531. Miss Lata
(Browar Dukla) 4,2%
532. Książęce Golden
Ale (Kompania Piwowarska) 5,2%
--- Golden Ratio (Browar Twigg) 4,3%
Jakiś czas temu na rynku pojawiło się nowe piwo Kompanii
Piwowarskiej, Książęce Golden Ale. Piwo w stylu angielskiego ale wyraźnie zagotowało
zwolenników rewolucji piwnej w Polsce. A mnie zwyczajnie zaciekawiło. Bo po
pierwsze, mowa o piwie górnej fermentacji, jednak bez rewolucyjnego zacięcia,
intensywnego chmielenia, znieczulania kubków smakowych żywicą i cytrusami. A
więc już plus. Po drugie, w wielu miejscach przeczytałem o tym piwie coś, co
tylko potwierdziło moje przypuszczenia na temat oczekiwań polskich piwnych
rewolucjonistów i wartości ocen piwa wygłaszanych przez niejednego z ichnich guru.
Oto zdaniem wielu, Książęce Golden Ale smakuje jak… lager! I w ogóle nie czuć
tutaj tej górnej fermentacji. I ach ta Kampania Piwowarska, beznadzieja jakaś
jak zwykle. No bo tak, chodziła kiedyś w telewizji taka kretyńska reklama
Pilsner Urquell, w której pewien pan, znany skądinąd, zachwycał się spożywanym przy
barze piwem, wychwalając jego goryczkę. No i to musiało być jakoś wtedy, gdy
kraftowi rewolucjoniści oglądali namiętnie filmy familijne na Polsacie, więc
tych reklam się naoglądali co niemiara. No i uwierzyli, że żeby piwo było dobre,
potrzebuje mnóstwo goryczki. I nic więcej, goryczka wystarczy. No i mamy dziś
te wszystkie potworki…
Nogami przebierałem ze zniecierpliwienia zanim na półki
sklepów na mojej prowincji pojawiły się wreszcie pierwsze butelki. A jak już się
pojawiły, to zadzwonił dzwonek alarmowy, zapaliło się czerwone światełko – jak
to, tradycyjne piwo górnej fermentacji po 2,99zł za flaszkę? To nie może być
dobre. Wiadomo, Książęce, Kampania Piwowarska, zgodnie z przewidywaniami – musi
być beznadzieja. Kupiłem wreszcie, nalałem, spróbowałem… No i nie wiem czego
się czepiają. Klasyczne golden ale i tyle. Żadnych fajerwerków, to fakt, ale
żeby się czegoś czepić? Absolutnie nie. Niech nam się dalej tak wiedzie.
Wieczór z tymi piwkami miał miejsce dość dawno, bo jeszcze w
czerwcu. Wygląda na to, że mimo zewsząd słyszanych narzekań w całej piwnej
blogosferze i portalach oceniających piwo, Golden Ale trafiło w dziesiątkę,
jeśli chodzi o oczekiwania rynku. Zniknęło z półek dość szybko, wcześniej
podskakując cenowo na poziom 3,49zł (w dalszym ciągu rewelacyjnie) i nie chce
się ponownie pojawić. Mam nadzieję, że gdy pojawi się kolejna warka, dalej
będzie tak dobrze, jak za pierwszym razem. Bo wiadomo jak to bywa z pierwszymi
i kolejnymi warkami.
Tak czy owak, Książęce Golden Ale wydało się idealnym
kandydatem do serii „Kraft – czy to się nie przepłaca”. No bo jeśli miałoby się
okazać, że można napić się przyzwoitego golden ale za około trzy zeta, to po co
dawać prawie dychę za wyroby kraftowe? Sprawdźmy więc. Oprócz wspomnianego
Książęcego Golden Ale, na stole pojawiły się dwa inne piwa w tym samym stylu,
jednak pochodzące z browarów kraftowych – z Dukli mamy Miss Lata, a z Browaru
Twigg, Golden Ratio. Dukla zwykle nie zawodzi, więc zobaczmy co się stanie. Tak
się akurat złożyło, że te kraftowe piwka podrzuciła nam ta sama sieć ulubionych
supermarketów, więc kryterium cenowe jak najbardziej nadaje się tu do porównań.
Golden Ratio spieniło się jak, nie przymierzając,
Grodziskie. Ciężko było nalać do szklanki, a i z butelki wydobywała się piana.
Szaleństwo jakieś. Na koniec, jak już się zredukowała, wyglądała jak piana na
zanieczyszczonym potoku. Pozostałe dwa piwa pokryły się grzeczną, sztywną
pianą, która jednak zdążyła się zredukować do cienkiej, ale trwałej warstwy
zanim udało się nalać chociaż pół szklanki Golden Ratio.
Na pierwszy rzut oka obydwa piwa kraftowe są niefiltrowane,
podczas gdy Książęce jest czyste i klarowne.
Miss Lata Summer Ale
(12,5 Blg, niepasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie pomarańcze, ananasy,
truskawki, brzoskwinie – a wszystko to na tle intensywnego aromatu farby
olejnej. Po chwili aromat łagodnieje, farba ucieka, na pierwszy plan wychodzi
olejek migdałowy i akcent tradycyjnego, zwijanego makowca. Marakuja. Smak jest
znowu jakiś raczej wodnisty, ciała tutaj niewiele. W smaku gdzieś błąka się
wrażenie doprawienia całości jakimś rozcieńczalnikiem, ale przede wszystkim są
tu owoce – grapefruit, marakuja i migdały. Goryczka jest tu dobrana nieźle – i
to jeśli chodzi o rodzaj, jak i jej intensywność. Trochę za duże wysycenie – na
podniebieniu ciągle czuć pękające bąbelki gazu, co w dużym stopniu przeszkadza
cieszyć się smakiem. Nie jest jednak źle, mamy w szklance bardzo przyzwoite
piwo.
Ocena: JESZCZE RAZ TO
SAMO
Książęce Golden Ale
(12,5 Blg, IBU 18, pasteryzowane) – w aromacie przede wszystkim zbożowość, orzechy
laskowe, odrobina żywicy i trochę wody z bajora. Gdzieś w tle bardzo nieśmiałe
akcenty owocowe i lubczyk. Nie powala aromatem, to zdecydowanie. W smaku jest
jednak wyraźnie lepiej. Uderza przede wszystkim bogata, pełna słodowość,
wyraźne akcenty orzechowe, toffi, prażony słonecznik. Gdzieś dalekim echem
odzywa się też delikatna cytrusowość – jakby na wszelki wypadek dorzucono tu
odrobinę któregoś z nowofalowych chmielów. A chyba dorzucono, choć bardzo
oszczędnie. Całe szczęście. Sprawdziłem na etykiecie, rzeczywiście dodano Mosaic.
Trochę brakuje mu charakteru i wyrazistości, ale jest to całkiem przyzwoite
piwo.
Ocena: JESZCZE RAZ TO
SAMO
Golden Ratio Golden
Ale (11 Blg, IBU 19, niepasteryzowane, niefiltrowane) – początkowo aromat
raczej intensywnie chmielowy – sporo tu akcentów żywicznych, cytrusowych i
owoców tropikalnych. Po chwili chmiel ulatnia się, a na pierwszy plan wychodzi
zboże. Owoce i cytrusy grają teraz drugie skrzypce. Trzeba powiedzieć, że
aromat uległ z czasem zdecydowanej poprawie. Smak jest lekki, goryczka pojawia
się natychmiast, zalega na podniebieniu, pojawia się pewna cierpkość, kwaśne
mydło – zagłusza akcenty smakowe zbożowe i owocowe, które ewidentnie gdzieś tam
się błąkają po podniebieniu. Są tam też nieśmiałe akcenty kawowe. Ogólne
wrażenie zdecydowanie nie jest najlepsze, jednak do zlewu nie wylejemy. Z
czasem, wraz ze wzrostem temperatury poprawia się i smakuje już nawet nieźle,
choć do ideału mu zasmucająco daleko.
Ocena: JESZCZE RAZ TO
SAMO
Dzisiejszy ranking nie jest jednogłośny (nareszcie!). Moim
zdaniem, wygrywa mimo wszystko Książęce Golden Ale, ale tuż za nim, po piętach
mu depcze Miss Lata. No i co do tych dwóch miejsc nie zgadzamy się – moja lepsza
połowa twierdzi, że jej bardziej odpowiada Miss Lata. Natomiast nie ma
rozbieżności co do miejsca trzeciego – Golden Ratio wypada bardzo słabo na tle
dzisiejszej konkurencji.
Jeśli chcieć odpowiedzieć na pytanie z nagłówka, to tym
razem zdecydowanie kraft się przepłaca. I nie ma co do tego dwóch zdań. Nawet
jeśli nie zgadzamy się co do tego, które jest obiektywnie lepsze – Golden Ale
czy Miss Lata – to jeśli wziąć pod uwagę kryterium ceny, nie ma o czym mówić.
Swoją drogą, ciekaw jestem ile będą kosztowały kolejne partie Golden Ale, jeśli
się pojawią. A mam nadzieję, że tak i to już wkrótce.
Na koniec jedna uwaga, jeszcze jeden skutek naszych
zawirowań z publikacją na bieżąco – okazuje się, że Golden Ratio pojawiło się u
nas na stole przy okazji omawiania nierewolucyjnych piw kraftowych, stosunkowo
niedawno. Jednak to niniejszy tekst zawiera opis naszego pierwszego z nim
spotkania, które miało miejsce w połowie czerwca. Tak więc, tutaj nie dostaje
numerka, bo już się pojawiło, ale pojawienie się to było wcześniejsze niż to
już opublikowane… Powrót do przyszłości, cholera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz