wtorek, 29 września 2015

Czy jest tu jakiś dobry bagażowy?



253. Porter Okocim (Browar Okocim) 8,9%
254. Lwowski Porter (Browar Lwowski) 8,5%
255. Żywiec Porter (Browar Żywiec) 9,5%
256. Grand Imperial Porter (Browar Amber) 8,0%
257. Witnicki Porter (Browar Witnica) 8,5%

Chodziłem wokół tego tematu jak koło jeża. Z jednej strony, nie można ignorować istnienia piw typu porter. Z drugiej strony, mam traumę. Dawno, dawno temu, kiedy większości czytających te słowa najpewniej nie było jeszcze na świecie, a ja stawiałem pierwsze kroki w świecie słodu dobrze spożytkowanego, zdarzyło mi się pojechać w Beskid Żywiecki i do samego Żywca (takie miasto – naprawdę, tam jest więcej niż tylko browar). W restauracji, w której jadłem obiad, podawano żywiecki porter. Nie mając zielonego pojęcia kto on zacz, zamówiłem, spróbowałem, zachwyciłem się. Jak, nie przymierzając, sam Juliusz Cezar niemalże. Długo, bardzo długo później, na półkach sklepów w całej Polsce masowo zagościły wyroby z Okocimia, Żywca, Leżajska, Warki. Co za radość, pomyśli ktoś. W każdym razie, ja tak pomyślałem. Jak srodze się rozczarowałem wiedzą wszyscy, którzy do dziś gardzą wszelkimi koncerniakami. No i właśnie, porter żywiecki, przepyszne niegdyś piwo o zawartości alkoholu tylko nieco ponad 6%, teraz okazał się smakować jak spirytusowa nalewka na gumie arabskiej z ogromną ilością cukru. Sporządzona z taniego spirytusu z kontrabandy. Od tamtej pory, nie sięgnąłem po porter żywiecki. Ciekaw jestem jak będzie dzisiaj, czy coś się zmieniło, a jeśli tak, to czy na lepsze.

Podczas nalewania piwa do szklanek okazuje się, że zjawisko piany obce jest piwowarom ze Lwowa. Piana gaśnie bardzo szybko i nie zostawia śladu na ściankach szklanki. Nieźle wygląda to w przypadku Grand Imperial, choć najintensywniej pieni się porter z Witnicy. Okocim i Żywiec trzymają się koncernowego standardu – za wszelką cenę nie wolno się wychylić w żadną stronę.

Okocim Porter (pasteryzowane, 22 Blg, IBU 38) pachnie palonym karmelem, kartonem, gumą arabską, kawą. Smak – pełny, przyjemny, słodki, karmelowo-kawowy. Lekka kwaskowość – jakby cytrusowa. Po chwili atakuje goryczka i już zostaje na dobre. Zaskakująco słabo czuć akcent alkoholu.

Lwowski Porter (pasteryzowane, 20 Blg) w aromacie jakaś stęchlizna. To przede wszystkim i najpierw. Dość szybko przeradza się w akcent roślinny – świeży sok złamanej gałązki dzikiego bzu, świeży zielony groszek. Potem jest kawa, wytrawny karmel. W smaku dalej czuć te zielone, łodygowe akcenty, palony słód, karmel. Kawowa gorycz, gorzka czekolada. Pojawia się alkohol, raczej mało przyjemny, choć wyraźnie rozgrzewający.

Żywiec Porter (pasteryzowane, 21 Blg) pachnie toffi i palonym słodem. W smaku jest raczej lekki, żeby nie powiedzieć wodnisty. Akcenty korzenne, palone, rumianek. Właściwie to rumiankowa płukanka do gardła. Na końcu gorycz. I już.  Smakuje obrzydliwie. Jakiś piołun, zielsko, guajazyl. Paskudztwo wysokich lotów.

Grand Imperial Porter (pasteryzowane, 18,1 Blg) pachnie palonym słodem i coca-colą. Karmel, a właściwie krówki własnej roboty, takie z patelni. W smaku kremowy, łagodny, słodki, kawowy. Przebija się palony słód. Nie ma alkoholowego posmaku. Goryczka gdzieś tam w tle, taka jakby gorzkie kakao. Bardzo przyjemne piwo, które chce się pić.

Witnicki Porter (pasteryzowane, 18,1 Blg) na pierwszy niuch pachnie czystą kawą. Świeżo zaparzoną, gorzką kawą. I to pierwsze wrażenie jest bardzo przyjemne. Ale drugie… Po chwili zaczyna się prawdziwa równia pochyła. No przecież musi tam być witnickie bagno, błoto, zgniłe jajka, kiszonka, gnojowica. Dwa niuchy i już koniec radochy. W smaku jest kwaśny, palony, słodowy, kawowy. Na koniec goryczka. Wszechobecna, nieprzyjemna. Na plus trzeba mu zapisać, że nie ma akcentu alkoholowego.

Ranking. Wygrywa – w cuglach – Grand Imperial Porter. Na drugim miejscu Okocim. Na trzecim Lwowski. Na czwartym Żywiec. Stawkę zamyka Witnicki.

Po konsultacji z moją drugą połówką okazuje się, że zgadzamy się niemal zupełnie. Prawie. A – jak wiadomo – prawie robi wielką różnicę, szczególnie w przypadku piwa. U szczęścia mojego żywota Witnicki Porter jest na drugim miejscu, przez co Okocim spada na trzecie, Lwowski na czwarte, a Żywiec na piąte. Przynajmniej to ostatnie ma jakiś sens.

Postscriptum. Tego wieczoru do końca wypita została tylko szklanka Grand Imperial Porter. Pozostałe wylądowały w zlewie – od pół do 3/4 szklanki. Nie dało się inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz