niedziela, 26 marca 2017

Portery sztośne i inne - wszystkie bałtyckie


620. Porter Bałtycki (Browar Staropolski) 10,2%
621. Baltic Abyss (Browar Solipiwko) 10,3%
622. Bałtyk Adriatico (Pinta/Amarcord) 9%
623. Dziki Dzik (Pałacyk Łąkomin) 9,1%

Dawno nas nie było. Trudy życia codziennego, coraz bardziej wymagająca latorośl, nowe obowiązki zawodowe – wszystko to spowodowało niezły zastój na Piwkowie. Ale to nie znaczy, że nie degustujemy, za przeproszeniem. Bynajmniej. Wręcz chlejemy, bywa że na umór, ale nie ma kiedy o tym pisać. A właściwie to nawet i pisać jest kiedy, ale jak już człowiek siądzie do komputera, to po fejsie woli się bezmyślnie poszlajać niż jakieś wpisy wrzucać, zdjęcia obrabiać, ludziom gitarę zawracać. Tak więc, kilka wpisów leży sobie i czeka na lepsze czasy. Może już niedługo, kto wie?

Przy okazji perspektywy zmiany lokum, blady strach padł na nas w kontekście zawartości piwnicy, którą trzeba będzie niedługo znowu przenosić. A jako że lenie z nas pierwszej wody, postanowiliśmy pozostawić jak najmniej do przeniesienia. Co prawda, rowerów wypić się nie da, ale już jakieś piwacha – owszem, całkiem, całkiem, nie bez przyjemności. Zresztą, co do tej przyjemności, to się jeszcze okaże. Już nie raz się okazywało, że niekoniecznie.

Wykopaliśmy wczoraj z piwnicznych czeluści cztery portery bałtyckie, w tym dwa takie, co do których oczekiwania mamy niemałe, co tu dużo kryć. Jest wśród nich Bałtyk Adriatico, porter bałtycki uwarzony przez Browar Pinta w kooperacji z włoskim Birra Amarcord. Zgodnie z opisem na etykiecie (swoją drogą, już mniejszymi literami naprawdę się nie dało? Staruszkowie to czytają, do diaska!), piwo uwarzono i odleżakowano nad Adriatykiem. Czyli zakładamy, że gdzieś za granicą. Chyba że Antoni przyszalał ze swoją armijką i dwoma pomocnikami tak, że ani zauważyliśmy, a kraj nasz od morza do morza się rozciągnął. Nigdy nie da się tego wykluczyć. Tymczasem, niezależnie od położenia i zasięgu ojczyzny naszej, do przygotowania tego piwa wykorzystano – znowu za etykietą – czarny ryż i cukier trzcinowy. Poza wodą, słodami, chmielem i drożdżami, naturalnie. Ciekawi jesteśmy bardzo. Czy wreszcie uda się nam pochwalić wyrób Pinty? Cały naród zamarł w oczekiwaniu.

Drugim piwkiem znanym z doniesień internetowych jest Baltic Abyss z Browaru Solipiwko – porter bałtycki leżakowany w beczkach po whisky. Tutaj aż tak bym się nie rozpędzał, podobno te beczki przywieziono z destylarni Slyrs z Niemiec. A jak wiadomo, już od zamierzchłych czasów naród niemiecki słynie z produkcji najwyższej jakości whisky. Zresztą, niczego nie trzeba tłumaczyć komuś, kto Slyrs próbował. To trochę tak, jak z tą słynną przeszkodą na Wielkiej Pardubickiej – konie jej nie ćwiczą, bo drugi raz już nie podejmą próby. Koń głupi nie jest, człowiek niech bierze przykład. Poza przypadkami klinicznymi, Slyrs dwa razy nie nalewa się sobie do kieliszka. Miejmy jednak nadzieję, że niezależnie od wszystkiego, te beczki coś dobrego zrobiły solipiwkowemu porterowi. Tyl eise o nim trąbi dookoła…

Pozostały dwa bardzo niepozorne portery, niejako z góry skazane na przegraną ze wspomnianymi tuzami (żeby nie powiedzieć „sztosami”). Porter Bałtycki z Browaru Staropolskiego co prawda chwali się na krawatce jakimiś nagrodami, etykieta twierdzi, że leżakował 180 dni zanim został zabutelkowany, więc nie porzucajmy nadziei. Z drugiej strony, Dziki Dzik uwarzony został w Pałacyku Łąkomin, niewielkim browarze rzemieślniczym gdzieś w środku zachodniopomorskich lasów. Piwa z Łąkomina już parę razy się u nas pojawiały, i jakoś zawsze rozwalały konkurencję w proch i pył – jeśli mnie pamięć nie myli. Tutaj jednak Dzikowi przyjdzie stawić czoła naprawdę zacnej konkurencji. A że dawno w Łąkominie nie byliśmy, nie wiemy jak z aktualną kondycją tamtejszego piwowara. Szkoda by było, gdyby się zepsuł.

Lejemy. W kwestii piany najbardziej wstydliwie zachowały się Bałtyk Adriatico i Baltic Abyss, na których piana błyskawicznie zredukowała się cienkiej, poszarpanej, mało apetycznej warstwy. Dziki Dzik i Staropolski pokryły się w miarę obfitą, trwałą pianą. Piana oczywiście wszędzie jest barwy kremowej, wpadającej z brąz. Podobnie samo piwo – we wszystkich czterech szklankach znajduje się napój o bardzo głębokiej brązowej barwie, niemal czarnej, nieprzejrzystej. Wąchamy i pijemy. I niech nas jutro z rana głowy nie bolą. Przy zawartości alkoholu w każdym  czterech przypadków w okolicach 9-10%, może być ciężko.

Porter Bałtycki z Browaru Staropolskiego (22 Blg, pasteryzowane, filtrowane, leżakowane 180 dni) – w aromacie na pierwszym planie guma arabska, herbatniki maślane, karmel, mnóstwo karmelu, podła kawa rozpuszczałka, alkohol, coś zgniłego. Aromat mało ciekawy, pogubiony, brudny, słaby.
Smak natomiast jest zaskakująco niezły, wziąwszy pod uwagę oczekiwania po aromacie. Jest tu sporo kawy, cukierków kopiko, karmelu. Jest słodko, bardzo słodko. Cukierki raczki zalane alkoholem. Trochę chmielu, więc lekka goryczka stopuje atak słodyczy. Na koniec, japońska herbata ryżowa. Smak broni się, mimo pojawienia się akcentów alkoholowych. Zaskakująco nieźle się broni, choć po drugą butelkę nie sięgnę.
Kategoria: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ

Baltic Abyss Imperial Baltic Porter (24,5 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, leżakowane w beczkach po whisky) – w aromacie najpierw alkohol i sucha karma dla psów, a dopiero na drugim planie czarna kawa, trochę dębiny, klej do plastikowych modeli samolotów. Pachnie paskudnie, do niczego nie zachęca. Niczego, poza wylaniem do zlewu. No, pachnie to też – gdzieś na trzecim planie – jakąś tanią berbleuchą whisky-podobną. Slyrs, powiadacie? Boże drogi, ktoś to naprawdę pije? Paskudne, aż się cieszę, że nie pamiętam ile za to coś zapłaciłem.
Smak jest pełny, gładki, zaskakująco miły podniebieniu. Przynajmniej w pierwszym zetknięciu z tymże. Jest tam sporo gorzkiej kawy, jest karmel, odrobina wanilii, jest lekka kontrująca goryczka, odrobina dębowych tanin, prażone orzechy włoskie, delikatny akcent whisky – ledwo sugestia. Wiśnie w czekoladzie, nalewka ziołowa. Całość niezgrana, chaotyczna, nieprzyjemna. Ziołowość zaczyna zalegać i przeszkadzać już przy drugim łyku.
Kategoria: DO ZLEWU

Bałtyk Adriatico (etykieta milczy na temat zawartości ekstraktu, filtracji i pasteryzacji, w sieci podają, że 22 Blg) – w aromacie pojawia się zwietrzała coca-cola, guma arabska, lubczyk, trochę ziołowej zgnilizny, powiew znad zastałego, błotnistego stawu, nawet nutka tataraku się pojawia dla większego realizmu doznania. Kawa gdzieś daleko w tle. Ogólnie – słabo.
Smak… Smak jest klasycznym przykładem jak można spieprzyć piwo. I żadne międzynarodowe kooperacje tu nie pomogą, ani tym bardziej eleganckie buteleczki. Chamska słodycz w połączeniu z brutalną goryczą. Toporne to, jakby siekierą ciosane, żadnej finezji, żadnej złożoności, żadnego polotu. Kawa, karmel, cukrowe lizaki. Obrzydlistwo.
Kategoria: DO ZLEWU

Dziki Dzik Porter Bałtycki (21 Blg, niefiltrowane) – aromat jest ciepły, zbożowy. W nim odrobina coca-coli, wreszcie jest obiecywana w porterach kawa, toffi, czekolada mleczna, trochę wanilii. Jest przyjemnie i harmonijnie. Po raz pierwszy dzisiaj.
Smak jest pełny, przyjemny i delikatny. Wreszcie piwo, po którego drugi łyk człowiek sięga bez zadawania sobie gwałtu. Kukułki (cukierki), delikatna kawa, przełamana mlecznym akcentem, gdzieś pod spodem ciągle da się wyczuć nieco palona zbożowość, jest fajnie. Delikatna, ziołowa w charakterze goryczka, żadnych udziwnień, żadnych przegięć. Przyzwoite piwo, które sączy się z przyjemnością.
Kategoria: JESZCZE RAZ TO SAMO

Takiego wyniku tego zestawienia nie spodziewaliśmy się. Zastanawialiśmy się czy jest sens zestawiać piwo z Browaru Staropolskiego i z Pałacyku Łąkomin z – było, nie było – potęgami polskiej sceny piwowarskiej, a tu taka niespodzianka! I nie przesadzamy, zarówno Baltic Abyss, jak i Bałtyk Adriatico wylądowały w zlewie. I tyle w temacie „sztosów”. Ktoś coś mówił, że muszą być drogie? Ja ich za darmo nie chcę, dziękuję bardzo.

Dzisiejszy ranking jest jednogłośny i ułożył się niejako automatycznie, w trakcie próbowania poszczególnych piw i przypisywania ich do naszych kategorii. Wygląda on dziś następująco:

1. Dziki Dzik
2. Staropolski Porter Bałtycki
3. Baltic Abyss
4. Bałtyk Adriatico

Aż drżę na myśl, że w piwnicy ciągle leży eisbock z Pinty. Trzeba będzie się z nim zmierzyć.



8 komentarzy:

  1. Gdzie kupiony "Dziki dzik"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kończy się sezon na takie cięższe piwka... Idzie wiosna a z nią słońce, zieleń, przyroda budząca się do życia i tyle różnych wariantów IPA z Pinty do zdegustowania... :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprost nie mogę się doczekać, aż polecimy do marketu po całą kratę pintowego dobra. Dygoczę z entuzjazmu.

      Usuń
    2. Ja bym się aż tak nie rozpędzał. Dzisiaj w Lidlu widziałem Ciechan Słodowe i Miłosław Marcowe - o wiele tańsze i bardziej przystępne metody samobiczowania ;)

      Usuń
  3. Szkoda, że Piwkowie z rzadka ostatnio popisują, ale wierni czytelnicy cierpliwie czekają... :)

    OdpowiedzUsuń