wtorek, 29 września 2015

Dostawa z Radomia. Viva la Pivovaria!



258. Bursztynowe (Pivovaria) 5,7%
259. Bogaty Dziad APA (Pivovaria) 5%
260. Pszeniczne (Pivovaria) 5,1%
261. Pils (Pivovaria) 5%

Dzisiaj nie będzie żadnych rankingów, żadnego porównywania. Dzisiaj mamy na tapecie cztery piwa z radomskiej Pivovarii. Aż trzy z nich to piwa niepasteryzowane i niefiltrowane, trzeba się z nimi rozprawić zanim zrobi to z nimi czas i czynniki naturalne. Innymi słowy, zanim się zepsują. A że na stole mamy cztery kompletnie różne gatunki piwa, każdy ranking byłby co najwyżej wyrazem preferencji oceniającego co do poszczególnych gatunków. I tyle.

Pivovaria już raz zrobiła dobre wrażenie. Nawet Chytra Baba z Radomia rozanieliła nas nie na żarty, mimo iż APA zdecydowanie nie jest naszym ulubionym gatunkiem. Podobnie było z pivovarnianym pilsem, koźlakiem i bursztynowym. Jednak w warunkach, w jakich smakowane były te piwka, nie było mowy o jakiejś dogłębnej analizie, a już na pewno nie o jakimkolwiek spisywaniem wrażeń. Spróbujemy to dzisiaj nadrobić.

Nalewamy piwka do szklanek, obserwujemy pianę. W tej konkurencji zdecydowanie wygrywa Bursztynowe, na którym piana jest najbardziej obfita i trzyma się dzielnie do końca naszej sesji. Najsłabiej w tej kategorii wypada Bogaty Dziad, na którym  piany jest niewiele, a po chwili nie ma jej wcale. Na pozostałych nie jest źle, a piana trzyma się długo. Wszystkie piwa są niefiltrowane, więc mętnią się rozkosznie w szklankach. Każde ma barwę mniej więcej odpowiadającą reprezentowanemu gatunkowi.

Bursztynowe (niepasteryzowane, niefiltrowane, 13 Blg) pachnie prażonym słodem, drożdżami, odrobinę cytrusami, troszkę toffi. W smaku lekkie, delikatnie karmelowe, słodowe. Bardzo przyjemnie pieści podniebienie złożoną słodyczą, po czym ujawnia się chmielowa goryczka – delikatny powiew aromatu chmielu. Bardzo przyjemne piwo.

Bogaty Dziad (niefiltrowane, 12 Blg) w aromacie ma przede wszystkim akcenty cytrusowo-grapefuitowe. Pod tą chmielową chmurką czai się lekka słodowość. W smaku jest cudownie lekkie – nie mylić z wodnistością. Doskonale zharmonizowany słód i chmiele. Można odnieść wrażenie, że podniebienie wykonuje przemarsz przez amfiladę akcentów smakowych – zbożowość, lekka karmelowa słodycz, za chwilę delikatny grapefruit, po chwili znowu słodycz, i znowu goryczka. Tam wybrzmiewa prawdziwa symfonia zanim człowiek zdąży przełknąć.

Pszeniczne (niepasteryzowane, niefiltrowane, 12,5 Blg) ma w aromacie akcenty wędzonego oscypka – dość ciężki, tłustawy, z akcentami wędzonymi. Gdzieś w tle trochę pszenicy (o zgrozo, w pszenicznym?!), lekkie drożdże, goździki. W smaku pełne, słodkie – słód, melasa, banany. Po chwili lekka kwaskowatość, lekka goryczka. Po kolejnej chwili pojawiają się tłustawe i lekko dymne akcenty z aromatu. To nie jest lekkie piwko pszeniczne na upalne lato – to jest pełnokrwiste, pełne smaków i aromatów piwo do powolnego smakowania. I rozkoszowania się.

Pils (niepasteryzowane, niefiltrowane, 12 Blg) ma aromat słodu zbożowego, jest stosunkowo wytrawne, nieco kwiatowe, z lekkim akcentem goryczki. W smaku jest lekkie, słodowo-zbożowe. Nienachalna, acz wyrazista goryczka doskonale równoważy słodycz. Bardzo wyważone piwo, od którego trudno się oderwać.

Jako się rzekło, nie ma żadnego oceniania porównawczego, bo to nie miałoby sensu. Powiedzieć jednak trzeba – a nawet napisać! – że wszystkie cztery piwka dają dużo radości podniebieniu i z pewnością stanowiłyby poważne zagrożenie dla każdej, choćby nie wiem jak renomowanej konkurencji w swoich gatunkach. Zresztą, kto wie, być może jeszcze się u nas pojawią, w towarzystwie odpowiednich konkurentów. I wtedy się zobaczy. Póki co, dziękujemy Michałowi. Dobry człowiek, targał te piwka przez pół Polski, byśmy mogli się podzielić naszymi wrażeniami z ich sączenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz