środa, 27 lipca 2016

Pszeniczne variete



495. Franziskaner Weissbier Dunkel (Spaten-Franziskaner-Brau) 5%
496. Salamander Wheat Porter (Browar Stu Mostów) 4,8%
497. Hoegaarden Rosée (inBev Belgium) 3%
498. Po Godzinach Apple Wheat (Browar Fortuna) 5%
499. Ju-Rajska Pomarańcza (Browar na Jurze) 4,7%

Zebrało się nam kilka piwek pszenicznych. Ale nie takich zwykłych weizenów czy witbierów, ale takich… no takich różnych wynalazków raczej mniej standardowych. Zebrało się ich kilka, specjalnej kategorii dla żadnego nie ma, spróbujmy więc jedno obok drugiego i zobaczmy co można wyczarować z pszenicy dorzucając do niej to i owo.

Najbardziej standardowym piwem, jakie mamy dzisiaj w zestawie jest Franziskaner Weissenbier Dunkel. Akurat tego jeszcze nie braliśmy na tapetę, czemu więc nie tym razem? Obok stoi Salamander Wheat Porter z wrocławskiego Browaru Stu Mostów. Porter z pszenicy? Podane na etykiecie parametry wskazują, że nie powinno być źle. Co prawda, ani słowa na temat użytego chmielu, ale też nigdzie ani słowa o Ameryce, zacieramy więc ręce z radości. Kolejna buteleczka (dosłownie – tylko 250 ml) to Hoegaarden Rosée, klasyczne belgijskie piwo pszeniczne z dodatkiem malin (6%). Zawiera też cukier i substancję słodzącą, jak informuje etykieta. Cóż, klasyczne Hoegaarden zwykle wymiata konkurencję, zobaczymy na ile poprawiło się dzięki tym dodatkom. Obok stoi butelka kolejnego wcielenia serii Po Godzinach z Browaru Amber, którego nikomu przedstawiać nie trzeba, a mianowicie Apple Wheat, piwo uwarzone z dodatkiem soku jabłkowego. Co ciekawe, o ile podstawowa oferta browaru stawia wszelkiej konkurencji poprzeczkę bardzo wysoko, o tyle już mniej optymistycznie bywa w przypadku serii Po Godzinach. Tymczasem to pszeniczno-jabłkowe, które dzisiaj stoi przed nami, już się nam o podniebienie obiło parę razy – i naprawdę robi robotę. I to w jakim stylu! Absolutnie najlepsze Po Godzinach, jakie się browarowi dotąd przydarzyło. Mamy tylko nadzieję, że kolejne będą jeszcze lepsze. Na koniec, Ju-Rajska Pomarańcza z Browaru na Jurze, którą niemal kupiłem będąc kilka miesięcy temu na Jurze, ale jakimś cudem mi umknęło. Co przypomina mi, że gdzieś w kolejce czeka wpis z piwkami właśnie stamtąd przywiezionymi, ale ciągle nie ma czasu, ciągle nie ma czasu… Tak czy inaczej, Ju-Rajska Pomarańcza informuje z etykiety, że jest piwem pszenicznym, oraz że do jego produkcji użyto skórki świeżej pomarańczy, naturalnego miodu (3%) oraz syropu malinowego (7,5%). A chmielono całość Marynką, Citrą i Amarillo. Zaczynam drżeć z ekscytacji. Aha, etykieta Ju-Rajskiej Pomarańczy milczy na temat zawartości ekstraktu.

Zobaczmy, nalejmy, spróbujmy. Piany niemal nie ma na Ju-Rajskiej Pomarańczy, słabo jest również  na Hoegaarden. Najlepsza, najbardziej obfita, trwała i pozostawiająca lacing jest piana na Apple Wheat . Kolory – najjaśniejsze jest Apple Wheat (klasyczny, słomkowy i mętny weizen ), Ju-Rajska Pomarańcza ma odcień pomarańczowo-czerwony, Hoegaarden jest również czerwone, ale raczej w stronę różu, Franziskaner ciemnobrązowe, a Salamander niemal czarne, nieprzejrzyste. Wąchamy, pijemy, smakujemy.

Franziskaner Weissbier Dunkel (11,8 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) pachnie jak klasyczny weizen, czyli pszenica, banany, odrobina toffi, drożdże, cytrusy, goździki. W smaku bardzo fajne pszeniczne piwo plus lekko palone, jednak delikatne akcenty. Są tu banany, są drożdże, jest akcent palonego zboża, odrobina gorzkiej czekolady. Wszystko bardzo ładnie poukładane, świetnie skomponowane. Chce się jeszcze.

Salamander Wheat Porter (13 Blg, IBU 20, niepasteryzowane, niefiltrowane) – bardzo wytrawny aromat, a w nim kawa, gorzka czekolada, palone zboże, ananasy, kandyzowane owoce egzotyczne. W smaku znowu fajnie – jest bardzo sympatyczna, nieprzesadzona paloność, odrobina gorzkiej czekolady, kakao. Po chwili pojawia się pewna kremowość. Bardzo to wszystko harmonijnie zgrane, bardzo sympatyczne. Piwo, które zachowuje wszelkie proporcje, może stanowić wzorzec wyważenia akcentów, które tak łatwo przeładować w którąś ze stron.

Hoegaarden Rosée (pasteryzowane, niefiltrowane, z dodatkiem 6% malin) – w aromacie wyraźne maliny, ale też czerwone porzeczki, truskawki, sok wiśniowy. Owoce zdominowały wszelkie charakterystyczne dla pszenicznego piwa akcenty. Ciekawa historia. W smaku jest bardzo ciekawie – lekka kwaskowość, a może nawet delikatna owocowa cierpkość, przy mnóstwie owocowej słodyczy, gdzieś tylko w tle jakieś pszeniczne akcenty. Raczej wysoko wysycone. W sumie niezłe, ale jakoś dziwnie przywodzi na myśl skojarzenia z wodą z saturatora z sokiem malinowym – jeśli ktoś coś takiego jeszcze pamięta. Fajnie skomponowane, jednak dość płaskie i mało wyraziste. Na koniec pozostawia rosnącą cierpkość na podniebieniu przy zalegającej ciężkiej słodyczy. Rozczarowanie pierwsze dzisiejszego wieczoru.

Po Godzinach Apple Wheat (12,1 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, z dodatkiem tłoczonego soku jabłkowego) – przepiękny aromat piwa pszenicznego – pełny, aż gęsty. Oprócz tradycyjnych bananowo-drożdżowo-pszenicznych akcentów, świeżo zerwana bazylia, skoszony trawnik, papierówki, delikatna kwiatowość. Coś pięknego! Smak pełny, pszeniczny, bananowy, i tak dalej. Jednak wzbogacony o akcenty jabłkowe, takich fajnych, nie za cierpkich, nie za słodkich jabłek. I to jabłko tutaj robi robotę, cudownie wręcz wpasowuje się w profil smakowy pszenicy, dodaje mu kolejnego wymiaru. Rozkosz na podniebieniu, jedno z lepszych piw, jakie ostatnio trafiły mi w gardło.

Ju-Rajska Pomarańcza Piwo Pszeniczne (pasteryzowane, niefiltrowane, z wieloma dodatkami, patrz wyżej) – w aromacie wyraźne maliny, właściwie to landrynki malinowe, woda różana, syntetycznie dosmaczane galaretki w cukrze, bardzo rozwodniony sok malinowy. Lubczyk. Nie czuć w tym za bardzo piwa. Nie czuć też wspomnianego na etykiecie miodu. Nawet jeśli wiem, że tam powinien być i nozdrza wytężam, żeby go znaleźć. Smak… O Jezu, nie… Smakuje jakby ktoś opił się syropu malinowego, zwymiotował, a potem poprawił tanimi perfumami. Coś absolutnie obrzydliwego, nawet się nie chce dalej analizować. Boże drogi, że też za sprzedawanie czegoś takiego jako piwa nie wsadzają do paki! Jeszcze jeden łyk, tak dla pewności… I wylewamy do zlewu. Stanowczo!

Dzisiejszy ranking bardziej należy odczytywać w kategoriach „po które piwo chętniej bym sięgnął ponownie” niż „to jest lepsze od tamtego”, bo mamy do czynienia ze skrajnie różnymi stylami, których jedynym wspólnym mianownikiem jest pszenica. Jednak jeśli już ustawiamy je w jakimś rankingu, to najchętniej jeszcze raz sięgnę po…

1. Po Godzinach Apple Wheat
2. Salamander Wheat Porter
3. Franziskaner Weissbier Dunkel
4. Hoegaarden Rosée
5. Ju-Rajska Pomarańcza

Poprawka, jak będę sięgał po to ostatnie, niech mi ręka uschnie, cholera…

Najlepsza z piwnych współtowarzyszek natomiast twierdzi, że… zgadza się ze mną w całej rozciągłości. No, prawie. Jej zdaniem na drugim miejscu jest Franziskaner, a Salamander jest trzecie. I niech jej będzie, tym bardziej, że i ja zastanawiałem się któremu przyznać drugie, a któremu trzecie miejsce


3 komentarze:

  1. Witam,
    Salamander porter piłem lane i butelkowe i było ok. Franziskaner butelkowy dawał tak ostro metalem niczym raciborskie (pite 2 lata temu), może trzeba dać mu szansę. Jurajska pomarancza - w multitapie była lana i na spróbowanie parę łyków przekonało mnie by trzymać się od tego z daleka (widziałem kobiety, którym to piwo bardzo smakowało). Hoegarden jedt b. dobre s wersji podstawowej i jakoś unikam tych wzmacnianych owocami czy syropami. Po godzinach muszę spróbować (jakoś odstraszają mnie te dodatki).
    pozdrawiam
    artur996

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja metalu we Franziskanerze nie wyczułem, ale być może mój osobisty próg tolerancji jest nieco wyżej. O Ju-Rajskiej Pomarańczy chyba nie chcę już wspominać. Co jest o tyle ciekawe, że parę innych piw z tego browaru naprawdę robiło robotę. Na przykład, nie tak dawno zalałem sobie podniebienie Jurajskim z Ostropestem. Tamtejsi piwowarzy wręcz wzorcowo poradzili sobie z amerykańskim chmieleniem, a przecież dla niejednego jest to poważny problem.

      Co do Po Godzinach, to każdy chyba musi sam się przekonać jak mu pasuje. Czytałem różne opinie w sieci, głównie negatywne (przecież tam nie ma IBU!), a moim zdaniem jest to chyba najlepsze dotąd wcielenie serii Po Godzinach. Ale znowu, to już każdy sam musi ocenić.

      Usuń