tle. Przedziwny, mało atrakcyjny, niezbyt zachęcający aromat, jak by się nie wwąchiwać, jak by się nie starać.
Smak jest wodnisty, słodki, lurowaty. Wysycenie prawie żadne, więc smak piwa niebezpiecznie dryfuje w stronę jakiejś słabej jakości coli o lekko piernikowym smaku. Jakieś akcenty podgniłych jabłek, na które wylała się kawa rozpuszczalna. I nieprzyjemna, tania gorycz, cholera wie skąd. Totalnie niepoukładane, słabe piwo. Choć użycie słowa piwo jest tu mocno przesadzone.
Kategoria: DO ZLEWU

Nie ma potrzeby jakoś specjalnie układać ranking – wszystko jest oczywiste na pierwszy rzut oka. Cieszy dobra forma Rocha. Kilka razy już sobie przez gardło przelewaliśmy piwa z tego lokalnego, jak by nie było, browaru. I nie zawsze pialiśmy z zachwytu. Tym razem jednak trafiony-zatopiony. Piwko warte grzechu. Stanowczo warte. Grzechu ciężkiego wręcz. Świetny kokosowiec z AleBrowar. Tym bardziej, że ponoć nie tak łatwo uwarzyć cokolwiek sensownego używając do tego kokosa. Tak mówią ci, co wiedzą, co próbowali. Wierzymy im na słowo i tym bardziej chwalimy wysuszony dziś kokosowy porter. Doctor Brew? Nie tym razem. Tym razem przemilczmy.

Dla formalności, dzisiejszy ranking:

1. Świąteczny Śliwkowy Stout z Browaru Roch
2. Saint No More kokosowy porter z AleBrowar
3. Choco Boss z Doctor Brew

Wszystkim życzymy piwnych miódów-cudów-malin w Nowym Roku. Do siego!


Dwa z trzech dzisiejszych piw kupione w Po Robocie, ul. Westerplatte 9, Świdnica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz