środa, 23 września 2015

Koźlaki dwa



251. Koźlak (Pivovaria) 7,5%
252. Miłosław Koźlak (Browar Fortuna) 7,5%

Dzisiaj dwa koźlaki. Nie żeby to był jakiś ulubiony gatunek piwa, bynajmniej, ale dlatego, że wpadła nam w ręce butelka niepasteryzowanego i niefiltrowanego koźlaka z browaru Pivovaria w Radomiu. No i nie wolno pozwolić mu się zepsuć. A że był smakowany już w ostatni weekend – i zrobił ogromne, pozytywne wrażenie – tym bardziej trzeba było znaleźć mu jakiegoś konkurenta. Szybki spacer do najbliższego sklepu, miłosławowy koźlak do koszyka – i jedziemy.

Mimo tylko dwóch butelek, wieczór zapowiada się ciekawie. Z jednej strony, koźlak jest bodaj ostatnim gatunkiem piwa, jakiego chciałbym sobie nalać do szklanki. Z drugiej strony, wszystkie piwa z Pivovarii smakowane ostatniego weekendu, w tym koźlak, zrobiły naprawdę dobre wrażenie. Dobre w kierunku wybitnego. A i Miłosław rzadko dotąd zawodził. Poza tym, na etykiecie i krawatce kozła miłosławskiego widnieje informacja o dość prestiżowej nagrodzie przyznanej temu piwu – najlepszy koźlak plus Grand Prix Chmielaki 2012. No, koźlak z Pivovarii też chwali się paroma wyróżnieniami. Co prawda, nie bardzo wierzę w wartość tego typu nagród i wyróżnień, ale kto wie, może tym razem… Niech więc wezmą się za bary i zobaczymy co z tego wyniknie.

W sklepie, do którego udałem się po Miłosław, na półce stał również koźlak żywiecki. Ale odpuściłem. Miłosław i Pivovaria nie miałyby szans… na trzecie miejsce.

Nalane do szklanek, obydwa piwa prezentują się znakomicie – obfita, gęsta, naturalna piana na jednym i drugim, głęboka, ciemna barwa. Miłosław jest nieco jaśniejszy, na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nieco rozwodnionej Pivovarii. Piana na jednym i drugim dość szybko opada, jednak przyjemnie oblepia ścianki szklanek i w postaci cienkiej kołderki pozostaje dość długo.

Miłosław (pasteryzowane, 15,7 Blg) w aromacie ma przede wszystkim słodki karmel, słód, drożdże, prażone orzechy włoskie. Nie ma typowego dla słabych koźlaków aromatu gumy arabskiej, czy kleju na znaczkach. Jest za to lekka alkoholowość. Po jakimś czasie, kiedy temperatura piwa wzrasta, alkohol zaczyna dominować aromat. Pojawia się też akcent suszonej, a wręcz wędzonej śliwki. W smaku, po początkowej karmelowo-słodowej słodyczy, przechodzi w lekką wytrawność. Goryczka bardziej przypomina tę ze świeżych migdałów niż z chmielu. Niestety, da się wyraźnie wyczuć akcent alkoholowy. Po chwili na podniebieniu robi się trochę cierpko, kartonowo.

Pivovaria (niepasteryzowane, niefiltrowane, 16,3 Blg) ma bardzo przyjemny, ciepły, melasowy aromat. Nie ma tu ani śladu alkoholu. Jakieś akcenty rodzynkowe, suszone śliwki, palony słód, lekki karmel. Podkreślić trzeba, że aromat jest bardzo łagodny i trzeba się dobrze skupić, żeby cokolwiek w nim znaleźć. Delikatny, ale bardzo przyjemny aromat. Po paru chwilach, wraz ze wzrostem temperatury, pojawiają się również  akcenty kwiatowe – taka usiana polnymi kwiatami, nieco przysuszona tegorocznymi upałami łąka. Smak jest aksamitny, delikatnie słodki, karmel w kierunku raczej tego z batonów twix, lekko mleczny. Po chwili pojawia się goryczka – taka rodem z gorzkiej, czarnej kawy. Bardzo przyjemna rzecz.

Werdykt dzisiaj jest jednogłośny. Co więcej, smakowane dziś piwa dzieli przepaść. Koźlak z Miłosławia jest niezłym piwem w swojej klasie, to trzeba mu przyznać, jednak koźlak z Pivovarii zmiata go z powierzchni ziemi bezlitośnie. Nawet okiem przy tym nie mrugnie. Więcej takich piw poprosimy. I wiem, że więcej Pivovarii już do nas jedzie. Prosto z Radomia. Dzięki, Michał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz