357. American Weizen
(Birbant) 4,8%
358. Piotrek z Bagien
White IPA (Jan Olbracht) 6%
359. Nigami White IPA
(Browar Szpunt) 5,9%
360. Uzi White IPA
(Kraftwerk) 5,2%
W okolicach naszej lodówki, dziwnym trafem nagromadziło się
trochę kraftowych wynalazków, których – jako się rzekło kilka odcinków temu –
chcemy się wreszcie pozbyć. Raz na zawsze. Bez większego entuzjazmu siadamy
dziś do pszenicznych wariacji na temat amerykańskiego chmielu. Czy odwrotnie.
No i oczywiście, American weizen to nie tak całkiem white IPA, ale co mieliśmy
zrobić z tym Birbantem? Szczególnie, że niedawno smakowane Saison Curry Wurst
od Birbanta bardzo się nam spodobało.
Poza wspomnianym American Weizen od Birbanta, w szranki
staje dzisiaj Piotrek z Bagien White IPA z Browaru Rzemieślniczego Jan
Olbracht, warzone w ramach Kuźni Piwowarów, Nigami White IPA z Browaru Szpunt,
oraz Uzi White IPA z Browaru Kraftwerk. Co prawda, staramy się podchodzić do
smakowanych piw z otwartą głową, ciągle (być może naiwnie) wierząc, że wreszcie
natkniemy się na jakąś perełkę, ale do serii Piotrek z Bagien już raczej
straciliśmy cierpliwość. Bodaj wszystkie smakowane dotąd Piotrki były
rozchwiane w aromacie i smaku, nachalne, nieprzyjemne i najczęściej lądowały
ostatecznie w zlewie. Dlatego do dzisiejszego Piotrka już niestety podchodzimy
z rezerwą. Podobnie ma się rzecz z wyrobami spod szyldu Kraftwerk. Już tyle
razy płukaliśmy nimi kolanko ściekowe w kuchni, że właściwie czystą naiwnością
można nazwać fakt, że Uzi znalazło się na stole. A może wynikło to tylko i
wyłącznie z faktu, że coraz mniej ludzi chce to kupować, w związku z czym
wyroby Kraftwerka coraz bardziej zalegają na półkach w miejscowym Tesco, co
nasz opór na kraftwerkowanie wystawia na wielokrotne próby podczas kolejnych
zakupów. Kilka razy przechodziłem obok Uzi z silnym postanowieniem, że nie, tym
razem nie włożę go do koszyka. Aż przyszedł ten moment, kiedy stwierdziłem, a
co mi tam… Na koniec Nigami White IPA, o którym nie wiemy nic. Poza tym, że
sama nazwa każe zachować ostrożność („nigami” to po japońsku „gorzki smak”), a
szata graficzna etykiety jest totalnie nie z naszej bajki. Nawet wizerunek
Godzilli jest jakiś lewy. W ewentualne konotacje z manga/anime – jeśli takie
istnieją – nawet nie chce mi się próbować wchodzić. Reasumując, naprawdę
niewiele sobie obiecujemy po dzisiejszym wieczorze, ale przecież nie oddamy
tego starcia walkowerem. Nalewamy!
Wszystkie piwa mają mniej więcej tę samą, charakterystyczną
dla piw pszenicznych barwę słomy. Wszystkie są niefiltrowane, jednak
najbardziej rzuca się to w oczy w przypadku American Weizen, co wydaje się
naturalne, jeśli wziąć pod uwagę charakterystykę gatunku hefe-weissbier,
wariacją na temat którego jest właśnie to piwo. Piana złożona z
najdrobniejszych pęcherzyków, najtrwalsza tworzy się na American Weizen i
Piotrku z Bagien. Nigami i Uzi cieszyły się dość mizerną pianą tylko przez kilka
pierwszych chwil po nalaniu. Potem już została tylko cienka, poszarpana warstwa
drobnych i średnich bąbelków unoszących się na powierzchni piwa.
American Weizen (11,5
Blg, IBU 30, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze Zarzecze) – w
aromacie grapefruit (cóż by innego!), przepocona koszulka budowlańca, odrobina
mniej agresywnych cytrusów, pszenica, drożdże, trochę bananów. W smaku lekko,
ale nie wodniście. Przede wszystkim grapefruitowa goryczka, ale – i to jest
nowość – ustępuje ona po chwili, by zrobić miejsce bardzo przyjemnemu słodowi,
pewnej kwaskowości, bananom (również w teksturze – jest jakby odrobinę
mączniaste na podniebieniu). Bardzo pozytywne zaskoczenie. Nie żebym zaraz
leciał cały karton kupić, ale nie obrażę się jak ktoś mnie poczęstuje
birbantowym American Weizenem.
Piotrek z Bagien
White IPA (14 Blg, IBU 45, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w ramach
Kuźni
Piwowarów) – w aromacie ananas i brzoskwinia, budyń owocowy. Bardzo przyjemny zapach, wcale nie zepsuty amerykańskim chmielem, widocznie użytym z umiarem (wreszcie!). W smaku pierwsze wrażenie jest ananasowe, ale ten ananas – niestety – dość szybko przechodzi w grapefruit, który przy akompaniamencie kolendry i mięty – generalnie ziół (jest tam też lubczyk, szałwia, a może nawet piołun) – natychmiast robi się obrzydliwie gorzki. Gorzki i cierpki. Ta ściągająca policzki od środka gorycz zostaje na podniebieniu długo. Stanowczo zbyt długo. Słabo. Ale to nic nowego w przypadku Piotrków z Bagien, niestety.
Piwowarów) – w aromacie ananas i brzoskwinia, budyń owocowy. Bardzo przyjemny zapach, wcale nie zepsuty amerykańskim chmielem, widocznie użytym z umiarem (wreszcie!). W smaku pierwsze wrażenie jest ananasowe, ale ten ananas – niestety – dość szybko przechodzi w grapefruit, który przy akompaniamencie kolendry i mięty – generalnie ziół (jest tam też lubczyk, szałwia, a może nawet piołun) – natychmiast robi się obrzydliwie gorzki. Gorzki i cierpki. Ta ściągająca policzki od środka gorycz zostaje na podniebieniu długo. Stanowczo zbyt długo. Słabo. Ale to nic nowego w przypadku Piotrków z Bagien, niestety.
Nigami White IPA (14,9
Blg, IBU 55, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarze Korab) ma w
aromacie na pierwszym planie skórkę pomarańczową, grapefruit, pszenicę,
kolendrę – zaskoczenia wielkiego nie ma. Zaskoczeniem – miłym – jest brak
dominacji grapefruitowych akcentów chmielu amerykańskiego nad całą resztą.
Aromat jest przyjazny nozdrzom, przyjemny, ułożony. W smaku jest dość gładko i
słodko, zbożowo, kolendrowo. Zaskakująco przyjemnie. Wydać się może, że
wreszcie trafiliśmy na piwowarów, którzy potrafią z sensem i z umiarem
zastosować amerykańskie chmiele (wykorzystane tu zostały chmiele Citra, Cascade
i Centennial). Robią one za goryczkę – nie gorycz – bardzo przyjemnie kontrują
słodycz słodu i skórki słodkiej pomarańczy. Bardzo sympatyczna rzecz. A jeśli
pisze to zdeklarowany malkontent amerykańsko-chmielowy, to wielki szacun,
Panowie Szpuntowcy. Z nazwą chyba jednak nie wyszło – to piwo wcale nie jest
gorzkie. Ale to akurat jest jego zaleta.
Uzi White IPA (14
Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Browarach Regionalnych Wąsosz) – w
aromacie odrobina grapefruita, trochę rumianku, ale głównie karton – szary,
nijaki aromat. W smaku jest słodowo, grapefruitowo, ryżowo, karmelowo (!), ziołowo-goryczkowo.
Mimo iż smak Uzi jest dość płaski i jednowymiarowy, jest to całkiem przyjemnie
zachowujące się na podniebieniu piwo. Nie zraża do siebie kubków, a to krok we
właściwym kierunku.
Czas na ranking. Wygrywa – jednogłośnie, bezapelacyjnie i o
kilka długości – Nigami. Bardzo fajne piwo, jedno z lepszych IPA, jakie piłem.
Na drugim miejscu American Weizen od Birbanta. Na trzecim Uzi, głównie za
ewolucję na podniebieniu, za złożoność i harmonię – mimo użycia amerykańskich
chmielów. Poza podium ląduje Piotrek z Bagien. Jest bezlitośnie najsłabsze w
tej stawce, ale też jest po prostu nieprzyjemnym, niezrównoważonym, zupełnie
rozbieganym po podniebieniu napitkiem.