272. Cyrulik Smoked
Berliner Weisse (Browar Profesja) 3,6%
273. Siwy Miś
(Kopyra/Widawa) 6,2%
Bernardyńskie (Browar w Grodzisku Wlkp) 6,5%
274. Darz Bór
(Browar Gościszewo) 6%
Jesień, z kominów coraz częściej i coraz bardziej
intensywnie unosi się dym. Jesienny wieczór to idealna pora na spróbowanie
zadymionych, wędzonych piwek, które zebrały się nam gdzieś w okolicach lodówki, choć większość z nich to zdecydowanie letnie klimaty.
Jak często bywa w takich sytuacjach, to znowu niekoniecznie ten sam styl w
czterech odsłonach, jednak wszystkie cztery łączy dym. W szranki dzisiaj stają:
(1) Cyrulik z wrocławskiego browaru Profesja, piwo w stylu Smoked Berliner
Weisse, (2) Siwy Miś dubeltowy, grodziski, pieruńsko łokopcony, efekt
kooperacji Browaru Kopyra i Browaru Widawa, piwo którego jestem szczególnie
ciekaw ze względu na sympatię do autora receptury, (3) Bernardyńskie mocne,
pszeniczne, dymione z Browaru w Grodzisku Wlkp., piwko znane już dość dobrze i
lubiane, oraz (4) Darz Bór, piwo wędzone z rodzinnego browaru Gościszewo.
Również już przez gardło przelewane. Z przyjemnością dla podniebienia niemałą.
Przelewam piwo do szklanek i oto co się dzieje. Cyrulik wytworzył
panię jak Coca-Cola – pojawiła się dokładnie tak szybko, jak znikła. Bez śladu.
Miś spienił się grzeczną, białą pianą drobnopęcherzykową, w miarę trwałą,
osadzającą się na ściankach szklanki. Bernardyńskie, jak przystało na piwo z
Grodziska, pieniło się wręcz całymi godzinami, pozostawiając na ściankach
absolutny wzór lacingu. Do wysłania do Sevres. Darz Bór zachowało się poprawnie
– beżowa piana była gęsta, opadła wkrótce do przyzwoitej, niezbyt grubej, lecz
trwałej warstwy.
W związku z tym, że mamy do czynienia z różnymi stylami
piwa, różne też są ich odcienie. Darz Bór jest bursztynowe, Cyrulik blado-słomkowe,
pół odcienia ciemniejszy jest Siwy Miś, a Grodziskie ma barwę nieco
ciemniejszego białego wina. Wszystkie są co najmniej lekko zmętnione, przy czym
najbardziej klarowne jest Darz Bór.
Cyrulik (9,4 Blg,
IBU 7, niepasteryzowane, niefiltrowane, uwarzone specjalnie na Beer Geek
Madness 3) pachnie bardzo przyjemnie. Jak się wyraziła jedna z osób
degustujących – pachnie śniadaniem – oscypek (czy zwykły żółty ser wędzony) i
drożdże. Świeży chleb. Aż chce się złapać w drugą rękę jakiegoś stouta i
śniadanie będzie pełne. Z kawą. Lekki dymek z liściastego drewna, unoszący się
nad lokalną, tradycyjną piekarnią. W smaku piwo jest lekkie i kwaskowate,
trochę jak woda z cytryną. Akcenty wędzone są oczywiście obecne również w
smaku. Piwo raczej płaskie, wodniste, orzeźwiające. Na letnie upały – jak
znalazł. Trochę szkoda, że letnie upały już się skończyły na ten sezon.
Siwy Miś (16 Blg,
niefiltrowane, niepasteryzowane) jest bardzo wędzony w aromacie. Zapach ni to
skóry, ni to piwnicy, w której przechowywane są przetwory owocowe – kompoty,
dżemy. W tle owoce – śliwki suszone, delikatne słodkie cytrusy – mieszanka
kumkwatów z mandarynką. Echo lukrecji. Po chwili, ze wzrostem temperatury,
pojawiają się wyraźne akcenty żywiczne, czy też może lakieru do mebli. W smaku
jest znowu cytrynowo-cytrusowo. A nawet w stronę kwasku cytrynowego. Ciała to
piwo nie ma, a już przy tym poziomie ekstraktu (16 Blg) chciałoby się poczuć
coś więcej niż tylko kwaskowate orzeźwienie.
Bernardyńskie (13
Blg, niepasteryzowane, refermentowane w butelce) ewidentnie zepsuło się od
czasu pierwszych warek. Sukces uderzył do głowy piwowarom z Grodziska, czy jak?
To, co kiedyś pięknie pachniało, teraz zwyczajnie wali ściekami i kloaką. I
starym, skwaśniałym moczem w męskiej ubikacji dworcowej. Odrzuca stanowczo i
bezdyskusyjnie. Co za rozczarowanie! Dla jasności, piwo ma termin ważności do
12 marca 2016, a przechowywane było w przyjaznych dla piwa warunkach. Mimo
sporego obrzydzenia aromatem, ciągnę dwa łyki. W smaku jest lekkie,
kwaskowato-gorzkawe, bez jakiś wyraźnych motywów smakowych. Owszem, lekka
dymność, owszem, jakieś rozwodnione cytrusy. Ale szału i zachwytu z pierwszych
spotkań z Bernardyńskim nie widać zupełnie. Ot, się porobiło.
Darz Bór (14 Blg,
pasteryzowane) – najpierw maliny, sok z malin, herbata z sokiem malinowym. Po
ułamku sekundy nozdrza uderza wędzonka, dymność. W tle troszkę niepokojących
akcentów zbutwiałego drewna, ale jakoś specjalnie nie przeszkadzają na dłuższą metę. Smak jest
pełny, przyjemnie owocowy – są to suszone, bądź wręcz wędzone owoce. Słodycz
jest w dziesiątkę, nieprzesadzona. Jakieś akcenty ziołowe. Wszystko ułożone w
przyjemną, harmonijną całość. Gdzieś na końcu pojawia się delikatna goryczka,
stanowiąca jakby klamrę, zakończenie etapu smakowania piwa.
Dzisiejszy, absolutnie jednogłośny ranking wygląda
następująco. Na czele stawki Darz Bór, potem spora przerwa, pustka jakaś taka.
Na drugim miejscu Cyrulik. Brąz zdobywa Siwy Miś, a Bernardyńskie, które
właściwie powinno zostać zupełnie zdyskwalifikowane za swój ekskrementalny aromat,
ciągnie się w ogonie. Podkreślić trzeba, że poza Darz Borem i Cyrulikiem (choć
i tu są pewne wątpliwości), dzisiejszych piw pić się nie dało. A już gdyby
chcieć je pić z przyjemnością… W zlewie wylądowała większość Grodziskiego i
jedna trzecia Misia. No naprawdę nie dało się tego dopić. W najbliższym czasie
zamierzam kupić jeszcze jedną butelkę Grodziskiego i dać mu kolejną szansę. Być
może ten egzemplarz, ta konkretna butelka przeszła jakieś traumatyczne
przeżycia w drodze pomiędzy browarem, a naszą lodówką. Chcę wierzyć, że to
tylko wypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz