409. Tenczynek Milk
Stout (Browar Tenczynek) 4,6%
410. Salvador Smoked
Coffee Stout (Browary Regionalne Wąsosz) 5%
411. Guinness Extra
Stout (Guinness) 4,2%
412. Po Godzinach
Cherry Milk Stout (Browar Amber) 4,7%
Tak, czas najwyższy. Dawno się nie stouciliśmy. A że jakimś
trafem pojawił się u nas absolutny klasyk, Guinness Extra Stout, trzeba było
dobrać mu krajową konkurencję i zobaczyć jak radzi sobie oryginał na tle trzech
różnych wariacji na temat stylu. Browar Tenczynek, a tym samym Browary
Regionalne Jakubiak, reprezentowany jest przez Milk Stout, czyli stout warzony
z dodatkiem laktozy. W barwach (sic!) wielce zasłużonych i najczęściej
lubianych i docenianych Browarów Regionalnych Wąsosz występuje dziś Salvador
Smoked Coffee Stout, czyli piwo warzone z dodatkiem kawy (oczywiście arabika) i
wędzonym słodem w zasypie. No i wreszcie udało się nam dopaść – już chyba
rzutem na taśmę, bo piwo swoją premierę miało w listopadzie ubiegłego roku –
kolejne wcielenie Po Godzinach z Browaru Amber, a mianowicie Cherry Milk Stout,
czyli dodatek laktozy, ale także soku wiśniowego już na etapie leżakowania.
Przy okazji, nie jestem pewien zawartości alkoholu w
opisywanym Guinnessie. Kupiony w Niemczech, wydaje mi się, że zawierał 4,1%
alkoholu, a nie 4,2%. Niestety, butelka wylądowała w śmietniku zanim zdążyłem
uzupełnić wszystkie wpisy. Mam tu spore zaległości, niestety. Tak czy owak, na
pewno był to Foreign Extra Stout (7,5%), ani Original (5%). Z tego samego
powodu (butelki w śmietniku stanowczo przedwcześnie), nie wszędzie w nawiasach
udało mi się podać pełne dostępne informacje dotyczące Blg, pasteryzacji,
filtracji, IBU, itp.
Nalewamy, próbujemy. Jeśli chodzi o pianę, to Guinness
zawstydza konkurencję. Piana jest klasycznie gęsta, obfita, czyni nalanie piwa
do szklanki wyjątkowo trudnym zadaniem. Tenczynek i Salvador wypadają na jego
tle wyjątkowo blado. Po Godzinach trzyma fason. Piana – niezależnie od jej
ilości i trwałości – wszędzie jest drobno i średniopęcherzykowa, beżowa w
kierunku brązu.
Tenczynek Milk Stout
(14 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie tradycyjna spalenizna,
igliwie sosnowe, kawa, tymianek, lubczyk, jakaś kremowość, toffi. Pojawiają się
po chwili akcenty grapefruitowe i słodkiej czekolady. W smaku jest przede
wszystkim sporo akcentów palonego zboża, ale jest też odrobina przyjemnych,
delikatnych nutek mlecznych, które trochę za bardzo przytłaczają zupełnie do
nich nie pasujące, gorzkie akcenty chmielowe, smak gorzkiego grapefruita i
gorycz spalenizny. Generalnie, słabo. Chaotyczny, niepoukładany smak.
Salvador Smoked
Coffee Stout (13 Blg, IBU 30, pasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie kawa,
delikatna wędzonka, palony słód. Wędzonka z czasem zaczyna dominować w aromacie,
a akcentom kawy coraz trudniej się przez nie przebić. Niewiele się tu dzieje,
ale aromat jest przyjemny, sympatyczny dla nosa. Smak bardzo lekki, wytrawny, z
akcentami palonego zboża, dymu, kawy – i niewiele więcej. Jakaś kwaśność. Płasko,
żadnej ewolucji smaku, żadnej przyjemności picia. Przynajmniej na początku. Z
czasem, po kilku kolejnych łykach, piwo układa się (pewno znowu nie trafiliśmy
z temperaturą), akcenty dymu, kawy, palonego słodu ładnie się ze sobą ucierają,
kwaśność gdzieś ucieka na dalszy plan. Koniec końców, całkiem sympatyczne piwo.
Guinness Extra Stout
pachnie jagodami z syropu, jest tam odrobina bardzo delikatnej czekolady,
wiśnie ze słoika, nutki coca-coli. Smak jest słaby, rozwodniony, bez
jakichkolwiek bardziej wyrazistych akcentów, których mogłoby się uczepić
podniebienie. Jest palone zboże, jest kawa, jest trochę chmielowej goryczki.
Wysycenie raczej zbyt mocne, ma się wrażenie, że bąbelki gazu znieczulają ,
otumaniają kubki smakowe na jakiekolwiek doznania. Ostatecznie Guinness okazuje
się zupełnie nijakim piwem, a spodziewaliśmy się przecież, że będzie wzorcem
stouta.
Po Godzinach Cherry
Milk Stout (14,5 Blg) – w aromacie słodka kawa, wiśnie, zielenina – coś jak
przy koszeniu zachwaszczonego i niezbyt suchego trawnika. Taki zapach, jak przy
opróżnianiu zbiornika kosiarki i spacerze z nim do kompostownika. W smaku sporo
wiśni, gorzkiej czekolady, w dalszym ciągu sporo zielonych, kwaśnych, chwaścianych
akcentów. Jakiś dziwaczny ten smak, choć zdecydowanie nie do dyskwalifikacji.
No i nie wszyscy zebrani (a jak zwykle jest nas dwoje) zgadzają się co do tej
dziwaczności. Są tacy, którym to ewidentnie smakuje. I niech im będzie.
Mój osobisty ranking wygląda dzisiaj następująco:
1. Salvador Smoked Coffee Stout
2. Po Godzinach Cherry Milk Stout
3. Guinness Extra Stout
4. Tenczynek Milk Stout
Najlepsza z żon postanowiła się wreszcie bardzo ze mną nie
zgodzić. I dobrze, ta nasza jednomyślność z poprzednich wpisów zaczynała już mi
doskwierać. Jej zdaniem tak powinien wyglądać dzisiejszy ranking:
1. Po Godzinach Cherry Milk Stout
2. Salvador Smoked Coffee Stout
3. Tenczynek Milk Stout
4. Guinness Extra Stout
Co odnotowuję z pełnym uszanowaniem wolności słowa, która
ciągle u nas obowiązuje. Niezależnie od trendów panujących tuż za naszymi
drzwiami i wszędzie wokół.
Dziękujemy!
OdpowiedzUsuń