Pszeniczniak
(Browar Amber) 5,2%
413. Störtebeker
Roggen-Weizen (Störtebeker Braumanufaktur) 5,4%
414. Maisel’s Weisse
(Maisel) 5,2%
415. Kapuziner
Weißbier (Kulmbacher Brauerei) 5,4%
W ramach naszego tradycyjnego już wykańczania Niemców naszym
polskim piwem, ustawiamy dzisiaj bodaj najlepsze aktualnie dostępne polskie
piwo pszeniczne, Pszeniczniaka z Browaru Amber, naprzeciw trzem piwom
pszenicznym zza naszej zachodniej granicy. Jedno z nich, Störtebeker
Roggen-Weizen jest piwem pszeniczno-żytnim, więc jest odrobinę nieortodoksyjne
w tej stawce, ale cóż, gdzie je wstawić?
Niemieckie weizeny są wyraźnie ciemniejsze od polskiego
Pszeniczniaka, natomiast Störtebeker Roggen-Weizen ma ciemny, herbaciany kolor,
zupełnie odmienny od pozostałych. Jak widać, żyto w zasypie robi tutaj swoje. Piana
na każdym piwie jest obfita, gęsta i trwała. Najszybciej opada na Störtebeker
Roggen-Weizen, ale nie do zera i mimo to jest imponująca.
Pszeniczniak (12,1
Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie cytryna, banan, pszenica,
drożdże, lekka kwaskowość. Z czasem kwaskowość nabiera na sile, robi się dość
syntetyczna, zaczyna dominować w aromacie. Akcent biszkoptowy. W kwestii
aromatu Pszeniczniak, niestety, trochę rozczarowuje. W tej kategorii wypada
bodaj najsłabiej z całej stawki. W smaku jest zdecydowanie lepiej niż w
aromacie, bez porównania lepiej – jest lekki, przyjemny, wyważony. Jest tu
solidna pszenica, drożdże, słodycz owocowa (głównie banany), są cytrusy. Jest
harmonia i przyjemność. O takiego Pszeniczniaka nam chodziło od samego
początku.
Störtebeker
Roggen-Weizen (12,9 Blg) – aromat ciepły, pszenica wyraźnie pod wpływem
żyta, rodzynki, banany, słodkie mandarynki. Znowu trochę drożdży. Odrobina miodu,
kwasu chlebowego, chleba razowego. Nutki orzecha włoskiego. Delikatne akcenty
kwiatowe. Na koniec pojawiają się ciepłe, bogate akcenty owocowe. Bardzo
złożony aromat, ewoluujący w szklance, bardzo harmonijny, obiecujący. Smak jest
pełny, bogaty. Dość intensywne akcenty suszonych śliwek, żyta, stosunkowo mało
pszenicy. Są tu też drożdże, słodkie cytrusy, banany, odrobina goździków. Doskonale
złożone, świetnie wyważone. Piwo marzeń, można by rzec.
Maisel’s Weisse ma
aromat raczej nikły, delikatny, zdecydowanie oszczędny, a w nim tradycyjne
pszeniczne akcenty, głównie banany, drożdże, cytrusy. Dość szybko jednak
wietrzeje i robi się lekko nijaki. Smak ma wodnisty, kwaskowaty, jakaś nawet
metaliczna nutka gdzieś się próbuje wkraść. Akcenty pszenicy, cytrusów,
dojrzałej brzoskwini, goździków i drożdży są stonowane. Nie jest to piwo złe,
zdecydowanie nie, ale na pewno nie powala na kolana. Szczególnie po
Störtebekerze.
Kapuziner Weißbier
– oprócz tradycyjnych pszenicznych akcentów – przy czym mandarynkowe cytrusy
mają w nim charakter raczej nieco sztuczny, lekko landrynkowy – pojawiają się
tutaj nieznaczne ciepłe akcenty piernikowe, goździkowe, odrobina cynamonu. Owsianka
na mleku. W smaku jest owocowo i pszenicznie. Są tam nieodzowne banany, solidna
pszeniczna baza, lekko prażony słonecznik, odrobina toffi, delikatna cierpkość,
jabłkowa w charakterze.
Tradycją tego blogu, od której rzadko zdarza się nam
odstąpić, jest końcowy ranking. Bywa on czasami krzywdzący, szczególnie jeśli
mamy do czynienia z dobrymi piwami, i to przegrane akurat dzisiaj jest o niebo
lepsze od tego, które wygrało innego dnia. Dzisiaj mamy do czynienia z czterema
naprawdę dobrymi piwami pszenicznymi, mimo okazjonalnego sarkania, wszelkich
krytycznych uwag, które pojawiły się tu i ówdzie. Nawet Maisel’s Weisse, które
początkowo wydawało się rozczarowaniem na tle pozostałych, z czasem zyskało
przy bliższym poznaniu. I to zyskało sporo. Tradycję jednak uszanować trzeba, oto
więc mój ranking:
1. Störtebeker Roggen-Weizen
2. Pszeniczniak
3. Kapuziner Weißbier
4. Maisel’s Weisse
Konsultacje wewnątrz panelu oceniającego ujawniły jedną
drobną rozbieżność. U najlepszej z żon odwrotnie ustawione zostały miejsca
trzecie i czwarte. Poza tym, zgadzamy się.
Dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) To my dziękujemy za piwo, które nam smakuje :)
OdpowiedzUsuń