330. Belgzebub
(Reden) 7,8%
331. Rejwach na
Kazimierzu (Ursa Maior) 4,9%
332. Delirium Tremens
(Brouwerij Huyghe) 8,5%
333. Piotrek z Bagien
Belgian Blond Ale (Jan Olbracht) 6%
Od długiego już czasu kusiło mnie, żeby próbować Delirium
Tremens. Takiego piwa z Belgii. Sam nie wiem co mam sobie myśleć o ich butelce
(która wcale nie jest kamionkowa, jak mogłoby się wydawać), szacie graficznej
czy samej nazwie. Jedno jest pewne – ta ostatnia jest chwytliwa. Dorzuciliśmy
więc do belgijskiego stwora piwnego kilka polskich piw mających Belgię w nazwie
lub określeniu gatunku. I tak, na stole pojawił się Belgzebub, Belgian strong
blond ale z browaru Reden. W przypadku tego piwa, bardziej nie chcę niż nie
potrafię skomentować nazwy i szaty graficznej. Tuż obok pojawia się kolejna
edycja Piotrka z Bagien z browaru Jan Olbracht, tym razem Belgian Blond Ale. Na
koniec, piwo którego jestem najbardziej ciekaw, mianowicie Rejwach na
Kazimierzu z położonego w Bieszczadach, zupełnie nowego (przynajmniej dla nas)
browaru Ursa Maior. Co prawda, nie wiemy jaki związek z warzeniem belgijskiego
piwa w Bieszczadach ma Kazimierz i wszystkie żydowskie odniesienia na etykiecie,
ale co tam. Nie żeby nam to jakoś przeszkadzało. Spróbujemy piwa.
Wszystkie piwa mają barwę bursztynową, bardzo zbliżoną do
siebie, plus/minus pół odcienia. Jedynie prawdziwy Belg, ten z delirium, ma
barwę jasną, wygląda jak lager. Piana najbardziej obfita w Delirium (tutaj też
najbardziej trwała) i Belgzebub, najmniej obfita i najmniej trwała w Rejwachu.
Wszystkie polskie belgijskie piwa są ewidentnie niefiltrowane. Delirium Tremens
jest ostentacyjnie klarowne.
Belgzebub (18
Blg, IBU 30, niefiltrowane, niepasteryzowane) w aromacie orzechy, świeży chleb,
alkohol, skórka z pomarańczy, cynamon. Po chwili pojawia się dość nieprzyjemny
zapach witaminy C, już po wyssaniu cukrowej polewy, oraz naftalina. W dalszym
ciągu jednak nie jest to niefajny aromat. W smaku guajazyl i witamina C, chemiczne,
apteczne paskudztwo. Plus akcenty chlebowe, pomarańczowe. Wyraźnie czuć
alkohol, mogłoby być go tu mniej, choć jakoś specjalnie nie przeszkadza. Po
chwili na podniebieniu robi się ciepło i korzennie-piernikowo.
Rejwach na Kazimierzu
(12 Blg, niefiltrowane, niepasteryzowane) pachnie klasycznym, zawijanym
makowcem, miętą, drożdżami, kandyzowaną skórką pomarańczy. Po chwili aromat
uzupełniają nutki świeżego słonecznika, echo migdałów. Bardzo przyjemna rzecz,
przynajmniej do wąchania. Sprawdźmy co w smaku. Tutaj jest bardzo przyjemnie –
słonecznik, mokry mak, lekka woskowość, po chwili gdzieś zza winkla wyskakuje
mięta i orzeźwia podniebienie. Są tam też cytrusy – raczej w stronę cytryny i
limonki, korzenne przyprawy. Niewiarygodnie ładnie skomponowane, grzecznie
poukładane piwo. Aż chce się sięgnąć po więcej.
Delirium Tremens
pachnie miodem, zbożem, wysuszoną trawą (nie sianem), lipą, zieloną herbatą z
opuncją figową. Przyjemne, ciekawe. W smaku jest cytrusowo, korzennie,
przyjemnie. Są też śliwki, brzoskwinie, czekolada. Niestety, jest też alkohol.
Gdyby nie on, byłoby to zdecydowanie piwo wieczoru. Nie jest on jakoś
specjalnie nachalny i nieprzyjemny, jednak zdecydowanie jest tutaj zupełnie
niepotrzebny.
Piotrek z Bagien
Belgian Blond Ale (14 Blg, IBU 20, niefiltrowane, pasteryzowane) pachnie
bardzo nieprzyjemnie, nie da się ukryć tego chmielu Mosaic, oj nie da. Akcenty
kolendry, grapefruita. Nawet tego curacao, które wymieniono w składzie, trudno
doszukać się w aromacie, a wszak to wyrazisty akcent. W smaku jest lekko, na
granicy wodnistości, owocowo-goryczkowo. Jabłka, kolendra, może odrobina kminku.
Płasko, wszystkie nutki ułożone jedna na drugiej, bez jakiejś fantazji. W
kategorii piw chmielonych amerykańskimi chmielami na pewno byłoby wysoko,
natomiast w tym zestawieniu nie ma wielkich szans.
Czas na podsumowanie. Wygrywa dzisiaj Rejwach, i to dość
wyraźnie. Na drugim miejscu Delirium Tremens. Gdyby nie ta alkoholowość, to kto
wie jak ułożyłby się szczyt stawki. Na trzecim Belgzebub, na czwartym Piotrek. Im
cieplejsze były te dwa ostatnie, tym mniej byłem pewien akurat tej kolejności.
Nie miało to jednak znaczenia, gdyż ani jednego, ani drugiego nie chcę już
nigdy więcej widzieć w swojej szklance. Po konsultacji okazało się, że werdykt
jest jednogłośny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz