301. Pils
(Browar Kraftwerk) 5,1%
302. Gloger Classic
(Browar Miejski Gloger) 5,2%
303. Postřižinské
Bogan (Pivovar Nymburk) 5,5%
Kormoran Jasny
(Browar Kormoran) 4,9%
Dzisiaj wkraczamy w czwartą setkę opisywanych, porównywanych
i ocenianych piw. Może by tak coś tam… Eee, świętować będziemy pierwszy tysiąc.
Obowiązująca na Dolnym Śląsku pogoda zamiast promować
nadejście sezonu na piwa mocne, ciężkie, rozgrzewające, od dobrych paru dni
podsyca nastroje pro-lagerowe. Zajrzeliśmy więc w czeluście i inne zakątki
kryjące u nas piwo i wyciągnęliśmy całkiem niezły zastęp piw jasnych, lagerów.
Zupełnie niechcący, wyciągając je jak popadnie, ustawiliśmy dzisiejszą stawkę –
trzech polskich zawodników, w tym dwa piwa z browarów rzemieślniczych
(Kraftwerk, Gloger) i jeden regionalny Kormoran Jasny. Czoła spróbuje im stawić
przedstawiciel narodu, który wie dobrze jak się robi wyśmienite lagery –
czeskie Postřižinské Bogan. Już po opstrykaniu butelek i nalaniu piwa do
szklanek okazało się, że Kormoran Jasny już raz u nas występował, dlatego
powyżej pozbawiony jest numeru.
Mogę się mylić, ale to chyba Pils warzony przez Kraftwerk (a
właściwie przez Browary Regionalne Wąsosz dla Browaru Kraftwerk Sp. z o.o.)
wywołał gdzieś tam w internetach dyskusję na temat tego, czy browarom kraftowym
wypada warzyć lagery. Bo przecież lagery są fuj, są koncernowe, że krafty nie
powinny, bo lager to przecież takie nierewolucyjne piwo. Naprawdę, marzy mi się
rewolucja piwna, której celem będzie robienie dobrego piwa. Ani mniej, ani
więcej. Niezależnie od wybranych przez piwowarów gatunków. Tymczasem mamy
zwykle do czynienia z cudakami, których najczęściej zwyczajnie nie da się pić.
Ot, rewolucja.
W przypadku kraftwerkowego Pilsa, z etykiety – skromnej, acz
gustownej – dowiadujemy się, że piwo to powstało w kooperacji Browaru Kraftwerk
i Kattowitzer Bräuhaus. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż warzone było w Browarach
Regionalnych Wąsosz, lista płac, jaką musi wypełnić treścią konsument końcowy
wydłuża się poza granice przyzwoitości, co ma odzwierciedlenie w ostatecznej
cenie piwa. Miejmy nadzieję, że jest jej warte. Choć umieszczenie w centralnym
miejscu etykiety informacji (po niemiecku), że piwo wyprodukowano zgodnie z
Bawarskim Prawem Czystości z 1516r. każe podejrzewać, że coś więcej niż tylko
wyśmienita jego jakość ma zdobyć mu przychylność piwoszy.
Bogan to harcerski pseudonim Bohumila Hrabala, postaci dość
blisko związanej z browarem Nymburk, a podobizna pisarza zdobi etykietę piwa.
Wszystkie cztery piwa mają typową, lagerową jasno-złotą
barwę, przy czym Postřižinské Bogan jest o pół tonu ciemniejsze od pozostałych.
Wszystkie pokryły się poprawną, białą, naturalną pianą, która wydaje się
najtrwalsza w szklance z Pilsem z Kraftwerka. To piwo jest też wyraźnie
niefiltrowane – w szklance pojawiło się smakowite zmętnienie.
Pils Kraftwerk (12
Blg, pasteryzowane, niefiltrowane), jak przystało na pils, pachnie zbożem,
słodem, delikatnie chmielem. Nie ma tam żadnych fajerwerków aromatycznych, ale
też nie ma żadnych, absolutnie żadnych nutek obcych, niepożądanych. Nie chwal
dnia przed zachodem słońca, nie licz kurczaków zanim się nie wylęgną, a
przysłowia mądrością narodów. Już po paru chwilach okazuje się, że aromat Pilsa
z Kraftwerka chwalony był przedwcześnie. Pojawia się bardzo nieprzyjemny akcent
stęchlizny, bagna. W smaku jest przede wszystkim słód, na drugim planie gorycz
(nie goryczka). Po chwili słodowa baza ustępuje kwaśnym, coraz bardziej
dominującym akcentom, a gorycz siedzi na podniebieniu i nie chce sobie iść.
Paskudna, zalegająca gorycz, która przykrywa wszystko. Piwo jest słabe,
kiepskie, nieprzyjemne.
Gloger Classic (12
Blg, niepasteryzowane) ma aromat pełniejszy, bardziej złożony. Jest tam
oczywiście przede wszystkim słód i trochę chmielu, ale też jest pewna doza
nutek owocowych (maliny) i śmietankowych. Po paru chwilach te dwa akcenty łączą
się w wyraźny budyń malinowy. Nie żeby dominował, nie. Stanowi tylko dodatkowy
wymiar. Bardzo przyjemne wrażenia. Smak Gloger Classic jest tak elegancki, jak
etykieta na butelce – bardzo wyraźna, wyważona słodowa baza, delikatne akcenty
owocowe, a chmielu dokładnie tyle i dokładnie takiego, jak trzeba, by
zrównoważyć słodycz, a nie zniechęcić podniebienia do kolejnego łyka. I
kolejnego. I kolejnego. Wszystko poukładane grzecznie, wyważone, wzorcowo wręcz
zharmonizowane. Subtelne, wyrafinowane piwo. Żadnego chaosu, od początku do
końca wiadomo o co w nim chodzi. Aż żal, że Białystok jest tak daleko.
Postřižinské Bogan
oprócz obowiązkowego słodu i chmielu (znowu niewiele tegoż, co wadą absolutnie
nie jest) ma w aromacie mniej przyjemne nutki kwaskowe i lekki zaciąg pasty do
podłóg. Po chwili pojawiają się akcenty żółtych jabłek. Trzeba jednak jasno
powiedzieć sobie – wąchanie Bogana nie jest ucztą dla nozdrzy. Sprawdźmy więc
jak smakuje. Już po pierwszym łyku wiadomo, że… w smaku Postřižinské Bogan jest
przebrzydłe. Słodko-kwaśne, obleśne, na koniec gorzkie. Mydlane. Do tego
nadmiernie nagazowane. Owszem, są tam akcenty pieczonych jabłek, są śliwki i
rodzynki. Nie da się o nim powiedzieć, że to piwo płaskie w smaku, jednak
panujący tam chaos i dominacja nad wszystkim ciężkiej słodyczy, nieprzyjemnej
kwasowości i zalegającej goryczy dyskwalifikuje je w naszych oczach.
Kormoran Jasny (12,5
Blg, pasteryzowane) pachnie słodem i chmielem, ale też ma wcale nie delikatne,
wcale nie przyjemne akcenty kwaśnych jabłek i miodu. Po chwili pojawiła się nieśmiała
nutka galaretki pomarańczowej, przypominająca do złudzenia żelki zatopione w
legendarnej czekoladzie Studenckiej, przywożonej zza południowej granicy. Mimo
zapewnień na etykiecie o mocnym chmieleniu, jakoś tego chmielu w dużych
ilościach tutaj nie ma. W smaku jest to piwo o smaku kiepskiej jakości soku
jabłkowego, doprawionego sokiem z surowej kapusty. Goryczka, która próbuje
ratować sytuację, powoduje tylko jeszcze więcej szkód na podniebieniu. Jest
płasko, a do tego nieprzyjemnie. A „nieprzyjemnie” jest tutaj klasycznym
przykładem eufemizmu. To piwo jest obrzydliwe. Jest to piwo, w przypadku
którego perspektywa wypicia samodzielnie całego pół litra przyprawia o ciarki.
Jak dobrze, że parę metrów stąd jest zlew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz