430. Piece of Cake
Session IPA (Trzech Kumpli Browar Lotny) 5,8%
431. Pan IPAni
Wheat India Pale Ale (Trzech Kumpli Browar Lotny) 5,9%
432. Blackcyl
Black India Pale Ale (Trzech Kumpli Browar Lotny) 6,9%
433. Califia West
Coast India Pale Ale (Trzech Kumpli Browar Lotny) 6,9%
Dzisiaj postanowiłem wykorzystać fakt, że jesteśmy tu w
okrojonym składzie, bez tej połowy, która wysypki dostaje już na sam skrót IPA,
i w ramach samobiczowania zapodać sobie cztery różne wersje IPA. Sam nie
przepadam za tym stylem, czemu wielokrotnie dawałem tutaj wyraz. A właściwie,
to niekoniecznie za stylem jako takim, a raczej za tym, co z niego najczęściej
robią polscy kraftowcy za pomocą podejrzanej jakości ekstraktów chmielowych,
wokół których już zaczął się tworzyć niemal religijny kult. Skrytykować nie
można, bo zaraz rejwach się podnosi, a krytykujący odsądzany jest od czci i
wiary. Styl IPA sam w sobie potrafi być ciekawy, ale co ja tam będę się
rozwodził. Jak ustalono już dawno, nie znam się.
Tak czy owak, o piwach Browaru Lotnego Trzech Kumpli
czytałem dużo dobrego w internetach, a szata graficzna ich etykiet totalnie
podbiła moje serce. Właściwie to nie lubię się wypowiadać na ten temat, jednak
tutaj warto zwrócić uwagę na estetykę etykiet poszczególnych piw, jak i podziwu
godną spójność stylistyczną. Szczerze mówiąc, to właśnie te etykiety
przesądziły o tym, że przechadzając się jakiś czas temu po moim lokalnym Tesco,
sięgnąłem po te cztery butelki. Czy będę tego żałował, okaże się za chwil parę.
Tymczasem szklanki ustawiam, za otwieracz chwytam.
Piana na każdym z piw opada dość szybko, sporo średnich
bąbelków, po paru chwilach tylko poszarpana, cienka warstwa na powierzchni
każdego. Wyjątkiem jest tu Pan IPAni, na którym drobnopęcherzykowa, apetyczna
piana trzyma się dość długo. Jeśli chodzi o barwę, to poza Blakcylem, które
jest ciemnobrunatne, niemal czarne, wszystkie trzy mają zbliżoną barwę, są
jasnobursztynowe. Califia, tak na pierwszy rzut oka, jest pół odcienia
ciemniejsze od pozostałych dwóch.
Piece of Cake Session
IPA (14 Blg, IBU 50, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Szczyrzyckim
Browarze Cystersów Gryf) – w aromacie na pierwszym planie jest wiszący nad
wszystkim cytrusowo-żywiczny chmiel, ale nie przytłacza on słodowo-owocowej
bazy. Jest tam całe mnóstwo owoców egzotycznych – i świeżych i kandyzowanych
(mango, papaja, ananas), jest nutka brzoskwiniowa, jest jeszcze parę. Pachnie
trochę jak gęsty, naturalny sok wieloowocowy, taka multiwitamina. Po chwili
ujawnia się też jakaś nutka popiołu. Tak czy owak, bardzo obiecujący, przyjemny
aromat. Smak jest stosunkowo pełny, owocowy, przyjemnie słodki. Słodycz jest
przełamana dość wyważoną goryczką, dorzucającą do kompozycji trochę
grapefruita, lekką żywiczność, nawet jakby nutkę świeżego imbiru. Albo ja się
starzeję, albo Trzech Kumpli potrafi warzyć dobre piwo, nawet jeśli jest to IPA.
Taki wniosek po spróbowaniu pierwszego z czterech.
Pan IPAni Wheat India
Pale Ale (16 Blg, IBU 45, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w
Szczyrzyckim Browarze Cystersów Gryf) aromat ma rześki, cytrusowy (w kierunku
limonek i cytryn) w połączeniu z akcentami pszenicy. Charakterystyczne dla piw
pszenicznych drożdże też tu są. I znowu, aromat obiecujący, miły dla nosa. Po
chwili ujawnia się dodatkowo nieco cięższy akcent słodki, jakby słodkie, dojrzałe
gruszki. Plus nutki świeżego, mokrego jeszcze słonecznika. Naprawdę miło to się
układa. Smak zaskakująco pełny, jak na pszeniczne. Są tam znowu owoce, jest
świeży słonecznik, no i jest oczywiście mnóstwo cytrusów, głównie takich raczej
limonkowych i słodkiej pomarańczy. Między tym wszystkim pałęta się też
pszenica, słód. Nie jest źle, jest bardzo nieźle. Po raz drugi rzucam okiem z
niedowierzaniem na etykietę. A o sobie myślę z coraz większym niepokojem. No
podoba mi się jak diabli.
Blackcyl Black India
Pale Ale (16 Blg, IBU 75, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w Szczyrzyckim
Browarze Cystersów Gryf) – w aromacie na pierwszym planie żywiczny akcent
chmielu, trochę cytrusów, a pod nimi – ale znowu nie jakoś specjalnie przytłoczony
– akcent czekoladowy, palony, prażony miód. Solidne, mocne espresso. Zaskakująco
delikatny ten aromat, jak na zapowiadane na etykiecie 75 IBU. Znowu fajnie,
znowu pozytywne zaskoczenie. Smak jest być może odrobinę zbyt lekki. Są tu
bardzo wyraźne akcenty kawowe i czekoladowe. Jest palony słód, przypalony
słonecznik. Są akcenty kwaskowate. Jest też chmiel w postaci grapefruitowej
goryczy, ale do diaska, nie ma tu 75 IBU. Nie żeby to był zarzut. Wręcz
przeciwnie. Nie dzieje się tutaj wiele – poza czekoladą, kawą i spalenizną,
niewiele tutaj czuć. Cóż, nie wszystkimi muszę się dzisiaj zachwycać.
Califia West Coast
India Pale Ale (16 Blg, IBU 70, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w
Szczyrzyckim Browarze Cystersów Gryf) – w aromacie przede wszystkim te
nienawistne akcenty grapefruitowej goryczy. Trochę żywicy. Spod nich jednak
wyraźnie przebija się słodowa baza, odpowiedzialna za słodkie, ciężkie
egzotyczne owoce, znowu jakby przynajmniej częściowo kandyzowane. Też jest
pozytywnie. Smak jest pełny, głównie cytrusowo-żywiczny, jednak wyraźnie da się
wyczuć słodowa baza, wraz z egzotycznymi owocami, brzoskwiniami i nieznacznymi
akcentami słonecznika. Lekka kwaskowatość. Z czasem cierpkość i gorycz grapefruita
zaczyna jednak dominować całe doznanie, a obiecywane na etykiecie 70 IBU
zaczyna się dawać we znaki.
Witam, faktycznie Pan IPAni jest bardzo dobre. Browar Trzech Kumpli ogólnie pozytywnie się wybija jakościowo. Mam nadzieję że będą trzymali poziom i każda warka będzie bardzo dobra. Największą wadą browarów wg mnie oczywiście jest bardzo nierówna jakość warek. Tyczy się to i kraftowych jak i tzw. regionalnych. Przykładowo w tamtym roku PINTA (tzn. już tej warki nie ma) b. dobrą Czarną Dziurę; 2 lata temu była bardzo słaba wręcz niepijalna przynajmniej dla mnie. Zresztą zauważyłem że 2 razy oceniane przez Pana piwa miały różne oceny (raz dobre, raz zlew chodzi o piwo Kormoran jasny - piłem ostatnio i niestety zlew), czyli jest jednak problem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
artur996
Niestety. A im dalej piwowar od browaru, tym trudniej o utrzymanie standardów. Stąd, między innymi, moja niechęć do browarów kontraktowych. Taki układ musi skończyć się porażką. Za którą to my płacimy, koniec końców. Ostatnio największą porażką, jeśli chodzi o niestałość jakościową - oględnie mówiąc - jest dla mnie Browar w Grodzisku. Pierwsze warki Grodziskiego i Bernardyńskiego były, moim zdaniem, zjawiskowe. To, co wychodzi teraz z tego browaru, wyciska łzy. I to nie łzy radości.
UsuńZresztą, zjawisko polegające na tym, że pierwsze warki robione są starannie i mają na celu wyrobienie marki browarowi, wydaje się powszechne i znane od lat. Z łezką w oku wspominam pierwsze partie Piasta niepasteryzowanego (no, będzie już z dziesięć lat temu), nie tak dawno bardzo obiecująco zadebiutowało Połczyńskie, teraz Grodziskie. Jeśli to wpadki piwowarów, to tylko szkoda, trzeba mieć nadzieję, że się poprawią z następną warką. Jeśli jednak jest to wynik świadomej polityki - jest to zwykłe oszustwo.