434. Petrus Gouden
Tripel (Brouwerij de Brabandere) 7,5%
435. Belgijski Zaciąg
Belgian Blond Ale (Browar Miejski Gloger) 6,5%
436. Maredsous Blonde
6 (Abbaye de Maredsous) 6%
437. Miłosław Górnej
Fermentacji (Browar Fortuna) 6%
Zebrała się w piwnicy belgijska czwórka, więc czas by
rozlać, posmakować, ocenić. Kto wie, może nawet wśród nich jest jakieś dobre
piwo. Mamy dzisiaj dwóch prawdziwych Belgów – Petrus Gouden Tripel i Maredsous
Blonde 6, przeciwko którym wystawiamy naszego faworyta, Belgijski Zaciąg, jedno
z czterech piw z limitowanej serii Sympatie Glogera, poświęconej pamięci
Marszałka Piłsudskiego, oraz Miłosław Górnej Fermentacji. To ostatnie, co
prawda, nie określa się samo jako belgijskie, ale myślimy sobie, że
zastosowanie belgijskich drożdży górnej fermentacji wystarczy, by wystawić je
właśnie w tej kategorii. Zresztą, nie musi to być dokładnie ten sam styl, co
pozostałe. Niech broni się smak, aromat.
Kapsle z głów, lejemy. Piana najbiedniejsza na Miłosławiu –
rachityczna jakaś, szybko znikła, śladu poważniejszego po sobie nie zostawiła. We
wszystkich szklankach biała, jedynie u Glogera lekko kremowa. Najbardziej
naturalna, najdrobniejsza, tworząca górki i doliny (oraz wzorcowy wręcz lacing)
podczas opadania, na Maredsous. Na Petrusie i Glogerze – bez zarzutu.
Petrus jest ciemnosłomkowe, pozostałe trzy bursztynowe, przy
czym Maredsous o pół odcienia jaśniejsze od polskich „Belgów”.
Petrus Gouden Tripel
ma w aromacie jabłka, gruszki, zboże, lekko skwaśniałe cytrusy, trochę przypraw
(goździki, cynamon, kolendra). Po paru chwilach robi się z tego mało przyjemny
kwach. Odnosi się wrażenie, że to nie tylko cytrusy są nieco skwaśniałe, ale i
te jabłka, i gruszki, a i zboże, które było w miarę sympatycznie czuć krótko po
otwarciu butelki, teraz też pokryło się zgnilizną. Plus nutki ze starej,
zleżałej beczki z kapustą kiszoną wątpliwej jakości. No, pić się tego nie chce.
Smak jest lekki, za to bardzo alkoholowy. Alkohol uderza od samego początku.
Jest w smaku również trochę zboża, jest mnóstwo jabłek, soku jabłkowego. No i
kwas. Nieprzyjemnie, bardzo nieprzyjemnie.
Belgijski Zaciąg Belgian
Pale Ale (15 Blg, IBU 20, niepasteryzowane) – powiew aromatu świeżego
zboża, tak intensywny, że aż człowiek słyszy jak falują złote, dojrzałe łany. Twarda
marmolada wieloowocowa, galaretki pomarańczowe w cukrze. Truskawki ze słodkiego
kompotu. Niesamowicie apetyczny, wręcz porywający aromat. W smaku bardzo
wyraźny słód, odrobina kawy zbożowej, zielona herbata, preparowany ryż. Trudno
znaleźć tu akcenty owoców, które czuć było w aromacie, co nie zmienia faktu, że
smak jest rewelacyjnie wręcz poukładany i piękny. Takie piwo mogę pić
codziennie.
Maredsous Blonde 6
ma w aromacie zboże, banany, skórkę chleba, odrobinę kolendry, kardamonu. Jest
też trochę miodu i nutki bardzo fajnej, aromatycznej pleśni z sera brie. Przyjemny
aromat. Smak jest dość lekki, w nim sporo zboża, lekka kwaskowatość (roślinna w
charakterze, coś bardziej w stronę szczawiu niż ewentualnie cytrusów). Jest tu
też odrobina kolendry. Piwo raczej wytrawne, nie uwodzi bogactwem akcentów
aromatyczno-smakowych, ale
Miłosław Górnej
Fermentacji (13,2 Blg, pasteryzowane) śmierdzi bagienkiem, ulatniającym się
z kuchenki gazem, a po paru chwilach, robi się nijakie. Po paru kolejnych chwilach, ze szklanki
pachnie opalaną nad gazem kurą na rosół. Trochę gazu (tak, tego z kuchenki),
trochę drobiowej spalenizny, mokre resztki pierza. Obrzydliwie. W smaku przede
wszystkim uderza wysokie wysycenie, sporo gazu, który na chwil parę paraliżuje
kubki smakowe, oszukuje, że piwo nie jest złe. Sam smak, jak już przez bąbelki
się człowiek przebije, jest trudny do określenia. Jest tu bardzo nieprzyjemna
goryczka, zupełnie niepasująca charakterem do tego, co chyba ma tu robić za
słodową bazę. Jakieś mało wyraziste i niezbyt przyjemne zboża, jakaś niefajna,
buraczano-melasowa słodycz, jakieś zielsko. Hmmm, jest to trzecia butelka tego
piwa w naszym domu – i z całą pewnością ostatnia.
Trudno nie odnieść wrażenia, że założeniem piwowarów z
Miłosławia było uwarzenie właśnie belgijskiego pale ale, na co wskazywałyby
belgijskie drożdże. Ale coś się po drodze walnęło, wyszedł ni pies, ni wydra,
więc na wszelki wypadek nazwano to tak, jak nazwano – Miłosław Górnej
Fermentacji. I pewno już więcej tego czegoś nie będzie, bo nie wierzę, by oni
sami chcieli coś takiego pić.
Ranking:
1. Gloger Belgijski Zaciąg – piwo, które pozostałe trzy ma
bardzo daleko za sobą
2. Maredsous Blonde 6 – poprawnie, ale nic ponadto
3. Petrus Gouden Tripel – słabo, spore rozczarowanie
4. Miłosław Górnej Fermentacji – Boże, uchowaj nas od takich
piw!
Werdykt jednogłośny, przez obie strony ustalony bez
większych problemów, bez potrzeby dzióbania w kolejne szklanki i mlaskania z
mądrym wyrazem ciężkiego zastanowienia na twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz