251. Koźlak
(Pivovaria) 7,5%
252. Miłosław
Koźlak (Browar Fortuna) 7,5%
Dzisiaj dwa koźlaki. Nie żeby to był jakiś ulubiony gatunek
piwa, bynajmniej, ale dlatego, że wpadła nam w ręce butelka niepasteryzowanego
i niefiltrowanego koźlaka z browaru Pivovaria w Radomiu. No i nie wolno
pozwolić mu się zepsuć. A że był smakowany już w ostatni weekend – i zrobił
ogromne, pozytywne wrażenie – tym bardziej trzeba było znaleźć mu jakiegoś
konkurenta. Szybki spacer do najbliższego sklepu, miłosławowy koźlak do koszyka
– i jedziemy.
Mimo tylko dwóch butelek, wieczór zapowiada się ciekawie. Z
jednej strony, koźlak jest bodaj ostatnim gatunkiem piwa, jakiego chciałbym
sobie nalać do szklanki. Z drugiej strony, wszystkie piwa z Pivovarii smakowane
ostatniego weekendu, w tym koźlak, zrobiły naprawdę dobre wrażenie. Dobre w
kierunku wybitnego. A i Miłosław rzadko dotąd zawodził. Poza tym, na etykiecie
i krawatce kozła miłosławskiego widnieje informacja o dość prestiżowej
nagrodzie przyznanej temu piwu – najlepszy koźlak plus Grand Prix Chmielaki
2012. No, koźlak z Pivovarii też chwali się paroma wyróżnieniami. Co prawda,
nie bardzo wierzę w wartość tego typu nagród i wyróżnień, ale kto wie, może tym
razem… Niech więc wezmą się za bary i zobaczymy co z tego wyniknie.
W sklepie, do którego udałem się po Miłosław, na półce stał
również koźlak żywiecki. Ale odpuściłem. Miłosław i Pivovaria nie miałyby
szans… na trzecie miejsce.
Nalane do szklanek, obydwa piwa prezentują się znakomicie –
obfita, gęsta, naturalna piana na jednym i drugim, głęboka, ciemna barwa.
Miłosław jest nieco jaśniejszy, na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nieco
rozwodnionej Pivovarii. Piana na jednym i drugim dość szybko opada, jednak
przyjemnie oblepia ścianki szklanek i w postaci cienkiej kołderki pozostaje
dość długo.
Miłosław (pasteryzowane,
15,7 Blg) w aromacie ma przede wszystkim słodki karmel, słód, drożdże, prażone
orzechy włoskie. Nie ma typowego dla słabych koźlaków aromatu gumy arabskiej,
czy kleju na znaczkach. Jest za to lekka alkoholowość. Po jakimś czasie, kiedy
temperatura piwa wzrasta, alkohol zaczyna dominować aromat. Pojawia się też
akcent suszonej, a wręcz wędzonej śliwki. W smaku, po początkowej karmelowo-słodowej
słodyczy, przechodzi w lekką wytrawność. Goryczka bardziej przypomina tę ze
świeżych migdałów niż z chmielu. Niestety, da się wyraźnie wyczuć akcent
alkoholowy. Po chwili na podniebieniu robi się trochę cierpko, kartonowo.
Pivovaria (niepasteryzowane,
niefiltrowane, 16,3 Blg) ma bardzo przyjemny, ciepły, melasowy aromat. Nie ma
tu ani śladu alkoholu. Jakieś akcenty rodzynkowe, suszone śliwki, palony słód,
lekki karmel. Podkreślić trzeba, że aromat jest bardzo łagodny i trzeba się
dobrze skupić, żeby cokolwiek w nim znaleźć. Delikatny, ale bardzo przyjemny
aromat. Po paru chwilach, wraz ze wzrostem temperatury, pojawiają się również akcenty kwiatowe – taka usiana polnymi
kwiatami, nieco przysuszona tegorocznymi upałami łąka. Smak jest aksamitny,
delikatnie słodki, karmel w kierunku raczej tego z batonów twix, lekko mleczny.
Po chwili pojawia się goryczka – taka rodem z gorzkiej, czarnej kawy. Bardzo
przyjemna rzecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz