324. Hen’s Tooth
(Morland Brewing) 6,5%
Belhaven Scottish Ale
(Belhaven Brewery) 5,2%
325. Fuller’s ESB
(Fuller Smith & Turner plc) 5,9%
326. Bazyl (Beer
City) 5,9%
Zapragnęliśmy przypomnieć sobie smak prawdziwego,
wyspiarskiego ale. Nie jakichś mniej czy bardziej udolnych imitacji z Polski
czy Czech, charakteryzujących się zwykle brakiem umiaru w stosowaniu wątpliwej
jakości amerykańskich chmielów. Nie, my chcemy prawdziwego ale, bitter, czy jak
go tam nie nazwać. Stąd na stole dzisiaj trzy butelki właśnie z Wysp – dojrzewające
w butelce angielskie Hen’s Tooth, wielokrotnie nagradzane i wyróżniane Fuller’s
ESB (Extra Special Bitter) z browaru w Chiswick, oraz znane i lubiane szkockie Belhaven
Scottish Ale. Piwo to już u nas występowało, więc pozbawione zostało numeracji
powyżej. Jako że nie porzucamy nadziei, iż być może kiedyś wreszcie znajdziemy jakiś
polski browar, który zrobi przyzwoite piwo górnej fermentacji, do stawki
dorzucamy dziś wyrób browaru kontraktowego Beer City z Krakowa, mianowicie piwo
określane przez producenta jako golden summer bitter, Bazyl. Piwo wyróżnia się
na półce bardzo ciekawą szatą graficzną etykiety, no i spore uznanie za nawiązania
do rodzimej tradycji – zarówno w nazwie, jak i w grafice (choć niemiłosiernie
gryzie w oczy znajdujące się na krawatce logo browaru, nawiązujące bezlitośnie
do Sin City). Trzymamy kciuki.
Piana wszędzie taka sama – pojawia się dość obficie,
natomiast redukuje się szybko i zalega na powierzchni piwa w postaci
poszarpanej, cieniutkiej warstwy. Najbardziej trwała na Bazylu. Wszystkie
cztery piwa mają typową dla bitter barwę głębokiego bursztynu. Bazyl jest
niefiltrowane, co natychmiast pozytywnie rzuca się w oczy.
Hen’s Tooth (14,4
Blg) w aromacie ma wyraźny słód, chmiele, jałowiec, akcenty owocowe –
brzoskwinie, truskawki, jeżyny, akcent dymu z cygara, mleczne akcenty typu
krówki, toffi, śmietanka. Po jakimś czasie robi się biszkoptowo-morelowe z
otwartym szeroko słoikiem kleju do znaczków na poczcie. Dawno nie byłem na
żadnej poczcie – czy tam ciągle wystawiają słoiczek kleju z pędzlem w środku? W
smaku pełne, wyraziste, owocowo-ziołowe, ziołowo-gorzkie, akcenty karmelu,
odrobina gumy arabskiej, no i niestety, dość wyraźnie wyczuwalny alkohol. Szkoda,
bo kompozycja aromatyczno-smakowa tego piwa dałaby mu duże szanse na miejsce
medalowe w dzisiejszej stawce. Jak ostateczni będzie – zobaczymy. Do zlewu na
pewno nie trafi.
Belhaven Scottish Ale
– w aromacie przede wszystkim słodowa baza, akcenty ziołowe (majeranek?),
suche, wytrawne akcenty chmielowe. Prażony słonecznik, kukurydza, maślany
popcorn, słodki karmel, orzechy. W smaku bardzo przyjemne, gładkie, eleganckie.
Słód, przyjemny karmel, lekka śmietankowość, akcent gorzkiej czekolady z orzechami
i rodzynkami, odrobina chmielowych, bardzo przyjemnych nutek, które tonują
słodycz, ale na pewno nie dominują. Bardzo przyjemne piwo do powolnego
sączenia. Poukładane i grzeczne.
Fuller’s Extra Special
Bitter Champion Ale (13,9 Blg) ma zapach bardzo nostalgiczny – taki zapach
unosi się przy barze porządnego angielskiego pubu – te wszystkie piwa, które
rozlały się podczas pompowania, lekko skwaśniałe, zmieszane z aromatami pubu i
wszystkiego, co dzieje się wokół baru… nutki powideł truskawkowych, akcenty
orzechowe, całe mnóstwo bardzo rozkosznego słodu, który tylko lekko skontrowany
jest akcentami chmielu. W smaku przyjemne, pełne, gładkie. Przede wszystkim
porządna baza słodowa, na jej tle akcenty ziołowe, świeże orzechy włoskie, miód,
pieczone kasztany. Bardzo eleganckie piwo, którego chce się jeszcze i jeszcze.
Bazyl (13 Blg, IBU
45, niefiltrowane, pasteryzowane, warzone w Browarach Regionalnych Wąsosz) ma
aromat bardzo wyrazisty, rześki - powidła śliwkowe, jarzębina, dzika róża,
miód, delikatne akcenty żywiczne, suszone gruszki. Z czasem, ze wzrostem
temperatury, coraz wyraźniejsze stają się mdłe akcenty żywiczne, politura,
stolarski klej kostny. Na koniec pojawiają się dość wyraźne akcenty
przemysłowej gumy z wtryskarki. Ale to dopiero wtedy, gdy piwo (wyciągnięte
wszak z lodówki) osiąga temperaturę optymalną dla tego rodzaju piwa. W smaku na
początku uderza fala akcentów rodem z kleju do znaczków i gumy arabskiej. Jakiś
miechunko-podobny wosk, kwaśno-gorzka ziołowość. Ale przede wszystkim chaos. W
smaku tego piwa tak naprawdę nie wiadomo o co artyście chodziło – czy chciał
namalować Bitwę pod Grunwaldem, czy Guernicę. A wyszło jak renowacja chrystusowego
oblicza w hiszpańskim kościółku w miasteczku Borja parę lat temu. Ot, taki
piwny bohomaz wyszedł. Zalegająca na podniebieniu ziołowa gorycz wykrzywia gębę
pijącego z maestrią godną pędzla 80-letniej Cecilii Gimenez. Nie o to nam
chodziło, nie o to.
Ranking, ranking! Wygrywa Balhaven, na drugim miejscu
Fuller’s, na trzecim Hen’s Tooth, na czwartym Bazyli. Dzisiaj to moje lepsza
połowa wygłosiła swoją opinię jako pierwsza. Hmmm… Belhaven Scottish Ale już
raz triumfowało podczas naszych piwnych wieczorków. Czy na pewno jest lepsze od
ESB? Tutaj nie jestem pewien, pociągam kolejne dwa łyki (ha! wiadomo, że to
tylko pretekst). Chyba jednak ESB ma za dużo – w porównaniu do Belhaven –
gorzkawych, ciężkich akcentów. Wezmę jeszcze łyk dla pewności… Tak, wygrywa
Belhaven Scottish Ale, na drugim miejscu plasuje się Fuller’s ESB. Co do
trzeciego i czwartego miejsca, już od paru chwil nie miałem najmniejszej
wątpliwości – na podium jest jeszcze miejsce dla Hen’s Tooth. Poza nim ląduje
Bazyl. I tyle w temacie nadętych polskich kraftów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz