304. Petrus Oud Bruin
(Brouwerij De Brabembdere) 5,5%
305. Abbaye d’Aulne
Brune (Abbaye d’Aulne) 6%
306. Klasztorne Piwo
(Browar Jabłonowo) 6,4%
307. Dubbel
Cieszyński (Browar Zamkowy Cieszyn) 8,5%
308. Leffe Brune
(Abbaye de Leffe) 6,5%
Dzisiaj ciemne belgijskie. Nadszedł wszak listopad i czas
najwyższy zacząć przyzwyczajać organizm do trybu dogrzewania
wewnątrzustrojowego. Nic to, że dzisiaj termometr w samochodzie pokazywał mi 18
stopni, a przez te kilkadziesiąt kilometrów, które dziś zrobiłem, nie
potrafiłem przestać myśleć o tym, jak to ścierają mi się właśnie prześliczne
nowe opony zimowe, które przezornie założyłem już dobrych parę dni temu.
Listopad ma swoje prawa – trzeba zacząć się dogrzewać i basta!
Postanowiliśmy dzisiaj dokonać porównania dwóch polskich piw
warzonych w stylu belgijskich piw klasztornych z trzema oryginalnymi piwami z
Belgii. I tak, w szranki stanie dzisiaj Dubbel
Cieszyński, piwo smakowane już jakiś czas temu, o którym wspomnienia mamy
jak najbardziej przyjemne. Ciekawe czy kolejna warka utrzyma i wzmocni w
pamięci pozytywne wrażenia z tamtego pierwszego spotkania. Piwo chwali się na
etykiecie – i słusznie – zwycięstwem podczas festiwalu Birofilia 2014. Warzone
jest przez Browar Zamkowy Cieszyn, należący do Grupy Żywiec. Honoru polskich
piwowarów bronić będzie też Klasztorne
Piwo pochodzące z Manufaktury Piwnej Browaru Jabłonowo. Na etykiecie
znajdziemy informację o tym, że do produkcji tego piwa wykorzystano drożdże z
browaru zakonnego Trapistów w Walonii. Jak dotąd, bodaj żadne piwo pochodzące z
Manufaktury Piwnej nie zrobiło na nas dobrego wrażenia, a wręcz przeciwnie,
dlatego do szans tego zawodnika podchodzimy z lekką rezerwą. Niczego jednak nie
możemy przewidzieć, żadnego rezultatu wykluczyć.
Po stronie belgijskiej do boju staje dziś Petrus Oud Bruin, piwo dostępne jakiś
czas temu w ramach tygodnia piw belgijskich w pewnej popularnej sieci sklepów.
Z etykiety dowiadujemy się, że piwo to dojrzewało w dębowych beczkach przez 20
miesięcy zanim zostało rozlane do butelek i wysłane m.in. do nas. Belgijskich
piwowarów reprezentuje też Abbaye
d’Aulne Brune, piwo refermentowane w butelce. Inna wersja piwa z tego
samego browaru, Abbaye d’Aulne Blonde jakoś nie zrobiło wielkiej furory, ale
znowu – nie uprzedzamy się, smakujemy z otwartymi umysłami. I zamkniętymi
ustami, naturalnie. Stawkę dopełnia jedna z bardziej znanych belgijskich marek
– Leffe Brune. Tego piwa chyba
nikomu nie trzeba przedstawiać. Smakowane przez nas nie tak dawno trzy różne
wersje Leffe pozostawiły niezatarte wrażenie.
Piana – najbardziej obfita, naturalna, beżowa w Abbaye
d’Aulne. Wręcz wzorcowa. W pozostałych poprawna, grzeczna, za wyjątkiem Dubbela
Cieszyńskiego, gdzie piana miała charakter tej z Coca-Coli – pojawiła się
szybko, pobuzowała, poszumiała, po czym niemal natychmiast znikła prawie bez
śladu. Mimo braku zachwytów podczas nalewania, najtrwalsza piana okazuje się
być w szklance z Leffe, pozostając na powierzchni piwa do samego końca naszej
sesji, a więc około pół godziny.
Petrus Oud Bruin (leżakowane 20 miesięcy w
dębowych beczkach) pachnie przede wszystkim kwaśnym jabcokiem. Zaczynamy się
zastanawiać czy nie schłodziliśmy tych piw za bardzo. Całe szczęście, w
większości są to małe butelki, niewielkie objętości, więc na podniesienie się temperatury
nie trzeba będzie długo czekać. Po chwili jednak pojawia się coś więcej –
drożdże, bardziej strawna winność, fermentowane owoce (domowej roboty wino z
czerwonych porzeczek). Tak czy inaczej, aromat nie należy do powalających. W
smaku jest bardzo lekkie, kwaśne, z akcentami czerwonej porzeczki. Da się
wyczuć drożdże, odrobinę karmelu.
Abbaye d’Aulne (refermentowane
w butelce) ma metaliczny, mało przyjemny aromat. Gdzieś pod tym metalem znaleźć
można pewną owocowość – śliwki z kompotu, ananas – ale są to ciągle owoce z
puszki. Trochę palonego słodu, odrobina karmelu. Smak ma lekki, zaskakująco
przyjemny, biorąc pod uwagę porankowy nieco aromat. Są tam akcenty goździków,
gruszek, kawy, palonego słódu. I wszystko byłoby dobrze, gdyby po paru chwilach
nie pojawiły się aż nazbyt wyraźne akcenty aspartamu, słodzika zastępującego
cukier.
Klasztorne (14,8
Blg, niefiltrowane) ma w aromacie akcenty kawy z mlekiem, jarzębiny, lekką
wędzonkę. Jak dotąd, ku naszemu zaskoczeniu, jest to najprzyjemniejszy aromat.
A właściwie jedyny przyjemny. Po paru chwilach jednak, aromat zrobił się
płaski, jednowymiarowy – karmel z lekką tendencją do arabskiej gumowatości. I
akcentami kleju do znaczków. Mniej przyjemnie niż chwilę po wlaniu piwa do
szklanki. Smak jednak jest bardzo przyjemny – akcenty dymne, karmelowe, owocowe
(dojrzałe brzoskwinie, suszone śliwki, rodzynki).
Dubbel Cieszyński
(18 Blg, IBU 17, pasteryzowane) pachnie przede wszystkim alkoholem, acetonem, karmelem
i sokiem jabłkowym. Mało to przyjemne, ale może poprawi się wraz ze wzrostem
temperatury. Po paru chwilach trudno doszukać się jakichkolwiek znaczących
zmian. Pojawia się, co prawda, dość miły akcent oranżady, ale nutki acetonu nie
odpuszczają, są wszędzie. Na podniebieniu przede wszystkim czuć wysokie
nagazowanie, odpowiedzialne pewno za pianę w takiej, a nie innej postaci. W
smaku znaleźć można nutki karmelowe, czekoladowe, cynamonowe, brzoskwiniowe.
Bardzo wyraźnie czuć nieprzyjemny, palący alkohol.
Leffe Brune (pasteryzowane)
ma w aromacie przede wszystkim bardzo przyjemne akcenty wędzonki, palonego
drewna, dymu. Spod nich przebijają się nutki ciężkich, ciemnych owoców (m.in.
bardzo dojrzałe ciemne winogrona). Na podniebieniu jest pełne, wyraziste,
rozkoszne. Jest gładkie, eleganckie, wręcz wykwintne. Akcenty morskie, słone,
korzenne, piernikowe, palony słód, dojrzałe, ciemne winogrona, ciężki likier
wiśniowy.
Witam.
OdpowiedzUsuńCzytając Państwa blog (na marginesie fajnie pisany) doszedłem do tego miejsca i stwierdziłem, że dalej już nie zdołam... Rozumiem, że można mieć "uraz" do Pinty czy innych udających prawdziwych craftowców "piwowarów" - sam się wkurzam jak kupuję piwo za kilka- kilkanascie PLN a tam zamiast oczekiwanych niebiańskich doznań kanał, ściera i kwas ale proszę o odrobinę elementarnej konsekwencji! Zachęcony Waszymi recenzjami, w poszukiwaniu dobrego piwa zakupiłem kilka pozycji z Glogera i ... dramat! Nie licząc porteru (który też jakoś specjalnie mnie nie zachwycił - ot poprawny i tyle, a koszt np. w porównaniu do Komesa dużo większy)reszta wypustów tego browaru to tragedia - kanaliza, pustka w smaku, dobrze że chociaż opakowania ładne :).
Chciałbym wierzyć, że to przypadek ale obawiam się, że ten hołubiony na tym blogu browar to aktualnie wielkie nieporozumienie.
A'propos - w przypadku Dubbla trudno mówić, że piwowarzy żywieccy przestali się starać - przecież to piwo to jednorazowy wypust i kwestia zmiany smak to nie różnice w warkach tylko efekt starzenia się piwa (dojrzewania)!
Pozdrawiam i życzę kolejnych dobrych degustacji!
SM
No, jeśli czytał Pan za jednym zamachem, to gratuluję cierpliwości i samozaparcia. ;-) Sam bym tak daleko pewno nie zaszedł. Przy okazji, mam też wrażenie, że te nasze frustracje, które związane są/były z kraftowymi nieporozumieniami, a które nam były dawkowane stopniowo, co jakiś czas, Panu się trafiły na raz. Rozumiem więc przesyt.
UsuńCo do Glogera, to sam już nie wiem - raz po raz natykam się na skrajne opinie. Albo są tak nierówni, albo mamy do czynienia z dwoma różnymi grupami odbiorców, z których każda poszukuje w piwie czegoś innego. Albo i jedno i drugie.
Co do Dubbla, to moja pomyłka i niedopatrzenie. Widocznie to rzeczywiście kwestia dojrzewania. Lub zepsucia spowodowanego kiepskimi warunkami przechowywania w sklepach i hurtowniach. Znam przypadki piwa przymrożonego w nocy, na niezabezpieczonym zapleczu, które i tak trafiło potem na półki. Różnie bywa.
Pozdrawiam serdecznie