378. Ratownicze APA
(Spółdzielnia Socjalna Dalba) 5,5%
379. Nokota APA (Browar
Rzemieślniczy Roch) 5%
380. Złotostockie
(Browar Rebelia) 6,1%
381. HedgeHog
American Pale Ale (Kraftwerk) 5,5%
382. Atlantik-Ale
(Störtebeker) 5,1%
W ramach pozbywania się zapasów piwa z browarów
rzemieślniczych – piwa najczęściej nieudanego, nietrafionego, czasem wręcz
obrzydliwego – z zamiarem stanowczego ograniczenia kontaktu z czymś, co pić się
nie da, dzisiaj na tapetę idą piwa w stylu American Pale Ale. A w każdym razie,
trzy z nich deklarują się na etykiecie jako właśnie przedstawiciele tego stylu.
Złotostockie jest bardzo tajemnicze jeśli chodzi o przynależność gatunkową.
Smakowane jakiś czas temu, tak bardzo przypominało Frankensteina z tego samego
browaru, że pomylić by się można. Zakładamy jednak, że w tym towarzystwie nie
będzie jakoś specjalnie odstawało.
Bardzo liczymy na to, że charakterystyka stylu – przede wszystkim, niższa goryczkowość
niż w AIPA – otworzy drogę do większej
złożoności, bardziej pełnego smaku, mniej zdominowane przez te wszystkie Citry,
Mosaiki i inne Cascady. Przynajmniej to nam obiecuje BJCP. Mamy zwyczajnie nadzieję
na miłe popijanie i delektowanie się smakiem. Okaże się też na ile piwowarzy
radzą sobie z zestawianiem zasypu i warzeniem. Bo chmielić bez umiaru, to każdy
potrafi.
Do zestawu w ostatniej chwili dołączyło piwo, o którego przynależności
gatunkowej też niewiele wiadomo, mianowicie Atlantik-Ale z niemieckiego browaru
Störtebeker. Przywiezione dosłownie przed chwilą z Görlitz i zupełnie nam dotąd
nieznane, na etykiecie informuje o górnej fermentacji, byciu ale’em, oraz
chmieleniu m.in. amerykańskimi chmielami Cascade, Amarillo i Citrą. Nie ma ani
słowa o IBU, filtrowaniu, pasteryzowaniu, itp. Termin ważności ma do maja 2016,
więc założyć należy, że pasteryzowane było, bo na pierwszy rzut oka widać, że
nie ma mowy o żadnej filtracji. Już po nalaniu do szklanki okazuje się że
wyraźnie odstaje od pozostałych piw barwą – jest jasne, słomkowe, bliżej mu z
wyglądu do piwa pszenicznego niż do typowego ale’a. Jak widać, Niemcy wrzucili
tu nieco więcej słodu pszenicznego (choć większość to zdecydowanie jęczmień) i
postanowili stronić od ciemnych słodów jęczmiennych na rzecz jaśniejszych. Pozostałe
piwa są ciemnobursztynowe, najciemniejsze spośród nich jest Złotostockie.
Wszystkie wyraźnie niefiltrowane. Piana wszędzie obfita, gęsta, naturalna,
osadzająca się na ściankach szklanek. Niekoniecznie zbyt trwała, za wyjątkiem
Ratowniczego, gdzie trzyma się dzielnie najdłużej.
Ratownicze APA (13 Blg, IBU 35, niepasteryzowane,
niefiltrowane) – w aromacie cytrusy (nie da się ukryć, że to chmiele
amerykańskie), jednak bardziej w stronę pomarańczy, lekko octowy, wyraźnie czuć
słód. Aromat przyjemny, raczej zrównoważony.
Po chwili ujawnia się akcent brzoskwini, lekki powiew kartonu. W smaku
jest lekkie, bardzo mało treściwe. Akcenty jabłek, brzoskwiń, przykryte
cytrusową goryczą, która zalega i już tak sobie leży. Nieśmiałe nutki
pieprzowe. Po paru chwilach całość się układa dużo lepiej (czyżbyśmy za bardzo
je schłodzili?), do całości dochodzi przyjemny akcent sosnowy. Nie jest tak
źle, jak się początkowo wydawało.
Nokota APA (13 Blg, IBU 45, niepasteryzowane,
niefiltrowane) – w aromacie grapefruit,
wyraźny ekstrakt z białych błonek. Jest słód, ale ledwo sobie radzi z
ujawnieniem się, przyklepany bezlitośnie przez grapefruitowy chmiel. Po paru
chwilach przeradza się to w akcenty galaretki cytrynowej w cukrze. W smaku jest
dość przyjemnie, słodowo i owocowo. Smak jest w miarę pełny, wyrazisty. Nad
wszystkim jednak zalega chmura chmielowej, zalegającej goryczy. I psuje
wszystko. Z czasem pojawiają się – w sumie wcale nie nieprzyjemne – akcenty
gorzkawej skórki śliwek, plus lekka żywiczność właśnie śliwy. Takie coś, co
wypływa spod kory, zastyga, a dzieciaki ssą to pasjami. I tyle dobrego.
Stosunkowo dobrego.
Złotostockie (15
Blg, niepasteryzowane, niefiltrowane, refermentowane w butelce, żywe, warzone w
Browarach Regionalnych Wąsosz) – aromat bardzo słodki, sporo akcentów miodu,
żywica, skondensowane słodkie mleko. Po paru chwilach słodkie akcenty gdzieś
uciekają, pozostaje miód, odrobina akcentów lipowych. I grapefruit z żywicą.
Czyli to, o co chodzi niektórym. W smaku jest pełne, miodowo-słodowe, karmelowe.
Baza jest wyraźnie słodka, miodowo-karmelowa słodycz jest wręcz intensywna.
Tutaj jednak charakterystyczna gorycz amerykańskich chmielów niejako dokłada
się do całości, do przechodzącej w gorycz słodyczy miodowej, niczego nie
kontrując. Na koniec gorycz staje się wszechobecna i obezwładniająca. Całość
chaotyczna, rozbałaganiona. Niefajna.
HedgeHog APA (12 Blg, IBU 40, pasteryzowane,
niefiltrowane, warzone w Browarach Regionalnych Wąsosz) pachnie słodką kawą z
mlekiem, likierem kawowym (Bailey’s), toffi – całość jednak lekko skisła.
Wrażenie kiszonki potęguje się z każdą chwilą. W smaku jest… nieświeże, jakieś
nadpsute, zatęchłe. Są tam akcenty cukierków Werter’s, jest jakaś słodowość,
karmel. Ale jest też wszechobecny chmiel. Amerykański chmiel. A na dodatek
chyba z dostawy, która listonoszowi wpadła w błoto. Obrzydliwy.
Atlantik-Ale
(11,4 Blg) – aromat bardzo delikatny, akcenty woskowe, lekko pszeniczne,
cytrusowe. Wyraźnie da się wyczuć obecność amerykańskich chmielów, jednak jest
ona tutaj umiejętnie wkomponowana w niezbyt może porywającą, ale harmonijną
całość. W smaku jest pełne, słodowe, owocowe, najlepiej – jak dotąd – poukładane
z chmielowymi akcentami cytrusa i żywicy. Goryczka jest tu goryczką, kontruje
słodycz słodowej bazy, nie zalega, a przyjemnie ożywia całą kompozycję. Jedno z
lepszych piw chmielonych po amerykańsku, jakich dotąd próbowałem.
Generalnie, poza Atlantik-Ale i być może trochę Ratowniczym
– wrażenie picia tego, co wyżęto ze ścierki do podłogi, a co dla smaku
doprawiono najlepszym na rynku, amerykańskim koncentratem chmielowym. Jeśli
przypomnieć sobie co napisano na samym początku, nienajlepiej świadczy to o
naszych piwowarach rzemieślniczych. A może to „rzemieślniczy” to nadużycie?
Może trzeba ich określać mianem „czeladniczych”? Kto wie, może się kiedyś
nauczą, nie należy tracić nadziei. Ciekawe dlaczego Niemcom udało się
skomponować amerykańskie chmiele w coś więcej niż grapefruitowe popłuczyny. Może
u nich tam piwo warzą ludzie, którzy potrafią to robić. Cholera, kto wie?...
Ranking dzisiejszy to złoto dla Atlantik-Ale. Na drugim
Ratownicze. Na podium jeszcze znalazło się u mnie Nokota. Złotostockie poza
podium, a tyły zabezpiecza HedgeHog. Choć, szczerze mówiąc, od trzeciego
miejsca to już wszystko jedno. Kwestia tylko poziomu obrzydzenia.
U najlepszej z żon, ranking bardzo podobny, jedynie HedgeHog
u niej wyskoczył dwa miejsca wyżej, na najniższy stopień podium. Kolejność
wszystkich pozostałych taka sama – Atlantik-Ale, Ratownicze, HedgeHog, Nokota,
Złotostockie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz