394. Feldschlößchen
Urbock (Feldschlößchen) 7%
395. Landskron
Goldbock (Landskron Brau-Manufaktur) 6,3%
396. Gessner Dunkel
Bock (Privatbrauerei Gessner) 6,8%
397. Głos Wodza
Koźlak (Browar Miejski Gloger) 7%
Ostatni z zaległych, choć już międzyświątecznych wpisów.
Zanim nam się rok skończy i statystyki przestaną się zgadzać. Koźlaków
popróbowaliśmy kilka dni temu, ale jakoś czasu nie było, by zająć się blogiem.
Krótko przed Świętami wpadła nam w ręce nowa, limitowana
edycja piw uwarzonych przez Browar Miejski Gloger, mianowicie Sympatie Glogera.
Pierwsza edycja tychże Sympatii poświęcona jest Józefowi Piłsudskiemu, a w jej
skład wchodzą cztery piwa – Głos Wodza (koźlak), Bilet do Frisco (American
IPA), Belgijski Zaciąg (Belgian Blond Ale) i Karty Na Stół (porter bałtycki).
Nigdy nie ukrywaliśmy sympatii do tego browaru, ani zachwytu nad poszczególnymi
piwami pochodzącymi z Białegostoku – w naszych rankingach zwykle dość
bezlitośnie biły konkurencję. Spróbowaliśmy wszystkich czterech piw piłsudskich,
i mimo iż daleko nam do uwielbienia dla większości z reprezentowanych przez nie
gatunków (trudno wszak zachwycać się koźlakiem jako gatunkiem, nie potrafię
pogodzić się z tym, co zrobiono w ostatnich latach z porteru bałtyckiego, AIPA
w wykonaniu większości polskich piwowarów to kompletne nieporozumienie), te
cztery glogerowskie po raz kolejny pokazały klasę browaru i jego głównego
piwowara. Wszystkie cztery wyróżniają się niemal doskonałą harmonią aromatów i
smaków, elegancją, a przede wszystkim umiarem tam, gdzie inni piwowarzy bezlitośnie
forsują filozofię „mocnego uderzenia” zarówno w aromacie, jak i w smaku.
Dotyczy to przede wszystkim AIPA, ale też porteru i koźlaka. OK, ten ostatni
gatunek, uznany przez Wielkich Tego Internetu za gatunek nudny, dość rzadko pojawia
się w ofercie browarów rzemieślniczych, więc i okazji do czepiania się nie ma
znowu aż tak wiele. Tak czy owak, Gloger znowu nie zawiódł, a to jest ważne. Ważne,
że ciągle są browary, piwowarzy, którzy nie biorą udziału w wyścigu o najwyższe
IBU, którzy nie pędzą ślepo za trendami tzw. piwnej rewolucji, a jak już uwarzą
coś w rewolucyjnym stylu, to czapki z głów. No dobrze, starczy peanów pod
adresem Glogera. Dość wazeliny. Teraz zaczną się schody.
W związku z tym, że tak wysoko cenimy wyroby Glogera, oraz
że smakowane już raz „Sympatie” zrobiły oczekiwane wrażenie, postanowiliśmy
zestawić glogerowego koźlaka, Głos Wodza, z paroma koźlakami przywiezionymi zza
zachodniej granicy. Nie będziemy wszak stawiać do zawodów Perły Koźlak, czy
jakiegoś, za przeproszeniem, koźlaka z Żywca. Jak już raz w przypadku ciemnego
pszenicznego, wystawiamy Glogera na pożarcie Niemcom. Tak więc, Głos Wodza
będzie musiał dziś stawić czoła Feldschlößchen Urbock, piwu, które w 2013
zdobyło złoty medal w kategorii Piwo Europejskie w konkursie World Beer Awards.
W kolejnej szklance znajdzie się dość wysoko oceniane Gessner Dunkel Bock, a w
czwartej – Landskron Goldbock, piwo w stylu Helles Bock, zwane po polsku na kontretykiecie
„mocnym piwem dolnej fermentacji” (browar znajduje się w Görlitz, jego produkty
kupowane są dość często przez Polaków, stąd część informacji na etykiecie przetłumaczono
na język polski).
Piana – na pierwszy rzut oka naturalna, stosunkowo obfita na
każdym z piw, najszybciej zanikła na Landskron Goldbock i Feldschlößchen
Urbock, pozostawiając jedynie poszarpane resztki na powierzchni piwa. Gessner
Dunkel Bock w tej kategorii zachowało się przyzwoicie – piana była i naturalna
i obfita i trwała, jednak absolutnym wzorcem dla pozostałych może być Głos
Wodza – beżowa, drobnopęcherzykowa piana postanowiła na nim nie zanikać do
końca wieczoru.
Barwa – za wyjątkiem Landskron Goldbock, które ma
jasnobursztynową barwę lagera, pozostałe trzy mają ciemną, głęboką brązową
barwę z rubinowymi przebłyskami.
Feldschlößchen Urbock
– poza oczywistymi aromatami zboża, palonego zboża i karmelu, wyczuć się
daje nutki chałwy orzechowej. Po chwili ujawniają się akcenty bakaliowe
(rodzynki, figi suszone, daktyle), miodu, mielonego maku. Słowem – tradycyjna
wigilijna kutia, wszak zboże już tam jest na dzień dobry. Plus jagody ze słoika
i świeże zielone jabłka. Bardzo sympatyczny, obiecujący aromat. W bardzo
bogatym smaku zboże, akcenty owocowe (brzoskwinie, figi), ciasto drożdżowe,
nutki palone, kakaowe. Delikatny kremowy posmak, jakby roztapiającego się na
podniebieniu cukierka mlecznego. No i co tu dużo mówić, jest to piwo, które
mogłoby mnie przekonać do koźlaków. Pyszna rzecz.
Landskron Goldbock –
w bardzo lekkim aromacie melon, młody zielony groszek, trochę niepokojącej
blachy. Są też akcenty mączne, jakby przejechać nosem nad stolnicą, na której
wyrabia się ciasto na pierogi. Metaliczny akcent dość szybko zanika. I całe
szczęście. W zaskakująco pełnym smaku wyraźne akcenty zbożowe, ale też owocowe,
orzechowe (prażone orzechy laskowe), biszkoptowe, czekoladowe, pomarańczowe.
Przemiła, doskonale dobrana i wyważona goryczka. Doskonale poukładane akcenty
smakowe pięknie ewoluujące na podniebieniu każą natychmiast zapomnieć o
metalicznym akcencie w aromacie. Bardzo zacne piwo. Być może przydałoby mu się
odrobinkę wyższe nasycenie, ale i tak jest więcej niż dobre.
Gessner Dunkel Bock
– w aromacie akcenty palonego słodu, karmelu, świeżo przełamanego kaczana
kukurydzy. Odrobina kawy rozpuszczalnej. Smak stosunkowo lekki, raczej
wytrawny, zbożowo-karmelowy, kawowy z wyraźną goryczką. Dwa minusy to wyraźna
alkoholowość plus niewielka złożoność zarówno aromatu, jak i smaku. Niewiele
się tu dzieje, a po poprzednich dwóch piwach, po prostu zwyczajnie
rozczarowuje.
Głos Wodza Koźlak (16 Blg, IBU 22,
niepasteryzowane, filtrowane) – w aromacie, na tle słodowej, palonej i
karmelowej bazy, akcenty ziołowe, gorzka czekolada. W smaku jest karmelowo,
przyjemnie karmelowo, kakaowo, czekoladowo. Smak jest pięknie ułożony, ugładzony.
Piwo jest wręcz aksamitne w smaku, bardzo eleganckie. Goryczka ma charakter
goryczy dobrej jakości naturalnej czekolady. Bardzo smaczne, grzeczne piwo,
jednak chyba tym razem nie udało mu się wytrzymać niezwykle mocnej konkurencji.
Czas by się wypowiedzieć, ocenić jakoś to dzisiejsze
piwkowanie. Pierwsza refleksja jest taka, że dzisiejszy zestaw w perzynę
obrócił moje podejście do koźlaków, jako gatunku piwa, którego istnienia jakoś
nie potrafiłem dotąd sobie uzasadnić. Napiłem się dzisiaj czterech naprawdę
pięknych piw, którym chętnie przyjrzałbym się raz jeszcze i raz jeszcze. I
jeszcze. Wszystkim czterem. Cóż, trzeba je ustawić w jakiejś kolejności – które
mi smakowało bardziej, które mniej. Długo wahałem się nad pierwszą dwójką –
które postawić na szczycie podium, a które ociupinę niżej. Ostatecznie stanęło
na Feldschlößchen Urbock, które pobiło wszystkie pozostałe złożonością aromatu
i smaku. I harmonią tej złożoności. Na drugim miejscu uplasowało się Landskron
Goldbock. O włos. Na trzecim Głos Wodza. Szkoda, że dopiero brąz, ale cóż,
najwidoczniej zbyt mocną konkurencję dzisiaj mu dobraliśmy. Nie sądzę jednak,
że wygrana z Perłą Koźlak komukolwiek sprawiłaby satysfakcję. Stawkę zamyka
Gessner Dunkel Bock, piwo najmniej złożone, najbardziej płaskie, choć w dalszym
ciągu zacne, piwoszowi przyjazne. Tak więc, raz jeszcze:
1. Feldschlößchen Urbock
2. Landskron Goldbock
3. Głos Wodza
4. Gessner Dunkel Bock
Najlepsza z żon twierdzi natomiast, że dzisiaj przyznaje
dwóm piwom pierwsze miejsce ex aequo – u niej wygrywa równolegle Feldschlößchen
Urbock i Landskron Goldbock. Na trzecim miejscu Głos Wodza, a na czwartym
Gessner Dunkel Bock. Czyli w gruncie rzeczy, znowu się zgadzamy.