czwartek, 29 grudnia 2016

Świątecznie (i to nie jest nasze ostatnie słowo!)



600. Jurajskie Świąteczne (Browar na Jurze) 5,6%
601. Miedzianka Świąteczne (Browar Miedzianka) 5,5%
602. Kormoran Świąteczne (Browar Kormoran) 6,1%

Na początek wyjaśnienie – na zdjęciu jest sześć butelek, a na stole znalazły się tylko trzy. Te sześć to był pierwotny plan, który najpewniej skończyłby się uwaleniem okołoświątecznym i bólem głowy na drugi dzień, więc plan uległ dobrej zmianie już po wykonaniu zdjęć, na ćwierć sekundy przed uruchomieniem otwieracza do butelek. Postanowiliśmy jednak ograniczyć się tylko i wyłącznie do typowo świątecznych piw – ciemnych z przyprawami – a pozostałe piwowarskie wynalazki uwarzone przy okazji Świąt odstawić na później. I dobrze się stało, bo do odłożonej trójki dołączyło jeszcze jedno i wkrótce usiądziemy do zestawu „Święta niejedno mają imię”. Troska o skutki dnia poprzedniego była tym bardziej uzasadniona, że opisywany wieczór miał miejsce jeszcze przed Świętami, a w tym okresie każdy skrawek trzeźwej świadomości niezbędny jest do bezbolesnego wykonania wszystkich przygotowań – przecież nie można narazić palców ręki trzymającej żywego karpia na uderzenie młotkiem podczas uśmiercania trzymanego. Wszak tradycji stać się musi zadość i basta!

Tymczasem na stole trzy piwka, po których obiecujemy sobie nieco. Co prawda, Jurajskie Świąteczne już występowało u nas na stole rok temu i wielkiego wrażenia nie zrobiło, ale mamy tu obok niego przecież piwa z Kormorana i Miedzianki, więc nie może być źle. A kto wie, może i w Browarze na Jurze ulepszyli nieco ubiegłoroczną recepturę? Sprawdźmy czem prędzej, jak śpiewają po kościołach słuchu nie mający.

Wszystkie trzy piwa są czarne, nieprzejrzyste. Piana najsłabsza pojawiła się na Miedziance, praktycznie po chwili zredukowała się do zera. Najlepiej wyglądało to na Kormoranie – beżowa, obfita i trwała piana, utrzymała się przez większość wieczoru. Jurajskie też dało radę w tej kategorii.

Miedzianka Świąteczne (13,4 Blg) – w aromacie pomarańcze, goździki, rodzynki, cynamon, wanilia, pod spodem przez chwilę czaił się jakiś zgniłek, ale dość szybko się ulotnił, pozostawiając aromaty czekolady, piernika i lekko palonego słodu. Poza wszystkimi innymi, wymienionymi na początku aromatami. Przyjemny, zachęcający aromat. Dość przewidywalny, jak na świąteczne piwo, ale to wcale nie musi być zarzut. Po paru chwilach, po lekkim ogrzaniu pojawia się akcent coli i ananasa.
Smak… rozczarowuje. Zdecydowanie brakuje mu ciała, a do tego jest cierpkie, kwaskowate. Sprawia wrażenie niedosłodzonego kompotu z suszu owocowego. Jest tu suszona śliwka, suszone jabłko, gałka muszkatołowa, ziele angielskie, imbir, pieprz. Kwaskowatość zaczyna dokuczać, przeszkadzać już po drugim łyku. Szkoda, bo aromat obiecywał. Pijemy je jeszcze raz, już po zachwytach nad pozostałą dwójką – i dalej jest niefajnie. Piwo nie jest bardzo złe, akurat trafiło na mocną konkurencję, ale coś w nim jest nie tak – za mało ciała, za dużo wody, no i na koniec, w finiszu kwaśne winogrona i jakiś bardzo niefajny ziołowy akcent goryczkowy.
Kategoria: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ

Jurajskie Świąteczne (16,5 Blg, uwarzone z dodatkiem chili, kakao i miodu gryczanego) – w aromacie absolutna kakaowa słodycz - ciasto typu „murzynek”, polewa czekoladowa na cieście, wafelki kakaowe, kogel-mogel z kakao, tłusty, oleisty makowiec, odrobina chili. Przepyszny aromat, obiecujący wiele po smaku.
Smak jest przyjemnie pełny, słodki, kakaowo-czekoladowy. Słodycz ta jednak natychmiast skontrowana jest korzennością, po czym pojawia się bardzo wyrazista pikantność chilli. Ta jednak nie dominuje i nie zalega, tylko pojawia się na moment, by zgasić zbytnią słodycz i wygasa. Są tu też akcenty orzechów włoskich, jest kogel-mogel. Po paru chwilach wychodzi też słód, zbożowość. Bardzo fajne piwko, rewelacja w tej świątecznej koncepcji. No i zdecydowanie tak – na Jurze pokombinowali coś z recepturą w stosunku do ubiegłorocznego piwa. I dobrze, że pokombinowali.
Kategoria: JESZCZE RAZ TO SAMO (na granicy miódu-cudu i maliny, jak twierdzi najlepsza ze znanych mi piwoszek, siedząca tuż obok)

Kormoran Świąteczne (16,5 Blg) – w porównaniu do dzisiejszych konkurentów, pachnie bardzo wytrawnie. Jest tam sporo pieczonych jabłek z cynamonem, pojawiają się przyprawy korzenne, imbir, ziele angielskie. Aromat intrygujący, zdecydowanie nie tak „ciepluchowaty”, jak u poprzedników.
Smak… Tutaj znajdujemy rozbieżności w ocenie. Moim zdaniem, jest rewelacyjnie. Jest to smak tradycyjnego, delikatnie słodkiego piernika, polanego delikatną warstwą białego lukru. Jest korzennie, jest akcent coli, jest akcent suszonej żurawiny, jest kumkwatowa słodyczo-goryczka, jest fajnie. Współdegustatorka jest mniej entuzjastyczna wobec tego, co atakuje jej podniebienie. Nie będę się przecież kłócił. Komputer, na którym spisywane są te wrażenia, stoi ekranem do mnie, więc to ja rozdaję tu karty. Po jakiejś chwili, gdy piwo zdążyło podskoczyć o ten celsjusz lub dwa, pojawiają się delikatne akcenty ogórków konserwowych, ale i one – o dziwo – świetnie współgrają z całą resztą.
Kategoria: JESZCZE RAZ TO SAMO

No i poległa taką sympatią przez nas darzona Miedzianka! O ile moglibyśmy się kłócić o to, które piwo dzisiaj wygrywa, i pewno będziemy (piszę to zanim ustaliliśmy dzisiejszy ranking), o tyle wiadomo na pewno – nie będziemy kłócić się o miejsce Miedzianki. A szkoda, bo to browar, który nie zawodzi, do którego mamy spory sentyment. Zresztą, kto był w Rudawach Janowickich i odwiedził Miedziankę, z pewnością ma podobny do nich stosunek. Przepiękne góry, klimat nie do podrobienia. I takie jakieś gorące prądy, pozytywna energia bijąca z ludzi w Miedziance. Byłem tam kilka razy, nigdy się nie zawiodłem. Tym bardziej szkoda, że dzisiaj nie poszło. A co do pierwszego i drugiego miejsca, - korzystając z tego, że nikt nie widzi co tu piszę – przyznam się, że i ja mam z tym kłopot. Choć w realu, poza komputerem, będę się spierał w zaparte. I Kormoran i Jura zaproponowały naprawdę świetne świąteczniaki. Zupełnie inne w charakterze, stąd być może rozbieżność opinii, ale obydwa rewelacyjne.

Posmakowali, pocmokali, pomlaskali, czas ustalić dzisiejszy ranking. W tajemnicy powiem tylko, że najlepsza z żon w tzw. międzyczasie, kiedy ja tu klepałem w klawisze, esemesowała do Jarka z Po Robocie, żeby jej odłożył kilka butelek Jurajskiego Świątecznego. Niestety, nie ma, skończyło się. Co i ja ze smutkiem odnotowuję, bo… dzisiejszy ranking jest jednogłośny…

Ta-da!...

1. Jurajskie Świąteczne
2. Kormoran Świąteczne
3. Miedzianka Świąteczne

I konflikt w rodzinie zażegnany. Jeszcze tylko o 500+ musimy się postarać. Przynajmniej na piwo będzie.

Aha, z tym karpiem tam na początku to tylko taki niewybredny żart – nie kupujemy żywego karpia, nie znęcamy się nad żywymi stworzeniami. A w tym roku to nawet karpia w ogóle nie było u nas na stole wigilijnym. Karpia, kupionego w prawdziwym sklepie rybnym, zjedliśmy kilka dni przed Świętami. I nie będziemy się z tego tłumaczyć. Taka innowacja.

A ktoś zauważył, że w siódmą setkę wkroczyliśmy niniejszym?


2 komentarze:

  1. Popijając świąteczne z kormorana pomyślałem, że zajrzę na "piwkowie" (w poszukiwaniu recenzji fruit wheata z Cieszyna) a tu proszę... Podzielam ocenę, choć skojarzenie z degustacji mam tylko jedno: piernik swiąteczny. Dokładnie taki jak upiekliśmy z żoną w tym roku, nastawiony kilka tygodni przed świętami. Dodatkowo pomieszaliśmy słoiki z konfiturami i zamiast powidłami śliwkowymi przełożyliśmy go miksem śliwki i porzeczki. I taka kwaskowata nuta też w tym piwku z kormorana się znajduje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fruit Wheat z Cieszyna czeka na nas w zaprzyjaźnionym sklepie, pewno zajrzymy mu pod kapsel niedługo.
      A co do Kormorana, to fakt, piernikowo-konfiturowo tam było. Kwestia ubrania tego w słowa. Tak czy owak, jeszcze raz to samo poproszę :)

      Usuń