514. Piwo Opata Jasne
Pełne (Benedictus Memes Sp. z o.o.) 5,5%
515. Dobry Pasterz
(Browar Wiślany) 6%
--- Wąsosz 12
(Browar Wąsosz) 5,2%
--- Orkiszowe
(Browar Kormoran) 5,1%
516. Kormoran Jasny
Niefiltrowany (Browar Kormoran) 4,9%
517. Lwówek Książęce
(Browar Lwówek) 5,5%
Wakacje, urlopy, rozjazdy… A gdzie człowiek nie pojedzie, tam
zerka na półkę z piwem, bo a nuż dają tam coś innego niż u nas. A jak zerka, to
i wyzerka. Podczas pobytu na Mazurach, który właśnie wczoraj przeszedł do
historii, poiliśmy się wyrobami Kormorana. Nie żebyśmy ich nie znali, ale w
Mikołajkach dostawy były regularne, piwo z całą pewnością świeże, a sklep pod
bokiem. W szlafroku można by właściwie na zakupy chodzić. No i dużo dobrego
zrobił nam ten Kormoran – miło było, mimo takiej sobie pogody. Z kolei, w
Zielonej Górze, kilka tygodni wcześniej, stanąłem oko w oko z Dobrym Pasterzem
i Piwem Opata. I tak dalej…
I stało się, że na stole stanęły obok siebie piwa jasne,
lagery – z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę – warzone w browarach
regionalnych, nie mających nic wspólnego z koncernami i ich wyrobami. Lub też
warzone Bóg wie gdzie, bo Piwo Opata postanowiło tę informację utrzymać w
tajemnicy. Na kontretykiecie napisano tylko, że „wyprodukowano w Polsce dla
Benedictus Memes Sp. z o.o.” Niech im
będzie. Ważne, że w Polsce.
Jedynym wyjątkiem dzisiaj na stole jest Orkiszowe z
Kormorana, które tylko częściowo jest lagerem. Tak w połowie, mniej więcej. A w
drugiej połowie piwem pszenicznym. W zasypie jest tu 55% słodu jęczmiennego i
45% słodu orkiszowego (taka tam odmiana pszenicy). Fermentacja składa się tu z
dwóch etapów – najpierw robotę robią drożdże dolnej fermentacji, jak to w
lagerze, a na drugim etapie rękawy zakasują drożdże fermentacji górnej – jak to
w piwach pszenicznych, na przykład. A że nie mieliśmy dla tego piwa jakiegoś
bardziej dobranego towarzystwa, postanowiliśmy je przetestować z lagerami.
Jest tu jeszcze Lwówek Książęce – piwo, które wspominam z
łezką w oku jako niegdyś wzorzec piwa, a o którym moje kubki smakowe już zupełnie
zapomniały. Takie powroty na stare śmieci potrafią być ryzykowne, bo niby
browar ten sam, co kiedyś, ale przecież nie ten sam. Cóż, niech się broni,
niech pokaże, że ciągle jeszcze może… Co ciekawe, na etykiecie producent podaje
informację tylko o tym, że piwo jest „nieutrwalone”. Nie ma ani słowa o pasteryzacji
i filtracji. Sądząc po klarowności, założyć można chyba, że jest filtrowane,
ale niepasteryzowane. Szczególnie, że i termin przydatności do spożycia niezbyt
długi. A może i filtracja tylko jakaś szczątkowa… Jak by nie było, ostateczny
test przejdzie na podniebieniu.
Postanowiliśmy też wprowadzić do naszego bloga pewną
innowację. Oprócz tradycyjnego rankingu na koniec każdej sesji, wprowadzamy ocenę każdego piwa z osobna.
Jednak, jak na amatorów, lamerów i prześmiewców piwnej rewolucji przystało, nie
będziemy tworzyć skali ocen, cmokać i zastanawiać się przy każdym piwie czy
zasługuje na 7 punktów, czy to ciągle tylko 6. A może dać mu 6,5. Czy niby
wszystko OK, ale odbiega od deklarowanego stylu, albo fajnie jest, ale ten
deemesik przeszkadza, albo jakoś tak… Totalnie bez sensu i w gruncie rzeczy –
wbrew pozorom – niewiele mówi o piwie. Nas interesuje przecież od samego
początku czy piwo jest dobre, czy się nadaje, czy daje radochę, czy warto je
znowu wrzucić do koszyka przy kolejnych zakupach. Dlatego nasza skala ocen jest
zupełnie inna niż powszechnie przyjęte. Nasza skala jest (1) opisowa; zwięźle,
bo zwięźle, ale opisowa; (2) poszczególne kategorie mają różne pojemności. Już
wyjaśniam jak to działa:
Ocena najwyższa przyznawana jest bardzo wąskiej grupie piw,
które totalnie i zupełnie zawróciły nam w głowie. Z doświadczenia wiemy, że
takie piwa zdarzają się niezwykle rzadko, więc zbiór opatrzony nagłówkiem CUD, MIÓD, MALINA z pewnością w szwach
pękał nie będzie. Nieco niższą oceną, kategorią półkę niżej jest JESZCZE RAZ TO SAMO – czyli wszystkie
te piwa, które chętnie wypijemy raz jeszcze, które nam posmakowały, ale zbyt
leniwi jesteśmy, żeby analizować czy piwo A posmakowało nam o punkt wyżej niż piwo
B, a może o dwa i pół punktu. W nosie mamy takie dzielenie włosa na czworo. Tak
więc ta kategoria będzie baaardzo pojemna, a znajdujące się w niej piwa już nie
będą dalej różnicowane. Trzecią, również niezwykle obszerną kategorią będą
piwa, które owszem, jak trzeba, to wypijemy, ale jakoś bez większego entuzjazmu
i przyjemności. Któż z nas nie zna takich sytuacji – znajomy częstuje taką, nie
przymierzając, Pierwszą Pomocą. Nie odmówimy przecież, wypijemy, ale żeby jakoś
zakrzyknąć z radością, to raczej nie. Ta kategoria opatrzona została hasłem JAKOŚ JE ZMĘCZĘ. No i ostatnia
kategoria, zupełnie bezkompromisowa i chyba niezbyt liczna, to piwa, które są
absolutną pomyłką, a ich obecność na naszym stole jest li tylko chwilowa,
jednorazowa, a ewentualne właściwości przeczyszczania kanalizacji jak
najbardziej pożądane. Ta kategoria to po prostu DO ZLEWU. I tyle.
Tego typu system ocen wydaje się nam najbardziej praktyczny,
a przyda się też w sytuacjach gdy mamy piwa różne gatunkowo (np. różne gatunki pochodzące
z jednego browaru, smakowane podczas jednego posiedzenia), czy w przypadku jak
dziś, gdy takie Orkiszowe wychyla się za bardzo w którąś stronę i nie przystaje
do pozostałych. Tradycyjny ranking natomiast daje obraz tego, jak poszczególne
piwa plasują się w stosunku do siebie w obrębie danej kategorii.
Zresztą, co tu sobie palce o klawisze obijać po próżnicy.
Spróbujemy, zobaczymy jak zadziała. Jakby co, gdyby czytający te wypociny mieli
jakieś zdanie, zapraszamy do komentowania pod spodem. Czynność ta zawsze jest
mile widziana, choć moderowana, niestety. Takie czasy. Ludzie różne rzeczy
wypisują.
Przystąpmy więc do pierwszej wakacyjnej sesji piwnej – nie-koncernowe
lagery i coś jeszcze. Nawet jeśli w kolejce czeka kilkanaście tekstów
powstałych w ostatnich dwóch miesiącach, a którymi zająć się czasu nie było.
Ten wpis idzie na bieżąco, piwka osuszyliśmy wczoraj wieczorem.
Kapsle z głów, lejemy. Piana wręcz wzorcowa na każdym –
gęsta, obfita, trwała. Lacing i takie tam. Piwa z Kormora na pierwszy rzut oka
niefiltrowane, pozostałe klarowne, przejrzyste. Mimo że Wąsosz też deklaruje
się jako piwo niefiltrowane. Barwa wszędzie bursztynowa, typowa dla lagerów.
Wąsosz jest nieco ciemniejszy od reszty, Orkiszowe natomiast odrobinę
jaśniejsze, co nie dziwi, biorąc pod uwagę cała tę pszenicę.
Piwo Opata (11,9
Blg, pasteryzowane) – w aromacie przede wszystkim zboże, miód, słodkie migdały,
brzoskwinie, guma arabska i karmel. Po chwili pojawia się sok jabłkowy. W smaku
bardzo łagodne, zbożowe, z mnóstwem miodu. Właściwie to za dużo tego miodu.
Szczególnie, że po chwili ten smak miodu robi się coraz mniej przyjemny, coraz
bardziej kartonowy. Gdzieś w tle wisi paskudna gorycz. Oj, słabe to piwo,
słabe…
Ocena: DO ZLEWU
Dobry Pasterz (pasteryzowane)
– aromat zbożowo-karmelowy, płaski, mało wyrazisty, za to z ogromną ilością
gumy arabskiej. Słabo. Smak pełny, ale płaski. Nic się tu nie dzieje, nie ma
nic. Jest słód, jest jakaś goryczka, ale w sumie człowiek pije i za diabła nie
ma punktu zaczepienia, choćby pretekstu, by kubki smakowe zaciekawić. Bardzo
słabiutkie piwo.
Ocena: DO ZLEWU
Wąsosz 12 (12
Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat słodu, jarzębiny, karmelu, odrobina
gruszek. Aromat bardzo przyjemny. Smak dość płytki, choć grzeczny, ułożony.
Jest tu trochę słodu, jest tu trochę owocowych estrów (o Boże!), jest
delikatna, grzeczna goryczka. Mam jednak wrażenie, że to już tylko echo
pierwszych warek, które jakiś rok temu (a może trochę dawniej) trafiły na nasz
stół. Szkoda.
Ocena: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ
Orkiszowe (12,5
Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – aromat ma zdecydowanie inny od pozostałych
piw, jest on bardziej zbliżony do piwa pszenicznego (co dziwić nie powinno), są
tam też płatki gryczane, akcenty kwiatowe – czarny bez, lipa. W smaku – pełnym,
przyjemnym, wyrazistym – mnóstwo akcentów zbożowych, jest tu gryka, pszenica,
słód jęczmienny. Czekoladowe batoniki zbożowe dla pakerów. Echo akcentów
owocowych, coś jakby dojrzały agrest, trochę śliwki. Bardzo przyjemne piwo,
dużo zyskuje przy bliższym poznaniu.
Ocena: JESZCZE RAZ TO
SAMO
Kormoran Jasny
Niefiltrowany (12,5 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – mnóstwo chmielu (europejskiego, fajnego),
truskawki z kompotu, pod tym wszystkim przyjemny słód. Pachnie zachęcająco.
Smak pełny, zbożowy przede wszystkim, z delikatnymi akcentami owocowymi i
przyjemną, świetnie dobraną – tak jeśli chodzi o moc, jak i rodzaj – goryczką.
Bardzo dobra alternatywa dla koncernowych lagero-potworków.
Ocena: JESZCZE RAZ TO
SAMO
Lwówek Książęce (12,1
Blg, nieutrwalone) – w aromacie kora dębu, młode orzechy włoskie, winne jabłka.
Po chwili pojawia się gruszka i zaczyna dominować aromat. Pachnie dość
podejrzanie, wszystko zależy od smaku. A w smaku jest lekko i owocowo. I są to
owoce niewyszukane – jabłka, gruszki. Nie żeby coś było nie tak z jabłkami i
gruszkami. Brakuje tu jednak jakiejś głębi, której oczekiwałby człowiek po tak
renomowanym browarze. Słabo.
Ocena: JAKOŚ JE ZMĘCZĘ
Ranking jest dzisiaj jednogłośny. Jeśli podejść do sprawy
ortodoksyjnie, to pierwsze miejsce trzeba by wyrzucić – i mamy czysty obraz w
jakiej kolejności smakowały nam dzisiaj nie-koncernowe lagery. A sam ranking?
Oto on:
1. Orkiszowe
2. Kormoran Jasne Niefiltrowane
3. Lwówek Książęce
4. Wąsosz 12
5. Dobry Pasterz
6. Piwo Opata
Co by nie powiedzieć – Kormoran dzisiaj rządzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz