czwartek, 9 czerwca 2016

BrewDog x 10




470. Elvis Juice, Grapefruit Infused IPA, 6,5% vol.
471. Session IPL (prototype), Dry-Hopped Lager, IBU 20, 4,4% vol.
472. Candy Kaiser, Norddeutsches Retro Altbier, 5,2% vol.
473. This. Is. Lager. 21st Century Pilsner, 4,7% vol.
474. Hop Fiction Pale Ale, American Pale Ale, 5,2% vol.
475. Hopped-Up Brown Ale (prototype), IBU 85, 6,3% vol.
476. 5 AM Saint, American Red Ale, 5% vol.
477. Jet Black Heart, Oatmeal Milk Stout, 4,7% vol.
478. Arcade Nation, Black India Pale Ale, 5,2% vol.
479. Pumpkin King, 5,4% vol.

Wróciliśmy z browaru objuczeni zakupami. Niestety, trzeba było się ograniczać, a w sklepie w browarze stało ze dwadzieścia wersji różnych piw warzonych na miejscu. W tym kilka „prototypów” – piw, które są w fazie testowania, niedostępnych nigdzie indziej, tylko w browarze. Dwa takie prototypy trafiły na nasz stół – Session IPL i Hopped-Up Brown Ale. Zrezygnowaliśmy z Punk IPA, którego już napiliśmy się za wszystkie czasy (nie żeby było niesmaczne!), za to postanowiliśmy jeszcze raz podelektować się czerwonym ale 5 AM Saint, oraz jednym z lepszych stoutów, jakie zdarzyło mi się przelać przez gardło, Jet Black Heart. Ciekawym również jak w BrewDog poradzili sobie ze stylem altbier (Candy Kaiser), no i generalnie nudnym piwem dyniowym (Pumpkin King), piwem najwyraźniej stanowiącym wyzwanie dla piwowarów.

Skład moczygęb podczas dzisiejszego piwkowania jest odrobinę inny niż zwykle, a że piw mamy sporo do przerobienia, postanowiliśmy odbiec nieco od przyjętej na tym blogu formuły. No i ze względu na różnorodność stylów, nie robimy dziś rankingu. Zamiast tego, stosujemy bardzo uproszczoną skalę ocen – od „beznadziejne”, przez „słabe,” „fajne,” „świetne” do „rewelacyjne”. Albo, jeśli ktoś woli, oceny w skali od 1 do 5. Nie lubimy komplikować sobie życia. Poza tym, chodzi przecież przede wszystkim o przyjemność smakowania. A że okoliczności, w których odbywa się ta sesja są więcej niż niezwykłe – siedzimy w Manager’s House w destylarni Parkmore w Dufftown (północno-wschodnia Szkocja) – to przecież nie chcemy psuć sobie nastroju jakimś wysiłkiem organoleptyczno-sensoryczno-intelektualnym.

Aha, jeszcze jednak uwaga. Na etykietach piw dostępnych w Szkocji – również tych kraftowych, bo i tutaj ta zaraza się rozprzestrzenia – zwykle próżno szukać informacji o zawartości ekstraktu, filtracji, pasteryzacji, rodzajach słodu, czy chmielu. Często nie ma nawet informacji o gatunku piwa. Mi to pasuje – bo piwo ma smakować, a nie ogłuszać fachowym żargonem. Dotyczy to również BrewDoga – tutaj tylko „prototypy” podają IBU, ale już informacji o ekstrakcie nie ma. Stąd i w moim wpisie nie ma tych informacji.

No nic, szkoda gadać. Nalewamy, pijemy, oceniamy.

Elvis Juice (z dodatkiem skórki pomarańczy i grapefruita) – intensywny aromaty grapefruita – i skórki i owoców; słodki, owocowy, truskawka z kompotu, marakuja, limetka, persymona; grapefruit bardzo przyjemny w aromacie, bardzo grzeczny. Smak przede wszystkim owocowy, przyjemny – są tu owoce egzotyczne z aromatu, jest sporo cytrusów, odrobina jabłek. Chmielowa goryczka wzorcowa wręcz – pojawia się i natychmiast układa tam, gdzie jej miejsce w bardzo przyjemnym pochodzie akcentów smakowych na podniebieniu.
Ocena: FAJNE

Session IPL (prototype), chmiele Chinook, Amarillo, Simcoe, Citra, Mosaic – aromat ciężki, mało przyjemny – przede wszystkim zbożowy; chmiele musiały być dodane w śladowych wręcz ilościach, bo nie czuć ich w aromacie niemal zupełnie; akcent kiszonej kapusty. W smaku zbożowość przykryta czystą, żywą lukrecją i żywicą z czereśni. Posmak mentolowy na podniebieniu. Płaskie i mało rozbudowane. Bardzo delikatna i niespecjalnie zaakcentowana goryczka. Piwo generalnie słabe, mało imponujące.
Ocena: SŁABE

Candy Kaiser – bardzo wyraźny żytni zasyp, odrobina karmelu, delikatny dymek i spalenizna. Bardzo przyjemny, obiecujący aromat. W smaku (znacznie pełniejszym niż poprzednie) bardzo wyraźne akcenty zbożowe, karmelowe, kawowe (kawa zbożowa) i palone. Całość zgrabnie wyrównana chmielową goryczką. Przyjemne, godne polecenia piwo.
Ocena: ŚWIETNE

This. Is. Lager. – pachnie jak odświeżające piwo do picia przy grillu. Pils i już. W smaku po prostu pils. Najzwyklejszy, bez fajerwerków. Gładki, równy lager. Koncernowy wręcz. Wcale nie wybitny, a wręcz przeciwnie. Goryczka – typowo pilsowa – nie wiadomo skąd i jak, zupełnie niepasująca do reszty, nieprzyjemnie zalegająca. Świat wręcz zalany jest lepszymi pilsami. Zdecydowanie lepszymi.
Ocena: BEZNADZIEJNE

Hop Fiction Pale Ale – tłucze w nos cytrusami – skórka cytrynowa, grapefruit, limetka, trochę owoców egzotycznych, odrobina maliny. Smak pełny, owocowy – ciężkie, dojrzałe owoce, głównie egzotyczne (papaja), po czym następuje atak chmielowy w postaci akcentów lekkiej, rześkiej żywicy sosnowej – coś pomiędzy kwaskowatością a cierpkością w bardzo sympatycznym wydaniu. Ładnie ułożone, dobrze zharmonizowane piwo. Fajna rzecz, choć pojawia się tam jakiś niemiły, lecz krótkotrwały akcent.
Ocena: FAJNE+

Hopped-Up Brown Ale (prototype) - bogaty, mocny aromat z akcentami palonego węgla drzewnego, odrobiną kakao, gorzkiej czekolady. W smaku pełne, kawowo-palone, karmelowe. Trochę za dużo chmielu, który natychmiast przykrywa cały smak i pozostawia zalegającą goryczkę na podniebieniu. Bardzo płaskie, jednowymiarowe piwo, pozostawiające na podniebieniu gorycz grapefruitowego albedo. Paskudztwo.
Ocena: SŁABE

5 AM Saint – ciężkie owoce egzotyczne, trochę cytrusów, bardzo przyjemny aromat. Smak nieco cierpki, ale pełen owoców – truskawki, limonki, jabłka. W smaku jest dość cierpko, świeży słonecznik, odrobina zielonego jabłka, lekki posmak mięty. Goryczka na swoim miejscu, w odpowiednich proporcjach. Przyjemne, zrównoważone piwo, choć lane z patyka w browarze smakowało niebo lepiej.
Ocena: ŚWIETNE

Jet Black Heart – gorzka czekolada, kawa z mlekiem, skórka banana, żelki owocowe, rodzynki. Bardzo przyjemny, ciepły aromat. W smaku pełne, grzeczne, aksamitnie łagodne, doskonałe. Są tu akcenty gorzkiej czekolady, jest tu kawa z mlekiem, są mleczne karmelki. Goryczka tam, gdzie ma być, tyle ile ma być, taka jaka ma być. Przepiękne piwo. Jeden z lepszych stoutów, jakie w życiu piłem.
Ocena: REWELACYJNE

Arcade Nation Black IPA – gorzka, bardzo gorzka czekolada, a nad nią buzują amerykańskie chmiele, czyli cytrusy, owoce egzotyczne, żywica, trochę suszonych śliwek. Pachnie obiecująco. W smaku jest może trochę za bardzo wodniście, za mało ciała. Jednak jest dość fajnie, cytrusowo-kawowo z palonymi akcentami. Trochę za dużo cierpkiej, grapefruitowej goryczki, takiej rodem z albedo. Siada na podniebienie i zalega. Piwo wybitne nie jest.
Ocena: FAJNE

Pumpkin King – w aromacie guma balonowa, brzoskwinie, żołądkowa gorzka, odrobina anyżku, a jak się w to wszystko mocno wwąchać, to wyraźnie czuć miąższ dyni. Po chwili bardzo wyraźnie czuć z jednej strony dynię, a z drugiej słód. Smak jest pełny, ale jakoś mało wyrazisty, mało złożony – wyraźnie czuć dynię, ale i akcenty gumy arabskiej, odrobinę syropu klonowego, odrobinę cynamonu, przyprawy do pierników. Nie ma tu zupełnie ewolucji smaku. Piwo słabe, ale takie zwykle bywają piwa dyniowe.
Ocena: SŁABE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz