----. Amber APA
(Browar Amber) 5,2%
590. HedgeHog Rye
American Pale Ale (PiwoWarownia) 5%
----. The Dealer
(Brokreacja) 4,7%
591. Igraszki Palczatki
APA (Browar Bednary) 4,6%
Ostatni wpis zakończył się żałosnym westchnieniem, że mamy
jeszcze trzy butelki piwa w stylu APA, no i prędzej czy później trzeba będzie
coś z nimi zrobić. Postanowiliśmy dokupić czwarte, ale takie, o którym wiemy,
że nawet jeśli pozostałe trzy wylądują w zlewie, to chociaż to jedno da naszym kubasom
choć trochę radochy. No i poszliśmy do Tesco kupić butelkę Amber APA, jednego z
lepszych piw w tym stylu (czy w ogóle piw chmielonych nowofalowo) robionych w
Polsce, na które zdarzyło się nam natknąć. A że jest ono właściwie powszechnie
dostępne, jest to właściwie ideał.
Nie potrafię powiedzieć jak to się stało, że na stole
znalazła się butelka The Dealer z Brokreacji. Piwo to występowało już u nas i
jakoś wielkiego wrażenia nie zrobiło. No nic, skoro jest, to go nie wylejemy
nie dawszy mu wcześniej szansy. A że piwa kraftowe odznaczają się sporą
nieprzewidywalnością, być może piwowarzy Brokreacji coś z tą recepturą zrobili,
może jest lepiej niż było? Nie wolno nikogo skreślać. Wszak nawet Pinta dostaje
u nas raz po raz kolejną szansę. Że o piwach z serii HedgeHog nie wspomnę. Mimo
beznadziejnych not, jakie dostawały u nas (i nie tylko u nas; normalni
hopheadzi to w ogóle nie chcą na to patrzeć), nie tak dawno zaprosiliśmy do
szklanki amerykański weizen z tej serii – i okazało się, że rozwalił system.
Przynajmniej tego dnia, w tamtym zestawieniu. Dlaczego więc APA z dodatkiem
żyta nie miałoby dokonać podobnej sztuki?
Jest dzisiaj w zestawie piwo o intrygującej nazwie Igraszki
Palczatki. Browar Bednary, odpowiedzialny za to piwo, nie pojawił się chyba
jeszcze u nas nigdy. Przynajmniej nie w zapiskach. A że trzeba regularnie
próbować czegoś nowego, dzisiaj stawiamy na Igraszki, Bednary i pub Piwna
Stopa, w kooperacji z którym powstały Igraszki.
Dość gadania, lejemy. Wszystkie cztery pokryły się poprawną
pianą, w miarę trwałą, oblepiającą ścianki szklanek, przyjemną. Wszystkie
ewidentnie są niefiltrowane.
Igraszki Palczatki American
Pale Ale (12,5 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w kooperacji z
pubem Piwna Stopa z Poznania) – ma dość sympatyczny aromat, poukładany, a w nim
grapefruit, miła dla powonienia pomarańcza, odrobina marcepanu, z egzotyczno-owocowym
tłem. Oprócz owoców egzotycznych, w tle siedzi bardzo wyraźne dość przyjemne
zboże, słód. Nie podano na etykiecie jakie słody znalazły się w zasypie, ale
pachnie tu trochę żytem. Z czasem słód wychodzi na pierwszy plan, a pojawiają
się też akcenty lakieru do drewna, ale też lekkie cytrusowe aromaty –
mandarynka, limonka. Aromat fajny, przyzwoicie ułożony, apetyczny.
Smak sympatycznie pełny, owocowy, zbożowy. Akcenty dżemu
truskawkowego, brzoskwinie, mandarynka, limonka, słonecznik, trochę żyta –
niech mnie licho, jeśli tam nie ma żyta w zasypie. Grapefruitowa w naturze
goryczka pojawia się dopiero po chwili, nie zalega, nie przeszkadza, za to
skutecznie kontruje słodycz owoców i słodu. Bardzo fajne piwo.
Kategoria: JESZCZE
RAZ TO SAMO
The Dealer American
Pale Ale (12 Blg, IBU 30, pasteryzowane, niefiltrowane, warzone w
Szczyrzyckim Browarze Cystersów „Gryf”) – w aromacie, poza obowiązkowym
grapefruitem, fajna papaja, granat, płatki owsiane (zadeklarowane również na
etykiecie), ogólnie wyraźna zbożowość, suszona żurawina, żywica, wosk i miód. Z
czasem miodu jest coraz więcej. Aromat zaskakująco – szczególnie po poprzednich
doświadczeniach z The Dealer – przyjemny i smakowity. Ewidentnie, chmielowa
mieszanka wykorzystywana do chmielenia tego piwa jest zmienna. Dokładnie tak,
jak deklaruje producent. Zobaczymy co w smaku.
Smak lekki, ale nie wodnisty. Jest w nim miód, są dojrzałe,
choć lekkie owoce, mandarynki, papierówki, mango, jest wyraźna zbożowość.
Goryczka lekka, nieprzesadzona, nieco ziołowa. Bardzo miłe zaskoczenie,
naprawdę.
Kategoria: JESZCZE
RAZ TO SAMO
HedgeHog Rye American
Pale Ale (12 Blg, pasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie toffi, rum,
słód, wymiociny niemowlęcia. Te wymiociny to pewno właśnie ten obiecywany żytni
akcent. I tyle. Niewiele, płasko i mało przyjemnie. Sprawdźmy smak.
Smak jest zaskakująco lekki, niemal wodnisty. A w nim sporo
akcentów zbożowych (głównie żytnich), Jedynie echo jakichś trudnych do
określenia owoców, głównie zielonych jabłek, za to mnóstwo nieprzyjemnej,
grapefruitowo-ziołowej, wręcz piołunowej goryczki. Niefajne, nieprzyjemne, nie
będziemy go kończyć.
Kategoria: DO ZLEWU
Amber APA (12,1
Blg, IBU 35, pasteryzowane, niefiltrowane) – w aromacie mnóstwo zboża, słodu,
trochę czarnej herbaty, sporo cytrusów, owoc czarnego bzu, bardzo delikatny,
wycofany akcent żywicy sosnowej, odrobina owoców egzotycznych. Przyjemny,
zachęcający aromat. Oszczędny, nienachlany, fajny.
Smak pełny, że aż go kroić można. Pełny akcentów owocowych –
mango, papaja, mandarynki. Do tego akcenty miodowe, roślinno-ziołowe, nieco
żywicy, odrobina toffi. Goryczki jest niewiele, zwyczajnie w sam raz – by się
słodycz nie rozpanoszyła na podniebieniu, ale by nie zdominować, nie zagubić
całej reszty smaku. Ewidentnie w Browarze Amber opanowali posługiwanie się
amerykańskimi chmielami. Jak nigdzie indziej między Odrą a Bugiem.
Kategoria: JESZCZE
RAZ TO SAMO
Dzisiejszy ranking, jednogłośny:
1. Igraszki Palczatki
2. Amber APA
3. The Dealer
4. HedgeHog
Ustalenie pierwszej trójki nie było takie łatwe – każde z
trzech piw mogłoby równie dobrze stanąć na najwyższym stopniu podium. Było sporo
siorbania, cmokania, mlaskania. Wreszcie jednogłośnie uznaliśmy, że jest tak,
jak powyżej. Nie ma cienia wątpliwości co do czwartego miejsca HedgeHoga.
Trzeba odnotować dwa zaskoczenia. Pozytywne zaskoczenia. Po
pierwsze, Igraszki Palczatki – bardzo miłe dla nosa i podniebienia piwko. Do
tego stopnia, że ostatecznie pokonało naszego faworyta, Amber APA, o którym
myśleliśmy, że w tej kategorii jest nie do pokonania. Drugim zaskoczeniem – nie
mniej pozytywnym – jest zdecydowana poprawa jakości brokreacyjnego The Dealer.
To już nie jest powalające goryczą, płaskie i nieprzemyślane piwo. Tam bardzo
wyraźnie dzieje się dużo więcej, a kompozycja chmieli poszła o co najmniej
klasę w górę. Do APA jednak tak szybko chyba nie wrócimy. Ani tego, ani żadnego
innego.
przecież ten amber apa to jest porażka, płaski w smaku koncerniak
OdpowiedzUsuńTeż tak słyszałem.
UsuńBardzo dziękujemy za docenienie :)
OdpowiedzUsuńNiezmiennie. Pozdrawiam :)
Usuń